Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom dziecka w Gościeszynie - do likwidacji

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Niestety, trzeba placówkę zamykać - wzdycha dyrektor Wojciech Kowalczyk. - Nie da się utrzymać tak dużego gmachu. W sezonie na ogrzanie idzie 60 ton węgla.
- Niestety, trzeba placówkę zamykać - wzdycha dyrektor Wojciech Kowalczyk. - Nie da się utrzymać tak dużego gmachu. W sezonie na ogrzanie idzie 60 ton węgla. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Dom dziecka w Gościeszynie koło Wolsztyna w tym roku, po 50 latach istnienia, zakończy działalność. To postanowione! A hrabia Kurnatowski, ostatni właściciel pałacu, w którym jeszcze mieści się dom, chce odzyskać własność rodzinną.

- Niestety, trzeba placówkę zamykać - wzdycha dyrektor Wojciech Kowalczyk.

Gdy przyszedł tutaj do pracy 10 lat temu, w Domu Dziecka "Droga" pracowało 60 osób, dziś kilka. A na samym początku przebywało w pałacowych murach nawet 200 wychowanków. W tym roku, we wrześniu, wypada 50 lat od daty utworzenia w pałacu Kurnatowskich drugiego domu dla wielu, wielu dzieci.

- Nie da się utrzymać tak dużego gmachu. W sezonie na ogrzanie idzie 60 ton węgla - mówi.

- Najgorsze, że zniknie coś, z czym dotąd Gościeszyn się kojarzył - uważa Grzegorz Nawracała, sołtys wsi. - No i zależy co będzie tutaj potem. Hotel? Kiedyś mówiono nawet o domu poprawczym...

W pałacu jest dziś 26 podopiecznych z różnych powiatów. Każdy z nich płaci Wolsztynowi za "swego" 2,8 tys. zł miesięcznie. Z wyliczeń przeprowadzonych w starostwie, czyli jednostce prowadzącej, wynika, że przy tej ilości dzieci, to za mało pieniędzy, żeby utrzymać Gościeszyn.

- Za te złotówki wolno nam opłacić tylko jedzenie i wychowawców, nie można zaś przeprowadzać remontów, inwestować - tłumaczy dyrektor. Pałac mogłoby "utrzymać" 58 dzieci.

A pałac hrabiów Kurnatowskich wraz z parkiem to "kawał zabytku". Wszystko tu pod nadzorem konserwatora, niczego nie wolno tknąć bez jego zgody. Z drugiej strony jest straż, sanepid i inne służby pilnujące bezpieczeństwa. Kowalczyk opowiada, jak kazano mu rozebrać... schody. Bo drewniane i wąskie. Nie nadają się na wewnętrzną drogę pożarową.

Pałac wróci do hrabiów?

- Ponieważ mamy pod sobą dom dziecka w Wolsztynie i pałac w Gościeszynie, nastąpi połączenie obu placówek - tłumaczy Jacek Skrobisz, wicestarosta. - Musimy tak zrobić nie tylko z powodu kosztów utrzymania pałacu, ale i dlatego, że w tym roku weszło zarządzenie zgodnie z którym w domu dziecka nie może być więcej niż 30 wychowanków.

Sytuacja będzie rozwiązana w ten sposób, że z 49 podopiecznych (łącznie licząc w obu domach) aż 11 osiągnie w tym roku pełnoletniość, czyli usamodzielni się. Pozostali wrócą do swoich powiatów. A co z obsługą pałacu?

- Część pracowników, czując co się szykuje, już wcześniej szukała sobie pracy - relacjonuje Kowalczyk. - Obecnie jest dwóch pracowników obsługi i krawcowo-sprzątaczka plus trzy osoby administracji wraz ze mną. No i wychowawcy...

Ta ekipa będzie chyba do końca roku w pałacu. Ponieważ oba domy są jedną jednostką, pracownicy mogą liczyć na zatrudnienie w mieście. A potem w Gościeszynie zjawi się stróż, który będzie pilnować zabytku. - Może utworzymy w nim powiatowe centrum kultury? - zastanawia się J. Skrobisz.

Jednak tydzień temu u Kowalczyka pojawił się hrabia Jacek Kurnatowski, mieszkaniec Szczecina. Przypomniał wolę swego ojca, Macieja, pochowanego zresztą w gościeszyńskim kościele. - Dopóki w pałacu są dzieci, nie ubiegamy się o naszą własność.

W obecnej sytuacji hrabiowie będą się starać o zwrot majątku.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska