Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopisała, ale nie zmieniła

ANDRZEJ WŁODARCZAK 722 57 72 [email protected]
Żeby odzyskać prawo jazdy, Krzysztof Papiewski musi ponownie zdawać egzaminy teoretyczny i praktyczny, choć teoretyczny już zaliczył. - Takie są przepisy, nic na to nie poradzę - tłumaczy naczelniczka wydziału komunikacji.

K. Papiewski prawo jazdy stracił w 1996 r. Dopiero w lutym tego roku postanowił je odzyskać. Zdał egzamin teoretyczny, poległ na placu manewrowym. Od instruktora dowiedział się, że na zdanie egzaminu praktycznego ma pół roku. - Kiedy poszedłem opłacić ponowny egzamin praktyczny, powiedziano mi, że zdawać muszę również teorię. Uznałem, że to próba wyłudzenia ode mnie 20 zł za egzamin, który przecież już zaliczyłem - wspomina K. Papiewski.

Dopisała, ale nie zmieniła

Franciszka Hubska, naczelniczka miejskiego wydziału komunikacji, wystawiła kierowcy zaświadczenie, z którego wynikało, że zdawać musi oba egzaminy. Odwołał się od zapisu na tym zaświadczeniu, ale naczelniczka skargę załatwiła negatywnie. Wtedy jej decyzję zaskarżył w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Te nakazało naczelniczce wpisać na zaświadczeniu, że K. Papiewski zdał egzamin teoretyczny. Podtrzymało natomiast decyzję o cofnięciu mu prawa jazdy do czasu wykazania się wymaganymi kwalifikacjami.
- Ten pan musi ponownie zdawać oba egzaminy, teoretyczny i praktyczny. Bo tak nakazują przepisy, których ja nie wymyśliłam, ale które muszę stosować. Chodzi tu o sytuacje, gdy pozbawienie prawa jazdy trwało ponad rok. Orzeczenie SKO w niczym zatem nie zmieniło sytuacji tego pana - wskazuje naczelnik Hubska.

Niech mi zapłacą

Tymczasem K. Papiewski jest nadal przekonany, że powinien zdawać tylko egzamin praktyczny. Swoich racji dochodzić będzie we wszystkich możliwych sądach. Na razie od prokuratury zażądał ścigania naczelnik Hubskiej za próbę wymuszenia nienależnej podobno opłaty za powtórny egzamin teoretyczny. Złożył też dwa pozwy cywilne w sądzie. W jednym domaga się zasądzenia 8 tys. zł odszkodowania od naczelnik, w drugim 6 tys. od trzech członków SKO, którzy zajmowali się jego sprawą. - To ma być odszkodowanie za mój czas, zdrowie i nerwy stracone na użeranie się z urzędnikami. No i za wystawienie mnie na pośmiewisko - przekonuje K. Papiewski.
Naczelniczka Hubska jest spokojna o sądowe i prokuratorskie rozstrzygnięcia. - Prawo jest po mojej sprawie, mam co do tego całkowita pewność - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska