Dorzucili cztery koła

Prezes zarządu Opel Kowalczyk Mirosław Mackiewicz i szef ZKŻ-u Robert Dowhan od października omawiali kształt przyszłej współpracy.

I ustalili, że przez najbliższe dwa lata tysiąc złotych od każdego sprzedanego samochodu trafi do kasy klubu. Warunek: zakupu dokona osoba lub firma legitymująca się poręczeniem ZKŻ-u. - Nie będziemy odpytywali z historii żużla w Zielonej Górze - żartem zauważył Dowhan. - Wystarczy pisemna deklaracja.

Życzymy tysiąca
Mackiewicz wyjaśnił, że warunek wprowadzono, żeby uniknąć niedomówień. - Nie chcemy, by ze strony klubu padały później zarzuty, że "podesłali" nam 20 klientów, a my wpłaciliśmy prowizję za dwa auta. Postępujemy zgodnie z zasadą, że przejrzyste jest czyste...

Działający od południa regionu po Gościkowo-Paradyż na północy Opel Kowalczyk sprzedał w ub.r. około 300 samochodów. Jak łatwo policzyć, od wczoraj oznaczałoby to 300 tys. zł dla zielonogórskiego żużla.

- Życzymy tysiąca sztuk - rzucił jeden z uczestników wczorajszej konferencji, a bardziej dociekliwi pytali nawet prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego, czy pod urzędem miejskim będzie teraz stała flota nowych samochodów.

Nowy sponsor przygotował także specjalny konkurs dla fanów. W zabawie weźmie udział ten, kto po ostatnim meczu sezonu złoży w klubie bilety lub karnet potwierdzające, że był na wszystkich spotkaniach w Zielonej Górze. Do zestawu trzeba będzie także dołączyć numerowane kupony wycięte z programów. Zwycięzca odjedzie ze stadionu oplem corsą.

- Samochód będzie czekał na właściciela od pierwszego meczu. Ustaliliśmy, że losowanie odbędzie się podczas imprezy zamknięcia sezonu - powiedział Mackiewicz.

Ale wczorajsze spotkanie przyciągnęło nie tylko biznesmenów. To chyba magiczna siła żużla sprawiła, że ramię w ramię usiedli prezydent Kubicki i Bogusław Wontor z SLD, Jerzy Materna z PiS-u oraz przewodniczący rady miasta Adam Urbaniak z PO.

Miejscy politycy skupili się na kwestii 1,5 mln zł zaplanowanych w budżecie miasta na sport zawodowy, a także na wysokości dotacji przeznaczonej na przebudowę stadionu. Kubicki zapewnił, że pieniądze trafią do żużlowców i koszykarzy, którzy są wizytówką miasta. Zapytany o proporcje, unikał konkretów, stanęło jednak na 70 proc. dla ZKŻ-u...

Wielu kibiców chwaliło postępy przebudowy stadionu, ale przy okazji pytało: Dlaczego
VIP-y już mają plastykowe siedzenia, a my nadal drzemy spodnie na starych ławkach? Co z normalnymi ubikacjami?

Ten temat także poruszono podczas wczorajszej konferencji. Okazuje się, że w planach ZKŻ-u i miasta jest nie tylko zmiana siedzisk, ale też powiększenie pojemności trybun (mówi się nawet o 20 tys. miejsc). Plastikowe krzesełka będą zamontowane dopiero po zakończeniu rozbudowy, czyli jak ocenił Dowhan... za dwa lata. Dopiero wtedy powstaną także toalety z prawdziwego zdarzenia, bo te mają się znajdować pod trybunami, których jeszcze nie ma. Na razie musimy jednak uzbroić się w cierpliwość, bo priorytetem jest zakończenie już trwających prac.

Gospodarze stadionu zaapelowali także do mieszkańców miasta, by nie niszczyli tego, co już udało się zrobić. Ktoś pobrudził farbą skrzynki elektryczne, inny urwał parapet w nowej kasie. A przecież w ten sposób remont nigdy się nie skończy.