Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dość tej wojny między kibolami!

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
W filmie "Hooligans” jest przemoc, ale też dużo faktów związanych z kibolskimi bijatykami. To dobra lekcja dla gimnazjalistów, ich nauczycieli i rodziców
W filmie "Hooligans” jest przemoc, ale też dużo faktów związanych z kibolskimi bijatykami. To dobra lekcja dla gimnazjalistów, ich nauczycieli i rodziców ITI Cinema
Przepychanki na stadionie żużlowym, próby ustawek, wygrażanie i przechwałki w internecie. W ostatnich tygodniach w Gorzowie zaostrzył się konflikt pomiędzy kibicami piłki nożnej i żużla.

W środę w kinie Helios ponad 300 gimnazjalistów, m.in. z największych szkół w mieście, oglądało film "Hooligans". Na seans trafili za sprawą policjantów z wydziału prewencji oraz instytucji oświatowych, które wspólnie realizują projekt "Obejrzałem problem". Termin projekcji nie był przypadkowy. Relacje pomiędzy kibicami dwóch największych klubów w Gorzowie od lat były napięte. Ktoś komuś zabrał szalik, dał po pysku. Ale od kilku tygodni spór przybiera niepokojące rozmiary.

Napadli na piłkarzy

Apogeum konfliktu to napaść na Adriana Łuszkiewicza i Emila Drozdowicza, piłkarzy GKP, którzy z wyjazdowego meczu wracali w nocy do klubowego mieszkania. Według relacji zawodników, sprawcami mogli być żużlowi kibole sympatyzujący ze Stalą (pisaliśmy o tym jako pierwsi, po naszym artykule zajęła się tym policja i prokuratura). Skąd takie przypuszczenia? Napastnicy wypomnieli Bogu ducha winnym piłkarzom aferę podczas otwarcia stadionu żużlowego, gdy na imprezę przyszli fani futbolu, czyli stilonowcy. Ale ci mówią, że wcale nie interesowała ich rozróba. Chcieli tylko zamanifestować solidarność ze swoim klubem, który stanął na krawędzi bankructwa.

Stilonowcy mieli też "wystąpienie" w trakcie prezentacji żużlowców w Askanie, gdzie m.in. pojawił się apel, by prezydent Tadeusz Jędrzejczak pamiętał o pieniądzach na piłkę nożną. Później zorganizowali pochód, do którego przyłączyli się kibice innych drużyn. To miał być wspólny protest przeciwko niesprawiedliwemu potraktowaniu klubów przez miasto, bo oszczędności zmusiły magistrat do obcięcia dotacji na sport. Wszyscy dostali mniej, ale fani wypomnieli radnym i prezydentowi, że ci nie skąpili milionów na rozbudowę stadionu żużlowego i wykupienie praw do organizacji turniejów Grand Prix.

Nie są już anonimowi

- Są osoby, które chcą wykorzystać tę sytuację do sprowokowania zadymy. Widzimy, co się dzieje i staramy się wyprzedzać niektóre wydarzenia - podkreśla Sławomir Konieczny, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. - Gdy po meczu z Unią Leszno na jednym z osiedli zaczęły się zbierać grupy młodych ludzi, pojawili się tam też policjanci. Wylegitymowaliśmy i przesłuchaliśmy kilkanaście osób. Dzięki temu nie są już anonimowi.

Niewykluczone, że udało się także zapobiec ustawce. - Pseudokibice "muszą" mieć jakiegoś wroga, więc znaleźli go w tym samym mieście, po drugiej stronie rzeki. Napiętą sytuację pomiędzy nimi potęguje też to, że jeden z klubów ginie na ich oczach - zauważa Piotr Wiśniewski z wydziału prewencji KWP. - A w szeregach kiboli pojawiają się coraz młodsi, którzy nie mają wokół siebie fajnych wzorców i wartości. Coraz rzadziej jest nimi rodzina. Z kolei zabiegani rodzice nie potrafią dostrzec niebezpiecznej granicy, którą przekracza ich dziecko. Nastolatki w grupie czują się pewnie, są agresywni. Wśród nich nie brakuje dziewcząt.

Konfliktu nie ma?!

Dlatego na seans do kina Helios zaproszono właśnie gimnazjalistów. Mimo że "Hooligans" to film sprzed sześciu lat i wielu młodych już go widziało, zrobił na nich wrażenie. Dramat opowiada o niedoszłym absolwencie Harvardu, który - niesłusznie wyrzucony z elitarnej uczelni - nie znajduje wsparcia w zapracowanym ojcu. Ucieka do Anglii, gdzie chce spędzić trochę czasu z dawno niewidzianą siostrą, ale przez przypadek zostaje członkiem grupy kibolskiej londyńskiego West Ham United. Choć wcześniej nie miał styczności z przemocą i jako Amerykanin nie rozumiał nawet fenomenu piłki nożnej w Europie, szybko pokonał granicę pierwszego ciosu i krwi w bijatyce pod stadionem. "Hooligans" pokazuje też, że kibolami mogą być "normalni" ludzie: niedoszły dziennikarz, nauczyciel, pracownik biura, linii lotniczych czy kochający mąż.

Po filmie Wiśniewski i psycholog Lidia Pyżyńska w debacie z uczniami przestrzegali, by młodzi nie dali się wciągnąć do takiej grupy. - Na swoją reputację możecie zapracować w inny sposób - przekonywał policjant.

W filmowej ustawce ginie jeden z głównych bohaterów, więc seans wywołał wśród uczniów dużo emocji. Z kolei wśród naszych Czytelników zapoczątkował ostrą dyskusję. Pod artykułem w wydaniu internetowym, opisującym spotkanie, szybko pojawiły się komentarze. Według Iwony i Strike'a, konfliktu między kibicami w Gorzowie nie ma, a kreują go jedynie media. Ale Kik stwierdza: - O tym, że kibice różnych dyscyplin z tego samego miasta są w stanie pójść na noże, wiemy. Do tego skopać piłkarza czy mieć pretensje o pojawienie się na stadionie miejskim kibiców innej dyscypliny.

- Mam syna, z którym pewnego razu będę chciał się wybrać na mecz (czy to piłkarski, czy żużlowy), i chciałbym czuć się bezpiecznie, a nie doglądać tylko, z której strony leci kamień czy rozjuszona banda - komentuje ŁonyKSF.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska