Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostała taaaki prezent na święta!

Daria Śliwińska-Pawlak
Irena Powchowicz przyjechała odebrać samochód z córką Iwoną. - W rodzinie są już dwa auta. Też ople! Ale już swoje wyjeździły, więc ten trzeci, nowiutki, będzie jak znalazł! - cieszą się panie.
Irena Powchowicz przyjechała odebrać samochód z córką Iwoną. - W rodzinie są już dwa auta. Też ople! Ale już swoje wyjeździły, więc ten trzeci, nowiutki, będzie jak znalazł! - cieszą się panie. fot. Mariusz Kapała
- Nie pomogą żadne zaklęcia! Trzeba po prostu grać i mocno wierzyć w to, że los uśmiechnie się właśnie do nas! - radzi IRENA POWCHOWICZ z Niwisk. A wie, co mówi, bo właśnie wygrała opla corsę w naszej Loterii Odjazdowej.

- No i jak to było, pani Ireno, kiedy zadzwonił telefon z "GL"? Proszę się przyznać! Bo my w słuchawce słyszeliśmy same krzyki...
- Na początku myślałam, że ktoś sobie żarty stroi. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że to jednak prawda. Wygrałam samochód! Dech mi zaparło, a jak już wrócił, to zaczęłam krzyczeć! Z radości, oczywiście! Potem obdzwoniłam całą rodzinę. Mąż mi nie uwierzył. I myślę, że nie uwierzy, dopóki na własne oczy nie zobaczy tego auta. Córka z kolei nie mogła mnie zrozumieć, ponoć tak mi się z emocji język plątał, potem ja przestałam ją słyszeć, bo zaczęła głośno piszczeć! Także ogólne zamieszanie, ale szczęście ogromne!

- Spodziewała się pani takiego prezentu od wielkanocnego zajączka?
- Oj, bogaty ten zając! Przyznam się, że gdzieś tam po cichutku cały czas wierzyłam w to, że wygram. No i nie myliłam się! Nawet przy sobie telefon cały czas nosiłam, co mi się normalnie nie zdarza, zawsze gdzieś się gubi. Chyba czekałam na tę wiadomość z "Gazety"...

- Dziś pewnie szykuje się w domu wielkie świętowanie?
- Tej nocy jeszcze spać spokojnie nie będę. Muszę swoje przeżyć. A świętowanie przełożymy sobie na Wielkanoc. Wtedy zjedzie się cała rodzinka, siostra, bracia... Będziemy razem podziwiać to cacko. Zastanawiam się nawet, czy tej czerwonej kokardy nie zostawić przez jakiś czas na masce samochodu. Pięknie komponuje się z granatowym lakierem... A jak ja dobrze wyglądam w środku, niech pani spojrzy...

- Widzę! Tylko dlaczego przymierza się pani do miejsca dla pasażera? Proszę usiąść za kierownicą...
- Nie, nie, nie! Ja będę tym samochodem tylko wożona... Mąż będzie kierowcą. Tchórz jestem, za kierowanie się nawet nie zabieram. Raz próbowałam i małżonek musiał potem moje ręce od kierownicy odklejać, tak zesztywniałam ze strachu. Zawsze powtarzałam, że więcej ludzi będzie żyć na świecie, dopóki ja nie mam prawa jazdy. I niech tak zostanie. Zresztą, już mówiłam, lepiej wyglądam na fotelu pasażera...

- Pani już się cieszy. Ale są Czytelnicy, którzy dalej grają w naszej loterii... Może jakaś podpowiedź dla nich? Jak pomóc szczęściu?
- Ale ja też gram dalej! Teraz, jak już złapałam szczęście za ogon, to nie puszczę! Będzie następny samochód, zobaczy pani... A tak na serio, mogę podpowiedzieć, że o wiele łatwiej grać, jeśli ma się prenumeratę "Gazety". Odpadło nam żmudne zbieranie kuponów, no i dostawaliśmy dwie zdrapki. I żadne czary, zaklinanie nie pomogą! Trzeba po prostu grać i mocno wierzyć w to, że się wygra. A jak widać na moim przykładzie, taka strategia działa!

- Ma pani swoje ulubione strony w "Gazecie Lubuskiej"?
- Bez lektury nie wyobrażam sobie dnia. Prenumerujemy "Gazetę" od dwóch lat. Wcześniej kupowaliśmy ją w kiosku. Ja nie opuszczam informacji z regionu. Mąż, miłośnik sportu, oczywiście zaczyna czytanie od ostatniej strony. A córa wertuje ogłoszenia. A teraz wszyscy na pewno nie przegapimy żadnego konkursu w "GL"!

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska