Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożynkowy szał. Co się plecie w powiecie

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Gospodynie ze Strumienna plotą wieniec pod dachem stodoły. Trzymają go za zamkniętymi drzwiami. Aż do dożynek. Dopiero wtedy można podziwiać misterne dzieło sztuki.
Gospodynie ze Strumienna plotą wieniec pod dachem stodoły. Trzymają go za zamkniętymi drzwiami. Aż do dożynek. Dopiero wtedy można podziwiać misterne dzieło sztuki. Michał Szczęch
Dożynkowy szał ogarnął nie tylko rolników, ale i polityków. Gospodynie plotą misterne wianki. Lokalni włodarze też plotą. Pochlebstwa z dożynkowych scen. I można tylko zapytać: Gdzie staropolska tradycja?

Z nieba leje się żar. Łany zbóż złocą się w blasku słońca. Najpiękniejsze kłosy w okolicy. Rolnik nie zwraca uwagi ani na palące słońce, ani na okrutne zmęczenie. W pocie czoła wymachuje kosą.
Teraz pole pełne zawiązanych snopów. Niebawem i te znikną, jak znikło sterczące zboże. Pozostanie smutne ściernisko, na którym ucztować będą bażanty i kuropatwy, bijąc się o odpady.

A rolnicy? Właśnie goszczą na dożynkach, święcie dziękczynnym za plony. Wzdłuż chałup i zagród przemykają kolorowe korowody, ze śpiewem na ustach niosą wieńce. Jeden piękniejszy od drugiego. Żeby je nieść, trzeba było zapisać się 2-3 lata naprzód. W pochodzie kroczy dożynkowy pan, wybrany spośród najbogatszych gospodarzy. Wokół niego sznur przystrojonych dziewcząt. Wirują wstążki, chusty i warkocze.
Przy brzękach kos i skrzypieniu strun pochód wyłania się z kościoła. Ludzie spieszą na zabawę. Jedzą, piją, biesiada trwa w najlepsze. Bo plon już zebrany. Bo żniwa skończone.
Prawda, że utopia? Tak było kiedyś. Dziś też przeżywamy dożynki. Ale jakoś inaczej. Czy gorzej?

Tak plotą politycy

Mieszkańcy przez tydzień stroili wieś. Przy wjeździe gości wita słomiana baba, wysoka na dobre pięć metrów. Niedaleko chłop podobnych rozmiarów.
Centralny plac mozolnie wypełnia się ludźmi. A scena - tak zwanymi VIP-ami. Dokoła stragany pełne swojskich wyrobów. I byłoby pięknie, gdyby nie ten zapach. Bo wszędzie czuć... polityką. Owszem, rok mamy szczególny, wyborczy. Ale mimo wszystko, przyjemność zapachu wątpliwa. Zwłaszcza na dożynkach.
Politycy i lokalni włodarze jak te bażanty i kuropatwy walczące na ściernisku. Plotą coś ze sceny, karmią ludzi pochlebstwami. Do tłumu biegną z koszami pełnymi pieczywa. Rozdają, byle więcej, jakby od tego miały zależeć głosy wyborców. Wciskają ulotki. I takie to dziś dożynki. Przynajmniej tu, w powiecie. A czemu nie takie, jak choćby w Kaliszu, gdzie politykom zakazano przemawiać...

Tu tylko ludzie nie zawiedli. Stoją przy swoich misternie przygotowanych stoiskach, słuchają i obserwują. Jakby z lekkim niesmakiem. - Daj pan spokój... - rolnik machnął ręką. - Kiedyś było inaczej... - rozmarzył się ktoś obok.
Dziś o dawnej tradycji święta plonów przypominają tylko dożynkowe wieńce. Wystarczy spojrzeć choćby na ten ze Strumienna. A to cudo wcale nie powstaje ot tak...

Co się plecie w stodole

Strumienno, niewielka wieś pod Krosnem Odrzańskim. Przy wjeździe stara stodoła. Wrota zaryglowane. Do środka zerknąć można tylko przez szpary rozrzucone po ścianach i dachu. Mrugają z nich strugi światła. Celowo tak wabią, by zajrzeć? Zobaczmy...
Ciemne pomieszczenie oświetla żarówka. W kącie kupka kłosów. Małe, duże, proste, nachylone... W centralnym miejscu druciany szkielet. Przy nim kobiety. Naradzają się, oceniają i co rusz chwytają za pręty.
To miejscowe gospodynie o duszach artystek. Ze szkieletem czynią prawdziwe cuda. Mozolnie ubierają nagie druty w gęste sploty złotych kłosów z najrozmaitszych zbóż, miejscami przeplatanych fioletowym wrzosem. Na koronie mocują szyszki. Leśne nie robią takiego wrażenia, jak te misternie wytwarzane ze zboża. Z drutów wyrastają uplecione liście. Nad arcydziełem fruwają gołębie wyklejone ziarnem. Dokoła zwisa sznur włoskich orzechów, wyjętych prosto spod szlifierki, by łupiny wygładzić. Nagi szkielet przemienia się w cudowne dzieło sztuki.

Gospodynie plotą bajkę

Radzić we wsi, kto przygotuje dożynkowy wieniec, nie było potrzeby. Zaszczyt ten od 11 lat spada na Ewę Kobitę i jej sąsiadki. Pomagają: Janina Staranowicz, Elżbieta Pater, Krystyna Pulurczyk i Marzena Kruszewska. A i córka pani Marzeny, 16-letnia Kamila, garnie się do plecenia. Jest więc szansa, że tradycja nie zginie.
Pani Ewa schedę przejęła po matce. Rodzina z Krakowskiego się wywodzi, więc wicie wianków musi mieć chyba w genach. O pleceniu dożynkowego wieńca gospodyni myśli cały rok. Najpierw powstaje projekt. - Trójkąty już były, kwadraty były... Może koła? - pyta, wpatrzona w bogato zdobiony perski dywan.
Pomysł kiełkuje powoli. Wiosną pani Ewa inspiracji szuka na łące. Latem w lesie. Gdy pomysł zakwitnie, chwyta za ołówek i kartkę papieru. Szkic projektu trafia do pana Bogdana, niezawodnego sąsiada. Złotej rączki od stelaża. Z drutów formuje on szkielet wieńca i na tym niezbędna rola się kończy.

Stelaż ląduje w stodole. Pilnie strzeżonej i zamykanej na kłódkę. Byle tylko nikt pomysłu nie wykradł. Bo i takie rzeczy się zdarzają. A plagiat na konkursie dożynkowym to największy wstyd.
Druciany szkielet ubrany będzie w najładniejsze zboże. Tym razem nie z pól Holendra, miejscowego ziemskiego potentata. Bo ten spłatał figla i zasiał kukurydzę. Na chłopskie gospodynie musiały się wybrać, oczywiście za pozwoleniem.
Wieniec gotowy jest po kilku tygodniach. A może raczej trzeba powiedzieć, że nie wieniec, tylko misterne dzieło sztuki? Po prostu bajka!

Czy można wypleść świetlicę?

Panie ze Strumienna swoją bajkę plotą co rok. I zawsze zwyciężają w gminie, powiecie, a często także w województwie. Później mówią, że dość, że dadzą szansę innym. A gdy przychodzi maj, z sierpami ruszają po zboże. Bo przecież trzeba Strumienno rozsławić! Przez kilka dni będzie na językach wszystkich w okolicy. - A jeśli znów na Jasną Górę z wieńcem pojedziemy? - marzy Staranowiczowa. Kilka lat temu pojechały. Samej wojewodzie towarzyszyły.
W miniony weekend cała wieś znów zasiadła z uchem przy radiu, jak audycję z dożynek wojewódzkich puścili. - Może na miejscową świetlicę ktoś wreszcie zwróci uwagę i ją odremontuje? - zastanawiali się ludzie. Wszak gospodynie z wieńcem promują powiat. A skoro włodarze i politycy tacy dumni z tej wsi i misternego dzieła, to czemu mają nie pomóc?...
Ale póki co, świetlica stoi pusta i szpeci. Stoi też piękny wieniec. Niektórzy przed wyborami tak się nim lubią pochwalić. Później Strumienno i bajkowy wieniec idą w zapomnienie. Aż do kolejnych dożynek. I wyborów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska