Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat na słubickiej ginekologii. Sprawa trafiła do prokuratora

Beata Bielecka
Marcin Jabłoński zapowiadał, że upora się z problemem braku kadry na ginekologii. Od dziś pracuje już tam nowy lekarz.
Marcin Jabłoński zapowiadał, że upora się z problemem braku kadry na ginekologii. Od dziś pracuje już tam nowy lekarz. Bożena Bryl
W terenie nie działają poradnie dla kobiet. Na ginekologii brakuje lekarzy. Sytuacją zainteresował się Narodowy Fundusz Zdrowia, zaalarmowany przez jednego z medyków. Sprawa trafiła też do prokuratury.

O sytuacji w szpitalu pisaliśmy w piątek w tekście "Na ginekologii jest dramat!". Temat zgłosiła nam lekarka z tego oddziału Malwina Kumoch, która podobnie jak jej szef Jarosław Cięciel złożyła wypowiedzenie (z ginekologii odszedł też Bogusław Samosionek, trzeci z lekarzy pracujących na tym oddziale).

M. Kumoch i J. Cięciel opowiadali nam, że stało się tak dlatego, że Marcin Jabłoński, szef powiatowej spółki, która od kwietnia kieruje lecznicą, wprowadził finansowy reżim w szpitalu.

Ponieważ ginekologia miała duże nadwykonania i przekraczała kontrakt zagroził ordynatorowi, że oskarży go o działanie na szkodę spółki. W lipcu J. Cięciel stwierdził, że nie ma innego wyjścia jak odwołać zaplanowane do końca sierpnia operacje. Tak zrobił, ale jednocześnie podkreślał, że jest to narażanie zdrowia pacjentek. Podobnego zdania byli pozostali lekarze. Dlatego wszyscy złożyli wypowiedzenia.

Jest nowy lekarz

Nam M. Jabłoński tłumaczył, że nie mógł postąpić inaczej, bo ograniczał go kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Uspokajał jednak, że panuje nad sytuacją, ogłosił już konkurs na nowego ordynatora, rozmawia z innymi lekarzami o podjęciu pracy na ginekologii. - Chętnych nie brakuje - zapewniał w ubiegłym tygodniu, dodając, że najpóźniej na początku września sytuacja na oddziale unormuje się.

Pierwsze dobre sygnały, że może ku temu zmierzać, pojawiły się dzisiaj, bo do pracy został przyjęty nowy lekarz. Pomaga mu też ginekolog z Gorzowa.
Nadal jest jednak problem w poradniach. - W Słubicach codziennie jest czarno, bo nie ma lekarzy w poradniach w Rzepinie, Górzycy i Ośnie - mówiła nam dziś M. Kumoch.

Położna Dorota Kobylińska, która cztery lata temu, uczestniczyła w powstaniu poradni w Górzycy i Ośnie, przyznała, że nie wie, do kiedy ta sytuacja potrwa. - Poradnie nie działają od ubiegłego tygodnia, i lekarz, który do nas przyjeżdżał jest jeszcze tydzień na urlopie - mówiła. Chodzi o B. Samosionka. - Szkoda by było, gdyby te poradnie nie zostały utrzymane, bo prężnie działały - dodała D. Kobylińska. - Przyjmowaliśmy nawet po 30 pacjentek dziennie - podkreślała. - W Słubicach powstał też piękny oddział, który zdobył renomę. Nie wiem, czy po tym, jak odeszli z niego naprawdę dobrzy lekarze, jeszcze się podniesie? - zastanawiała się. Mówiła też, że w Rzepinie przyjmowali na zmianę J. Cięciel i M. Kumoch. Kto ich zastąpi, na razie nie wiadomo.

Zdaniem M. Kumoch w ostatnich dniach sytuacja w szpitalu była dramatyczna. I to nie tylko na ginekologii. - W długi weekend jeden lekarz przez dwie doby obstawiał chirurgię i ortopedię jednocześnie - opowiadała nam dziś. Gdy dyżurowała wcześniej też nie zawsze miała wsparcie chirurga. Tak było 8 sierpnia. Dlatego kilka dni później o sytuacji w szpitalu powiadomiła NFZ i słubicką prokuraturę. NFZ natychmiast przeprowadził kontrolę w lecznicy.

Kontrola NFZ i prokuratury

- Jej przedmiotem była organizacja pracy w poszczególnych oddziałach szpitalnych ze szczególnym uwzględnieniem zabezpieczenia personelu lekarskiego - powiedziała nam dzisiaj rzeczniczka prasowa NFZ Sylwia Malcher-Nowak. - O wyjaśnienia został poproszony dyrektor Marcin Jabłoński i sprawa jest w toku - dodała. - Nic więcej na tę chwilę nie mogę powiedzieć - stwierdziła.

Na razie żadnych konkretów nie podaje też prokuratura.
- Prowadzimy postępowanie sprawdzające pod kątem popełnienia ewentualnego przestępstwa narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - mówił nam szef słubickiej prokuratury Mariusz Nowak. Dodał, że nie wszczęto na razie żadnego postępowania, bo prokurator prowadzący sprawę ma 30 dni na sprawdzenie, czy są ku temu podstawy. Jeśli uzna, że tak, ruszy śledztwo. Jeśli nie - prokuratura odmówi wszczęcia postępowania.
Pomimo wielu prób, podejmowanych od czwartku, nie udało nam się skontaktować z M. Jabłońskim.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska