Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat nad Wartą. Dziecko wpadło do wody

Zbigniew Borek, (pik)
Strażacy używają do poszukiwań trzech łodzi i jednego pontonu.
Strażacy używają do poszukiwań trzech łodzi i jednego pontonu. Policja
W czwartek, 12 czerwca, około godz. 18.00 do Warty na wysokości Starego Polichna (to wieś w gminie Santok) wpadł 14-letni chłopak. Kąpał się w rzece ze znajomymi, w pewnym momencie zniknął pod lustrem wody. Rozpoczęła się dramatyczna akcja poszukiwawcza. Do Starego Polichna natychmiast pojechały 4 wozy strażackie transportujące łodzie. W akcji biorą udział także strażacy-ochotnicy, policjanci i ratownicy z pogotowia. Strażacy przeczesują Wartę oraz jej brzegi z łodzi, bez używania silnika. Dno przeczesuje jeden z płetwonurków. W tym miejscu Warta ma około 2,5 m głębokości. Zaginiony chłopak to 14-letni Patryk. Na brzegu, pod opieką ratowników, jest jego mama. Ojciec wyjechał do pracy pod niemiecko-francuską granicę. Nasz reporter rozmawiał z babcią chłopca. Była roztrzęsiona, musiała dostać zastrzyk uspokajający. Nad brzegiem Warty są też rodzice mamy Patryka. Jak przekazał reporterowi "GL" brygadier Grzegorz Rojek ze straży pożarnej, akcja strażaków potrwa do zmierzchu. Podobną deklarację złożył rzecznik lubuskich policjantów Sławomir Konieczny. Jeśli do tego momentu chłopak nie zostanie znaleziony, służby podejmą decyzję odnośnie kontynuacji akcji. Warta w miejscu, w którym kąpali się chłopcy jest niebezpieczna, to zakole rzeki, jest tam silny nurt. Prawdopodobnie weszli tam do wody nie pierwszy raz, dlatego zlekceważyli zagrożenie. Po tym, jak Patryk zniknął pod lustrem wody, jeden z jego kolegów pobiegł do pierwszego z domów i zaalarmował ludzi. Na czym polega akcja poszukiwawcza w takich warunkach? Opowiedział nam o tym kierownik ekipy płetwonurków z Kostrzyna, który asekurował swojego kolegę, trzymając na brzegu linę. - Pod wodą w takiej rzece jak Warta nic nie widać, jest ciemno, nurek pracuje po omacku. Stosujemy metodę wahadła: nurek przeszukuje teren w zasięgu swoich ramion w lewo i prawo od liny. Gdy nic nie znajduje, popuszczam mu 1,5 m liny i to się powtarza. I tak do skutku albo do końca liny - mówił. Dodał, że nurek w takiej sytuacji nie widzi ciała, tylko na nie "napływa". - Ostatnio, gdy ja byłem w wodzie, poczułem dłoń topielca na plecach - mówił. Strażacy "odcięli" od rzeki - rozpinając linę między cyplem a łódką na wodzie - małą zatoczkę o długości około 50 m. To jest rejon poszukiwań. Dlaczego akurat ten? Bo tu - jak się dowiedział nasz reporter - był widziany chłopak zanim na dobre zniknął pod lustrem wody. - Być może jest w jakimś wgłębieniu - spekulowali między sobą strażacy. Z ich rozmów wynikało, że lina odcinająca zatoczkę pełniła jedną tylko funkcję: stanowiła swoisty punkt orientacyjny dla płetwonurka i ludzi z jego asekuracji, dzięki czemu unikał on powtórnego przeszukiwania po omacku tego samego obszaru. Strażacy brali oczywiście pod uwagę to, że ciało chłopca uniósł już nurt daleko od miejsca, gdzie wciąż (po 21.00) trwają poszukiwania. Nasz reporter dowiedział się, że nurt Warty niesie ciało z prędkością nawet 1 km na godzinę. Przyjmując, że do dramatu doszło około 18.00 (strażacy dostali sygnał dokładnie o 18.03), to po 21.00 ciało chłopca mogło już być daleko... Pomimo to strażacy nie odpuszczali, zapowiadali pracę do zmierzchu i wtedy dopiero podjęcie decyzji o jej kontynuowaniu - najpewniej od rana. To wszystko odbywało się na oczach m.in. zrozpaczonej matki zaginionego chłopca. - Taki dramat, tragedia... - powtarzali mieszkańcy Starego Polichna, którzy zebrani w grupkach w pobliżu Warty rozmawiali o tym, co spotkało Patryka - jak mówili - najstarsze dziecko w rodzinie. Ok. godz. 22 poszukiwania zostały przerwane, zostaną wznowione rano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska