Władysława Kapnik ma 70 lat i od urodzenia jest inwalidką. Ma kłopoty z mówieniem, powykręcane stawy, chodzi powoli przy balkoniku. - Czasem się potknę, wywrócę, ale sama nie dam rady wstać. Ostatnio aż trzy godziny leżałam na podłodze, aż przyszedł brat i mnie podniósł. A jak wołam o pomoc, to ludzie z góry na mnie krzyczą, bo im zakłócam spokój - żali się.
Jeszcze rok temu staruszką zajmowała się matka, mieszkały razem. Ale kobieta zmarła. Od tamtej pory opiekę przejął młodszy brat.
- Przychodzę do siostry rano, myję ją, ubieram i karmię. - opowiada Jan Abramczuk. - Potem muszę biec do pracy. Wpadam znów pod wieczór, żeby ją przebrać, położyć do łóżka. Robię co mogę, ale to i tak za mało. Też mam swoje kłopoty, córka jest niepełnosprawna, a żona choruje...
Radość prysła szybko
Zdaniem lekarzy, pani Władysława potrzebuje opieki całodobowej. W kwietniu poprosiła brata, by umieścił ją w Domu Pomocy Społecznej. Jej starania poparł Ośrodek Pomocy Społecznej w Sulechowie. 18 czerwca wydał decyzję o skierowaniu na czas nieokreślony do DPS. Decyzję "przyklepało" 9 lipca Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Znalazło się miejsce w DPS w Trzebiechowie.
- Boże, jaka byłam szczęśliwa - mówi ze łzami w oczach. - Bo ten dom to dla mnie największa radość.
Ale radość prysła kilka dni później. Kapnik otrzymała pismo z opieki społecznej, że do "domu" jednak nie pójdzie. Powód? Gmina nie ma pieniędzy na pokrycie kosztów jej pobytu w placówce.
Nadzieja w radnych
Zgodnie z ustawą z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej, to właśnie na gminie spoczywa obowiązek ponoszenia częściowej odpłatności. - Ja to wszystko wiem, tylko co mam zrobić, jeśli tych obowiązków przybywa, a nikt nie daje na to pieniędzy - denerwuje się Ignacy Odważny, burmistrz Sulechowa.
Odważny dodaje, że gmina dopłaca średnio po 2 tys. miesięcznie na osobę mieszkającą w DPS. A takich osób jest 27. Już teraz zabrakło pieniędzy, bo placówki podniosły opłaty. W tej sytuacji dyrektorka OPS złożyła wniosek o dodatkowe 250 tys. Ma on być rozpatrzony na sesji 18 sierpnia.
- I jeśli radni go przyjmą, sprawa pani Kapnik będzie załatwiona - dodaje burmistrz.
- A jeśli nie? - dopytuję.
- To może dojść do sytuacji, że część pensjonariuszy będzie musiała wrócić do domów.
W taki scenariusz nie wierzy Elżbieta Colle, szefowa opieki społecznej. - Mam nadzieję, że radni jednak te pieniądze przyznają.
Władysława Kapnik miała zamieszkać w trzebiechowskim DPS już w ub. czwartek. - Ale będziemy trzymać dla niej miejsce - zapewnia Agnieszka Szeląg, dyrektorka Domu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?