O problemach pani Danuty pisaliśmy już kilkukrotnie. Między innymi trzy lata temu, gdy sąd zajmował się sprawą jej opieki nad wnuczką. To wtedy pracownicy kostrzyńskiego Ośrodka Pomocy Społecznej doszli do wniosku, że 72-letnia wówczas babcia nie może już dobrze opiekować się dziewczynką. Dotarliśmy wtedy do sąsiadów, lekarzy, nauczycielki dziewczynki. Potwierdzili, że ma w domu wspaniałą opiekę. Sąd odrzucił wniosek. Teraz pani Danuta znów potrzebuje pomocy.
Zobacz też: Sulechowianin chciał mieć ciężarówkę, a wraz z żoną został bez domu
Brakuje im na życie
Trudno jej powstrzymać łzy, gdy wraca do przeszłości. Wnuczką Ewą zajęła się 12 lat temu po śmierci córki. Umarła w czasie porodu. Chciała, żeby zrobiono jej cesarkę. Lekarze uparli się, że urodzi siłami natury. Gdy nie dała rady zrobili operację. Za późno. Ewa urodziła się z porażeniem mózgowym. Nie mówi. Ma ciężką wadę kręgosłupa, cierpi na padaczkę.
Próbował zajmować się nią ojciec, ale było mu ciężko. Mieszka w Wołominie z czwórką dzieci. Dziewczynką zaopiekowała się babcia, z zawodu pielęgniarka. Stworzyła Ewie rodzinę zastępczą. Ale od lat ma poważne problemy finansowe. Ewie trzeba zapewnić odpowiednie jedzenie, witaminy, dostaje bardzo dużo drogich leków. - Ciągle brakuje nam na życie - mówi babcia dziewczynki.
Zobacz też: Pomóżmy im!
Kredyt za kredytem
Przyznaje, że zadłużyła mieszkanie, bo nie miała na czynsz, a potem brała kredyt za kredytem, żeby związać koniec z końcem. Jednego, sprzed 12 lat, nie spłaciła do końca. - Zostało mi dokładnie 763 złote, ale nie miałam skąd wziąć tych pieniędzy - wspomina. Ma 700 zł emerytury, ale dostaje 500 zł, bo resztę zabiera komornik. 900 zł dostaje też na Ewę, ale to idzie na mieszkanie. Także na długi, które miała w spółdzielni.
O tym, że ma dług, przypominał jej też bank, w którym wzięła kredyt 12 lat temu. W końcu dostała wiadomość, że bank sprzedał jej wierzytelności firmie windykacyjnej. Ta zaczęła straszyć ją sądem. - Pomyślałam, że jak mnie wezwą będę mogła wytłumaczyć się, opowiedzieć o mojej sytuacji - mówi pani Danuta. - Okazało się jednak, że sąd wydał wyrok zaocznie - opowiada.
W lipcu dostała pismo i nogi się pod nią ugięły. - Mam zapłacić 11,9 tys. zł, bo tyle narosło przez te lata odsetek - mówi załamana. - Nie mam tych pieniędzy. Na chleb mi często nie starcza. Nie wiem, co robić - płacze.
Opowiada też o kolejnych problemach ze zdrowiem Ewy. - Musimy jechać do Gorzowa, bo musi ona mieć usunięte pod narkozą chore zęby. Kiedyś pomogli dobrzy ludzie. Po tym jak napisaliśmy o problemach pani Danuty zaoferowali się, że zawiozą ją z wnuczką do szpitala. Innym razem transport zorganizowała opieka społeczna. - Może i tym razem ktoś mi pomoże - mówi z nadzieją w głosie pani Danuta.
Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?