W środę późnym popołudniem 82-letnia Lucyna Jesińska szła wzdłuż rzeki do syna. Nagle potknęła się i wpadła w rwący nurt. Akurat przechodził tamtędy asp. Nowak. Miał urlop, wybrał się do rodziny. Podbiegła do niego jakaś kobieta, krzycząc, że "coś leży w wodzie". - Nie wiedziałem, że to człowiek. Dopiero, gdy zobaczyłem ręce, wskoczyłem - mówi skromnie policjant.
Uratowaną panią Lucynę zabrało pogotowie. - Na szczęście poza wychłodzeniem nic jej nie było - opisuje ratownik Dawid Sauernan. Potwierdza to lekarz Ryszard Wachowiak, który przyjmował kobietę w szpitalu. Spędziła tam noc i już wczoraj, na własną prośbę, wyszła. Odebrała ją córka Teresa Kucharska. - Mama czuje się dobrze i jest bardzo wdzięczna policjantowi. Mówi, że to jej anioł stróż - stwierdza pani Teresa, jeszcze zdenerwowana, ale szczęśliwa.
Zadowolony jest też wojewódzki komendant policji inspektor Marek Bronicki. Dziś osobiście pojechał do Drezdenka, żeby pogratulować policjantowi i wręczyć "kopertę". - Serce rośnie. Jestem z pana dumny - mówił. A nam asp. Nowak powiedział: - Każdy by się tak zachował. Jestem zaskoczony tym szumem.
(mabi)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?