W kwestiach „ogródkowych” urząd stanął na wysokości zadania. Okazał też wsparcie i pomógł rozreklamować pomysł sprzątania Srebrnej, dzięki czemu do pomocy stawiło się 50 ludzi. Jednak Kłodawkę sprzątała już garstka – sześć osób. Bo i żadnego wsparcia z magistratu i jego służb nie było. A przecież miasto właśnie bierze się za zagospodarowanie... Kłodawki. To komu ludzie ją w czynie społecznym sprzątali? Sobie? Nie. Nam. Miastu. Wszystkim. Byłoby więc miło, gdyby magistrat za każdym razem choćby dobrym słowem (a może i workiem, łopatą czy wsparciem swoich służb) dorzucał się do takich zrywów. Albo choć wzmianką na swojej stronie czy Facebooku.
Bo nie ma dla miasta nic gorszego niż taką energię i taki potencjał zlekceważyć albo pominąć. Żeby było jasne: doskonale wiem, że urzędnicy mogliby odgórnie i formalnie urządzić sprzątanie dwa razy lepsze, trzy razy szybsze i pięć razy bardziej profesjonalne niż skrzyknięci społecznie ludzie. Zamówić firmę, fachowców, sprzęt i w jeden dzień dokonać cudów – zamiast społeczników. Jednak teraz to najgorsze, co urząd mógłby zrobić. Dlaczego?
Kto ma dziecko, ten zna ten mechanizm: wiadomo, że pościelimy łóżko staranniej i szybciej niż ono. Jednak jeśli to zrobimy (z nerwów, braku czasu, zniecierpliwienia), to zabijemy jego entuzjazm i nauczymy, że nie warto się starać. Bo ktoś za nie zrobi to lepiej. Efekt? Dziecko nie będzie chciało ścielić samodzielnie, bo i po co? Starało się przecież na darmo.
Tymczasem już raz magistrat zachował się w ten sposób. Gdy w internecie gorzowianie skrzyknęli się, by na masowe wycinki odpowiedzieć wspólnym sadzeniem 760 drzew (na 760. urodziny miasta) oraz mozolną na nie zbiórką pieniędzy, magistrat postanowił zrobić pomysłowi konkurencję i... rozdał ponad 3 tys. sadzonek drzew. Łatwo zgadnąć, że ludzie wybrali darmowe drzewa i brali ich jednorazowo nawet po kilka czy kilkanaście. I w ten sposób niepotrzebnie, a wręcz szkodliwie „pościeliło łóżko” za mieszkańców. Coś, co ludzie mogli sami wypracować, stworzyć, poprawić, zastąpiono masówką – bo jak inaczej nazwać rozdanie tysięcy drzew? Że zeszły co do jednego? Nic dziwnego – jak darmo, to i ocet słodki...
W „GL” cenimy robotę społeczników. Piszemy chyba o każdej akcji, jaka jest planowana, nagłaśniamy, nakręcamy, zachęcamy innych do uczestnictwa, a potem szeroko relacjonujemy. Sami też – jako redakcja – mamy na koncie fajny czyn społeczny: ogarnęliśmy przed laty skwer na Piaskach, a nasi dziennikarze też tu i ówdzie pomagają (indywidualnie). Dlatego doskonale wiemy, jaką pomocą jest darmowy kontener czy przychylny urzędnik. Bądźcie takimi dla społeczników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?