Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga do Arkadii

Dariusz Chajewski
Adam Piotrowski i Julia Klamecka z Arkadii nie mają zamiaru kolejny raz płacić. Uważają, że są z developerem rozliczeni.
Adam Piotrowski i Julia Klamecka z Arkadii nie mają zamiaru kolejny raz płacić. Uważają, że są z developerem rozliczeni. fot. Paweł Janczaruk
Ludzie z Arkadii dostali pisma, że mogą korzystać z ulicy, przy której stoją ich domy. To jednak nie jest koniec walki.

Julia Klamecka pokazuje kolejny dokument, który dotarł do mieszkańców Arkadii. To oferta umowy. Zgodnie z nią Klamecka i inni ludzie z Arkadii partycypowaliby w kosztach infrastruktury znajdującej pod drogą.

- To trochę po to, aby zepsuć nam radość - dodaje Kazimierz Piątak. - Właśnie dostaliśmy informację o ustanowieniu służebności gruntowej naszej drogi. A to znaczy, że możemy już zgodnie z prawem dojechać do naszych domów.

Udziały w infrastrukturze

Przypomnijmy. Kolorowe domki stoją od roku, ale dotychczas nie było do nich legalnej drogi, z której mieszkańcy mogliby korzystać. Że coś nie gra, dowiedzieli się w lipcu. Otrzymali umowę o świadczenie usług, z której wynikało, że z drogi korzystają nieprawnie. Developer zaproponował mieszkańcom kupno dojazdu. Zamierzał uzyskać za drogę około 700 tys. zł. Mieszkańcy Arkadii wpłacili po 235 tys. zł i byli przekonani, że kupują dom z infrastrukturą, w tym z dostępem do drogi. Władze Nowej Soli zapewniają, że samorząd gotów jest drogę przejąć i nią się zająć, ale właściciel musiałby ją przekazać miastu za darmo...

.

Teraz dostęp do drogi mieszkańcy zyskali, ale nie rozumieją dlaczego mają płacić kolejne pieniądze. Tym razem developer wymaga znów 7,7 tys. zł. Tyle jego zdaniem wart jest udział każdego z właścicieli domów w tej części infrastruktury.

Wszystkie tego konsekwencje

- Wystarczy spojrzeć na ofertę, na której opieraliśmy się decydując na udział w tym przedsięwzięciu - dodaje Adam Piotrowski. - Byłem przekonany, że kupuję budynek z pełną infrastrukturą, z dostępem do mediów. Już zostaliśmy skłonieni, aby zapłacić za udział w przyłączach.

Ani Piątak, ani Piotrowski i Klamecka, ani spotkani przez nas na ulicy inni mieszkańcy Arkadii nie mają zamiaru umowy podpisywać.

- Mam tego po prostu dość - dodaje spotkana na ulicy kobieta. - Ile można? W rok po odebraniu domu dowiaduje się o kolejnych wydatkach. Boję się, że za rok dowiem się, że mam zapłacić za dostęp do powietrza lub trawę, która została wysiana.

W ofercie umowy, która dotarła właśnie do mieszkańców, znalazła się adnotacja, że jeśli nie trafi do developera do 8 grudnia zostanie to potraktowane jako jej odrzucenie ze wszystkimi tego konsekwencjami...

Miasto z decyzjami czeka na finał całej sprawy. Zgodnie z prawem właścicielem drogi jest developer i magistrat czeka na koniec jego rozliczeń z mieszkańcami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska