Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga S3 pobiegnie przez środek stolarni?

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Fundamenty stolarni Wojciecha Bąkowskiego doskonale widać przy wyjeździe z Niedoradza. Szkoda, że tylko fundamenty, a nie pracujący zakład.
Fundamenty stolarni Wojciecha Bąkowskiego doskonale widać przy wyjeździe z Niedoradza. Szkoda, że tylko fundamenty, a nie pracujący zakład. fot. Michał Kurowicki
W absurdalnej sytuacji znalazł się Wojciech Bąkowski. Jesienią 2008 roku rozpoczął budowę stolarni w Niedoradzu. Zainwestował własne pieniądze. Wybudował fundamenty… i pat. Przez jego stolarnię ma biec droga S3.

Na sprawę zwrócił uwagę nasz Czytelnik. - Przejeżdżając ostatnio obok wyjazdu z Niedoradza na trasę S3, zauważyłem fundamenty pod jakiś budynek. Co mnie zdziwiło, znajdują się one w miejscu, gdzie ma przebiegać, druga nitka trasy S3. Kto z nadzoru budowlanego wydał pozwolenie na budowę? - pyta. Jego zdaniem decyzja urzędników może doprowadzić do tego, że za pieniądze podatników będzie trzeba zrekompensować inwestorowi straty wynikające z konieczności wyburzenia budynku. - Może póki jeszcze nie stoją ściany budynku warto zatrzymać inwestycję i koszty nie będą tak duże? - sugeruje.

Sprawdziliśmy sprawę. Działka przy należy od 1996 r do Wojciecha Bąkowskiego, przedsiębiorcy z Zielonej Góry. - Wiedziałem, że w tym miejscu ma biec w przyszłości droga. Od 1996 czekałem, którędy ją dokładnie poprowadzą. Jednak dopiero w 2005 roku nastąpiło wywłaszczenie części mojej działki. W jego czasie ustalono, że sprzedam GDDKiA Zielona Góra potrzebny im pod budowę kawałek, a oni wykonają mi wjazd na działkę i nie będą robić problemów w planowanej przeze mnie inwestycji - wyjaśnia Bąkowski.

W 2006 r. w Urzędzie Gminy w Otyniu otrzymał decyzję o warunkach zabudowy. Projektowanie stolarni wraz z uzyskaniem wszelkich pozwoleń trwało do lutego 2008 r. Mając niezbędne dokumenty, złożył wniosek o pozwolenie na budowę do starostwa w Nowej Soli. Dostał je.

Tymczasem trwała budowa S3. W. Bąkowski cały czas miał kontakt z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. - W 2007 roku na dokumentach dostarczonych przez GDDKiA stwierdził niezgodność wjazdu na działkę. Był on za wąski. Na spotkaniu w GDDKiA pan Wiesław Staruch w obecności pani Haliny Szamotulskiej potwierdził, iż zaistniał błąd w dokumentacji z wcześniejszymi ustaleniami, jednocześnie wydając decyzję o wykonaniu wjazdu o odpowiednich parametrach, co zostało wykonane. Czyli cały czas wiedzieli o mojej inwestycji. W czasie budowy korzystali nawet z mojej działki jako przejazdu. Czekałem z rozpoczęciem swojej inwestycji, do czasu aż skończą drogę - wyjaśnia Bąkowski.

Wreszcie pod koniec 2008 r. zaczął budowę stolarni. Zrobił fundamenty, uzbroił i ogrodził cały teren. Prace przerwała zima i wtedy zaczął się dramat. W styczniu 2009 roku GDDKiA stwierdziła, że fundamenty stolarni kolidują z projektowanym w przyszłości przebiegiem trasy S3.

- Wystarczyłoby, żeby wpuścili drogę pod inne przęsło wiaduktu, bo pod wiaduktem w Niedoradzu są dwa przęsła. Jednak zapadła inna decyzja. Może stało się tak przez to, że na przełomie 2008 i 2009 roku zmienili się ludzie w dyrekcji GDDKiA i jakby wszystkie poprzednie decyzje uległy zmianie. Wiem też, że wtedy zmienił się projektant całej inwestycji. Kto wie, może wtedy nastąpiło jakieś zamieszanie na etapie przekazywania dokumentów. Wiem nawet o tym, że w miejscu stolarni było projektowane przejście dla zwierząt - opowiada W. Bąkowski. - Teraz nie kończę budowy, bo GDDKiA podważa decyzję o warunkach zabudowy wydaną w 2006 r. przez Urząd Gminy w Otyniu i nie ma sensu kontynuować prac. To porażka - oburza się.

Zielonogórski przedsiębiorca zainwestował w budowę własne pieniądze. Ma możliwość dopożyczenia środków i postawienia stolarni. Co jednak, jeśli zapadnie urzędowa decyzja o jej rozbiórce? - Kto sfinansuje odszkodowania, bo banki zażądają wtedy natychmiastowego zwrotu pieniędzy, a czas sądzenia powoduje, że mogę zbankrutować - pyta W. Bąkowski.

Teraz wynajmuje budynek w Zielonej Górze, a pieniędzy przygotowanych na nową stolarnię nie wydaje. Utrzymywanie dwóch obiektów to dla jego firmy duże obciążenie, a zainwestowane w budowę fundamentów pieniądze leżą w ziemi. - Obecnie nie mam nic do powiedzenia, wszystko rozgrywa się między urzędami. Czekam na ostateczną decyzję. Muszę budować, by rozwijać firmę, a każdy dzień zwłoki powoduje moje straty - kończy W. Bąkowski.

A urzędnicy kłócą się, kto zawinił. GDDKiA twierdzi, że obecnie fundamenty budynku stolarni znajdują się w całości na gruncie prywatnym, działce pana Bąkowskiego i nie leżą w pasie drogowym S3. - Jednak gdy zapadnie decyzja dla drugiej nitki S3, ta część działki, która będzie leżała w pasie drogowym z urzędu przejdzie na własność GDDKiA. Prawdopodobna będzie wtedy konieczność wyburzenia budynku stolarni - mówi Anna Jakubowska z GDDKiA w Zielonej Górze.

- Można było tego uniknąć, gdyby gmina Otyń wydając decyzję o warunkach zabudowy dla tej działki wystąpiła do nas o opinię, bo taki ma zresztą obowiązek. Tak się jednak nie stało. Stąd też nie mieliśmy możliwości wpływu na zapisy decyzji, na podstawie której starostwo w Nowej Soli wydało pozwolenie na budowę stolarni. Efektem tych działań jest obecna sytuacja - dodaje A. Jakubowska.

Swoich racji bronią jednak w urzędzie gminy w Otyniu. - Rzeczywiście, wydając w 2006 roku decyzję o warunkach zabudowy, nie wystąpiliśmy do GDDKiA w Zielonej Górze o opinię w tej sprawie. Jednak pozwolenie na budowę podtrzymał wojewoda lubuski, po rozpatrzeniu odwołania skierowanego do niego przez GDDKiA. Teraz więc pozostaje im tylko prawna możliwość wywłaszczenia pana Bąkowskiego i przejęcia części gruntów niezbędnych do budowy drugiej nitki S3 - mówi Henryk Radecki z Urzędu Gminy w Otyniu.

Podobną opinie mają w nowosolskim starostwie. - Pan Bąkowski po otrzymaniu decyzji o warunkach zabudowy i opracowaniu projektu złożył do nas wniosek o pozwolenie na budowę i otrzymał je w 2008 roku. Na wydane przez nas pozwolenie GDDKiA skierowała odwołanie do wojewody lubuskiego, który podtrzymał nasze stanowisko, a więc decyzja była nadal ważna. Dalej od decyzji wojewody GDDKiA składała odwołanie do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie i tam wydane przez nas pozwolenie zostało ponownie podtrzymane. Na dziś nasza decyzja o pozwoleniu na budowę jest legalna, pomimo dwukrotnych odwołań od niej - mówi naczelnik wydziału budownictwa i ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym Nowa Sól Barbara Kachnic.

Co więc ma zrobić Wojciech Bąkowski? Do kogo mieć pretensje?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska