Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga spędza im sen z oczu

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Piotr Piechowiak na razie może dojeżdżać do swojej posesji drogą wzdłuż krajowej trójki. Ale boi się, że za kilka tygodni ten skrawek ziemi trafi w prywatne ręce i zacznie się koszmar dla jego rodziny.
Piotr Piechowiak na razie może dojeżdżać do swojej posesji drogą wzdłuż krajowej trójki. Ale boi się, że za kilka tygodni ten skrawek ziemi trafi w prywatne ręce i zacznie się koszmar dla jego rodziny. Anna Białęcka
Sprawa z pozoru wygląda na prostą, dotyczy jednego ara ziemi. Jednak to tylko pozory. Zajmowali się nią prawnicy i posłowie a także ministrowie i nic nie wskórali. A rodzina Piechowiaków boi się, że starci możliwość dojazdu na swoją posesję.

Rodzina Piechowiaków mieszka w Gaikach. Ich dom i duży ogród, usytuowane są tuż przy krajowej trójce. - Żeby dowieźć na posesję drewno, węgiel czy też inne większe rzeczy, korzystamy od zawsze z drogi, która biegnie wzdłuż krajówki - mówi Piotr Piechowiak.

- Nikomu to nie przeszkadzało przez lata. Ale weszliśmy w konflikt z poprzednią wójt i zaczęły się nasze kłopoty. Teraz ta droga, mały skrawek ziemi, została wystawiona na sprzedaż. Każdy może ją kupić, odciąć nas od świata i zmarnować nam życie.

O co poszło Piechowiakom i pani wójt? - Mieliśmy w naszym domu sejsmograf, gmina płaciła nam za to 100 zł miesięcznie - opowiada żona Piechowiaka. - Mówiliśmy wójtowej, że to 100 zł, to za mało, bo nasza linia telefoniczna była cały czas zablokowana przez ten sejsmograf a rachunki przychodziły ogromne.

Mąż się z nią posprzeczał, nakrzyczał, że dokładać nie będzie, a ona zabrała sejsmograf następnego dnia. Ale jak widać jakaś zadra została jej w sercu. Przez głupi sejsmograf musimy teraz walczyć o dojazd do naszego domu.

Po tym zdarzeniu, być może przypadkowo, doszło do podjęcia przez radę gminy uchwały, przekształcającą drogę - 1 ar ziemi - na działkę budowlaną. To działka, na której na pewno domu nikt nie zmieści, chyba, że domek dla lalek. - Jak można było przekształcić ten grunt, skoro na mapce geodezyjnej wyraźnie było zaznaczone, że to droga? - pyta Piotr Piechowiak i pokazuje mapy. - O widzi pani, a na innej mapie już tego oznaczenia DR nie ma. Cuda.

Gmina bardzo szybko działkę przekazała Agencji Nieruchomości Rolnych a ta właśnie wystawiła ją na sprzedaż w przetargu nieograniczonym, cena wywoławcza tego akra to 4,1 tys. zł. - Chciałbym ją sam kupić, ale boję się, że właściciel gruntu, który graniczy z moją posesją będzie podbijał cenę. On tu nie mieszka, ziemia na razie sobie stoi spokojnie - mówi Piechowiak.

- W efekcie tego przetargu mogę stracić prawo do jedynego dojazdu, albo będę musiał sąsiadowi płacić za przejazd tyle ile sobie zażyczy, albo komuś następnemu, komu tę ziemię sprzeda. Nikt nie chciałby żyć ciągle się bojąc, co będzie jutro.

Przez ten strach o swoją przyszłość a także przyszłość dzieci, które planują budowę domów na posesji rodziców, Piechowiakowie nie mogą spać spokojnie. Szukali pomocy niemal wszędzie. Liczyli na to, że po zmianie władzy w gminie, sprawę da się załatwić po ludzku. - Gmina ma jeszcze czas, by zwrócić się do Agencji o oddanie tej ziemi, tak by nie została wystawiona na sprzedaż w przetargu. To tylko dobra wola wójta, by nasz problem rozwiązać.

Wójt może i dobrą wolę ma, by problem Piechowiaków rozwiązać, ale jednak twierdzi, że on już zrobić więcej nie może. - Byłem w Agencji Nieruchomości Rolnych dwukrotnie. Raz, by dowiedzieć się czy gmina może wycofać ten grunt ze sprzedaży - mówi wójt Lesław Golba.

- Okazuje się, że nie. Próbowałem także przekonać dyrektora, by Agencja wstrzymała się ze sprzedażą do czasu rozstrzygnięcia procesu sądowego państwa Piechowiaków. Też odmówili. Niestety, takie skomplikowane i niezrozumiałe sprawy otrzymałem "w spadku" po mojej poprzedniczce. Inne próbuję uporządkować, tej się nie da.

Ten proces, o którym wspomina wójt toczy się przed głogowskim sądem z powództwa cywilnego rodziny z Gaików. - Kiedy dowiedzieliśmy się, że poprzednia wójt doprowadziła do przekształcenia tego gruntu i oddała go do sprzedaży wystąpiliśmy do sądu o ustalenie służebności tej drogi. Chcemy mieć pewność, że jak ją ktoś kupi, to nie zmarnuje nam życia. Ale proces się ciągnie i ciągnie.
Piechowiakowie pomocy szukali także u posłanki Ewy Drozd. - Byłam u poprzedniej pani wójt - wspomina.

- Rozmowa nic nie dała. Na moje pytania o powody oddania tego skrawka ziemi Agencji Nieruchomości Rolnych nie usłyszałam żadnego rozsądnego wytłumaczenia. Dopytywałam, dlaczego gmina naraziła tę rodzinę na taką niepewność. Ale odpowiedzi nie było. Dziwna jest także sprawa tego, że na jednej mapie geodezyjnej ta ziemia ma oznaczenia drogi, a na innej, na której oparła się władza gminy, już tego oznaczenia nie ma. Ale przecież i tak radni wiedzieli, że to droga dojazdowa Piechowiaka.

Ewa Drozd postanowiła spróbować jeszcze raz coś wskórać w sprawie drogi. Tym razem w Agencji Nieruchomości Rolnych. - Wybieram się do Wrocławia na spotkanie z dyrektorem ANR - poinformowała Ewa Drozd.

- Po pierwsze chciałabym przekonać go, by działka nie była wystawiana na przetarg nieograniczony, choć to pewnie trudna sprawa. Albo chociaż by Agencja wstrzymała się z wystawieniem gruntu na sprzedaż do czasu rozstrzygnięcia sądu w cywilnej sprawie sądowej o ustanowienie służebności tego skrawka ziemi dla Piechowiaków. Liczę na zrozumienie, bo przecież sprzedaż tej ziemi, to żaden majątek dla Agencji.

- Zwracałem się do wielu prawników, każdy na początku twierdził spokojnie, że nie widzi żadnego problemu, bo sprawa jest prosta. Jednak po pewnym czasie każdy zwracał mi dokumenty i odmawiał dalszej pracy - mówi Piechowiak. - Czy komuś uda się rozwikłać ten koszmar i przywrócić spokój mojej rodzinie? - pyta mężczyzna. - Tracę nadzieję, ale nie mogę zakończyć tej walki.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska