Mieszkańcy Przyborza skarżą się, że nikt nie dba o ich interesy.
- Żyjemy tu jak na końcu świata, wszyscy o nas zapomnieli - żaliła nam się nam w poniedziałek Regina Żółtak. - Mały ruch na drodze w Przyborzu daje ułudę bezpieczeństwa, ale wystarczy spojrzeć na nasze zakręty - zwróciła nam uwagę mieszkanka wsi.
Droga posiada trzy bardzo ostre zakręty, na których zdarzały się już wypadki i kolizje drogowe. - Tu jest naprawdę groźnie, kilkakrotnie byłam świadkiem niebezpiecznych sytuacji - potwierdziła Lilla Toczyka.
Chociaż dwie latarnie
- Ludzie są często zaskoczeni, że tu takie serpentyny. Niedawno na zakręcie przed wsią podczas mijania się dwóch autobusów o mały włos nie doszło do tragedii- opowiadała R. Żółtak.
- Kilka lat temu mieszkaniec Przyborza, jadąc motocyklem miał tu wypadek. Na szczęście skończyło się tylko na złamanej nodze - dodał Henryk Toczyka.
Mężczyzna wytłumaczył nam, że krzewy wyrastające z zaniedbanych rowów są główną przyczyną zagrożeń. - Sami byśmy je powycinali, ale nie możemy. Dwa lata temu oczyściłem rowy i później musiałem tłumaczyć się przed policją i strażą leśną. Sami tego nie robią, a nam nie pozwalają - złościł się.
Grażyna Smolarska, która mieszka na końcu wsi, uważa, że przydałyby się również latarnie. - Chociaż dwie - podpowiada. Podobnie myśli Edward Toczyka: - Jeszcze mi w tych ciemnościach ktoś do domu wjedzie - martwił się mężczyzna.
- Dzieci przecież muszą chodzić do szkoły, a wczesnym rankiem i popołudniami jest tu naprawdę ciemno. Posiłkujemy się latarkami - dodała L. Toczyka.
Problem nie jest palący
Z kłopotami mieszkańców Przyborza zwróciliśmy się do wójta gminy Brzeźnica, Jerzego Adamowicza.
- Rozumiemy obawy mieszkańców, ponieważ rzeczywiście w tej wsi nie ma żadnej latarni, a to na pewno zwiększa prawdopodobieństwo wypadków. Niestety, ale obecnie nie mamy możliwości sfinansowania takiej inwestycji - tłumaczył nam wójt, dodając, że problem nie jest palący, bo przez Przyborze mało kto jeździ. - Jeśli będziemy mieć jakieś pieniądze to się tym zajmiemy - wyjaśnił.
J. Adamowicz potwierdził też, że mieszkańcy wsi nie mogą sami wycinać chaszczy, które utrudniają im bezpieczne użytkowanie szosy. - Muszą się z tym każdorazowo zgłaszać do właścicieli gruntów.
Jeżeli nie uzyskają zgody, mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności - dodał, podkreślając, że o bezpieczeństwo powinien zadbać ten, kto posiada prawo własności do danego terenu, w tym wypadku lasy państwowe i starostwo.
Walczymy o bezpieczne drogi
Naszą akcję ,,Bezpieczne drogi'' patronatem objął komendant lubuskiej policji. Wszyscy wiemy, jak jeździ się po naszym regionie. Spróbujmy więc razem poprawić bezpieczeństwo na lubuskich drogach. Dość już tragedii! Jeśli znasz miejsce, w którym trzeba ograniczyć prędkość, postawić znak ostrzegawczy albo fotoradar, zawiadom o tym ,,Gazetę Lubuską.
Zgłoś też informację o niebezpiecznych przejściach przed szkołami. Szczególnie apelujemy do rodziców, którzy najlepiej wiedząc do której szkoły wiedzie niebezpieczna droga. Wasze uwagi przekażemy policji i drogowcom. Nasze drogi muszą być bezpieczniejsze.
Piszcie na e-mail: [email protected] dzwońcie do dzienniakrzy:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?