Pożary stanowią jedno z największych zagrożeń dla lasów. Szczególnie w czasie suszy, kiedy zaledwie drobna iskra wystarczy, aby wywołać pożar. Choć obecnie w lubuskich lasach zagrożenie pożarowe jest średnie, to jednak przed nami kilka dni ze słoneczną i suchą pogodą, a w takich warunkach ściółka wysycha bardzo szybko. Dlatego w gotowości są już samoloty typu Dromader, które co roku przybywają do Leśnej Bazy Lotniczej w Lipkach Wielkich.
Przeczytaj również: Ściółka w lubuskich lasach sucha jak pieprz. Wystarczy iskra, by doszło do pożaru
Dromadery są bardzo skuteczne
Leśna Baza Lotnicza znajduje się na terenie Nadleśnictwa Karwin. Lądowisko jest wyposażone w ośmiuset metrowy asfaltowy pas startowy, hangar, budynek lotniska oraz magazyn środków chemicznych. Każdego roku bazują tu dwa samoloty gaśnicze typu Dromader. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni prowadzą patrole, a w przypadku pożaru dzielnie walczą z żywiołem.
Pożary lasów niosą olbrzymie straty i są wyjątkowo trudne do opanowania. Samolot gaśniczy daje dużo większe szanse na stłumienie ognia. Kiedy płomienie sięgają kilkudziesięciu metrów w górę, a oddziaływanie cieplne jest tak duże, że ratownicy na ziemi nie mają możliwości podejścia do ognia bez narażania swojego życia, wtedy nieocenioną rolę pełnią właśnie samoloty - mówi Maciej Lipka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie.
Swoją nazwę samolot zawdzięcza wysoko wystającej ponad kadłub kabinie, przez co przypomina jednogarbnego wielbłąda - dromadera. Załogę bazy stanowi dwóch pilotów oraz mechanik lotniczy. Przylatują do Lipek Wielkich w połowie marca i pozostają w niej przeszło pół roku.
Piloci mają ogromne doświadczenie. To są często byli wojskowi, którzy wielokrotnie brali udział w różnego rodzaju misjach. Dromadery są bardzo trudnymi samolotami, jeśli chodzi o pilotaż, bo wymagają sporych umiejętności. Piloci latają w niebezpiecznych warunkach, na niskiej wysokości i ze zmiennym obciążeniem. Mamy ogromny szacunek do ich pracy i bez nich prawdopodobnie na dalibyśmy sobie rady z pożarami lasów - dodaje Maciej Lipka.
Poza gaszeniem pożarów piloci każdego dnia patrolują kilka nadleśnictw położonych w województwie lubuskim. Wykonują także opryski przeciw szkodliwym owadom.
Na pokładzie mają dwie tony wody
W przypadku pożaru załoga musi być w pełni dyspozycyjna, aby jak najszybciej wystartować. Od chwili zgłoszenia do poderwania samolotu w powietrze mija zaledwie kilka minut. Dromader zabiera do specjalnego zbiornika dwie tony wody, która niczym bomba zrzucana jest na źródło pożaru.
To jest pierwsza i najważniejsza siła uderzenia w czasie pożaru. Te dwie tony wody, które dromader zabiera na swój pokład, to jest mniej więcej tyle, ile znajduje się w takim średnim wozie gaśniczym straży pożarnej. Taka ilość wody zrzucona z wysokości kilkudziesięciu metrów daje nam pokrycie plamą wody powierzchni wielkości boiska piłkarskiego. W centrum takiego zrzutu na jeden metr kwadratowy powierzchni spada nawet pięć litrów wody - mówi Maciej Lipka.
W czasie prawie sześciu miesięcy stacjonowania w Leśnej Bazie Lotniczej w Lipkach Wielkich Dromadery wylatują w sumie pięćset godzin, co oznacza, że pracują przez blisko sto godzin miesięcznie.
Zobacz również:

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?