- Faworyt sobotniego półfinału Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie jest tylko jeden: Polska. Podobnie ma być w finale...
- Wszyscy powiesili już nam na szyjach złote medale, a my nie odjechaliśmy jeszcze żadnego biegu. To niebezpieczne, więc do mnie należy odpowiednie zmobilizowanie chłopaków. Nikt z nich nie może czuć się mistrzem jeszcze przed zawodami, bo go to zgubi. Jeśli chcemy wygrać, musimy być odpowiednio skoncentrowani.
- Łatwo było ustalić kadrę?
- Z pięciu zawodników, czterech powołało się samych. Mam na myśli Tomka Golloba, Jarka Hampela, Janusza Kołodzieja, no i Rune Holtę. Każdy z nich w tym roku nie miał jeszcze poważnej wpadki, więc tutaj sprawa była jasna od dłuższego czasu. Szukałem tylko piątego, ale nie miałem dylematu powołując Adriana Miedzińskiego. "Miedziak" to chłopak z charakterem, do tego młody. Nie zawiódł rok temu w Lesznie, nie zawiedzie i teraz.
- Skład wybierał pan pod kątem zawodów w Gorzowie, czy myślami był pan już w Vojens?
- Finał jest w Danii, więc nie mogłem zestawić reprezentacji tylko na jeden turniej. Analizowałem występy zawodników na zagranicznych torach i stąd takie powołania. Jarek i Tomek to ścisła czołówka Grand Prix, jadą wszędzie o każdej porze. Z kolei Holta i "Koldi" rządzą w Szwecji, Adrian też tam nie jest kelnerem. Liczę, że nos mnie nie zawiódł.
- Sprawę awansu do finału ułatwiają nam osłabienia rywali. Dania bez Nickiego Pedersena, Rosja bez Emila Sajfutdinowa chyba nie powinny zrobić nam krzywdy...
- Ale w sporcie o niespodzianki nie jest trudno. Dlatego nikogo nie lekceważę, nawet Czechów. Wierzę jednak w mój zespół, który jest na tyle mocny, by zapewnić nam awans już w sobotę.
Czytaj też: Niezbędnik kibica na półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Gorzowie
- W ostatnich latach rzadko kiedy mistrzem była drużyna, która bezpośrednio awansowała do finału. Tor w Vojens jest trudny technicznie., czy zatem nie korciło pana, żeby odpuścić półfinał i potraktować baraż jako formę treningu?
- No tak, moglibyśmy poznać geometrię toru i się z nim oswoić (śmiech). Ale przecież nie powiem zawodnikom, którzy pojadą przy pełnych trybunach: panowie, spasujcie. Poradzimy sobie bez tanich chwytów. Chłopaki są w takim gazie, że również w Vojens dadzą radę.
- Kluczem do sukcesu w Gorzowie będzie pewnie tor. Dwóch kadrowiczów, reprezentantów Unii Leszno, kilka miesięcy temu w meczu ligowym wypadła przy Śląskiej słabo. Co się stanie, jak będzie powtórka?
- Nie będzie (śmiech). Wtedy mecz został rozegrany na "betonie", a oni nie byli odpowiednio przygotowani sprzętowo. Teraz tor będzie przyczepny, szybki i do ścigania. Po to, by nawet po przegranym starcie można było wyprzedzać po "orbicie". Ponadto Hampel i Kołodziej trenowali na "Jancarzu" tydzień temu, więc katastrofy nie przewiduję.
- Powołał pan też Rune Holtę, z którym rok temu był kłopot...
- "Awantura" z Rune była efektem nieporozumienia. Był wystawiony na półfinał w Peterborough, ale źle się poczuł i poprosił o zastąpienie go innym zawodnikiem. Obiecałem mu start w barażu, ale ponieważ bezpośrednio weszliśmy do finału, sprawa umarła. Tym bardziej, że w Anglii nikt nie zawiódł. Holta sądził natomiast, że w tej sytuacji ma zagwarantowany start w Lesznie i stąd zadyma. Ale już sto razy sobie to wyjaśniliśmy, więc tematu nie ma.
- Nie sposób zapytać o tłumiki. Miały być nowe, są jednak stare. Odetchnął pan z ulgą?
- I to jaką! Na razie cieszymy się, że seniorzy mają problem z głowy. Ale będą rozmowy władz FIM z zawodnikami i tunerami ze światowej czołówki i być może nowe znikną całkowicie.
- Dziękuję.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?