Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dużym fiatem objeżdżają świat. A ruszyli z Gorzowa. Co za zdjęcia! [GALERIA]

Tomasz Rusek
Tomasz Rusek
Duży fiat na gorzowskich blachach daje radę. Poterscy przejechali nim już 14 tysięcy kilometrów.
Duży fiat na gorzowskich blachach daje radę. Poterscy przejechali nim już 14 tysięcy kilometrów. dookolafiata.pl
Dziewięć krajów zaliczonych i 14 tys. kilometrów przejechanych - tak na dziś wygląda licznik wyprawy państwa Pawła i Joanny Poterskich. W podróż ruszyli z Gorzowa.

Paweł Poterski (pochodzi z gorzowskiego osiedla Piaski) wraz z żoną Joanną (to akurat poznanianka) dużym fiatem na gorzowskich „blachach” chcą w sumie przejechać 32 tys. km i odwiedzić aż 37 krajów. Oficjalnie wielką wyprawę zaczęli... na gorzowskim Kwadracie. Jak im idzie? Sprawdziliśmy. Mają już na liczniku 14 tys. kilometrów i dziewięć krajów. Teraz są w Nepalu. - Drogi są tu tak wymagające, że 160 km przejechaliśmy w sześć godzin. A byłem najszybszy na wiosce - tak na facebookowym profilu dookolafiata.pl dowcipkuje pan Paweł.

Udało się nam „porozmawiać” z podróżnikami. Jesteście ciekawi, co u nich?

Jak trzyma się fiat?
Po długotrwałej jeździe sprzęgło nam szarpało, a ze skrzyni biegów wydobywały się dziwne jazgoty. Zapadła szybka decyzja: zamawiamy nowe sprzęgło, wałki skrzyni biegów, simeringi i łożyska. Zrzucamy skrzynię biegów, otwieramy ją i weryfikujemy przyczynę. Tym bardziej, że przed nami góry i goni nas termin wjazdu do Myanmaru (3 lutego). Tak więc niezbędny był serwis.

Jak wychodzi wam organizacja wyprawy i zwiedzanie?
Mogłoby się wydawać, że przy takiej podróży mamy dość czasu na wszystko. Niestety tak nie do końca jest. Nasz budżet jest bardzo ograniczony i musimy ściśle przestrzegać założonego planu wydatków, tak, by cały wyjazd nie przedłużył się nam za bardzo. Chciałoby się czasem spędzić gdzieś o kilka dni więcej ale mamy świadomość, że gdzie indziej będziemy musieli pozostać krócej. Także nasz wyjazd ma formę doświadczania każdego kraju, tak by można było po jakimś czasie powrócić do miejsca, które najbardziej nam przypadnie do gustu.

Z perspektywy czasu jak oceniacie: czego zabraliście z Polski za mało?
Zdecydowanie za mało wzięliśmy w podróż polskiego sera i wędlin. Już od Iranu nie ma w zwyczaju jadać na śniadanie i nie tylko chleba/bułek z „okładem”. W Indiach śniadanie to placek ziemniaczany lub ryż z dodatkami, coś do czego chyba nie uda nam się przyzwyczaić. 150 gramów żółtego sera potrafi kosztować 20 zł, tak więc ratujemy się czym popadnie, by ryż lub placki naan jeść dopiero po południu. Pakowaliśmy się niezwykle minimalistycznie, tak że - niestety - nie można powiedzieć, by czegoś nam zbywało.

Najmilsze zaskoczenie jak do tej pory?
Najmilszym zaskoczeniem była gościnność w Pakistanie i ogólna serdeczność ludzi. Wielu z nich bardzo mocno pragnęło zmienić stereotypową opinię o tym kraju, a zwłaszcza o bezpieczeństwie podróżowania po nim. Z racji towarzyszącej nam eskorty tylko kilka osób zdołało zawrzeć z nami bliższą znajomość. Po dwóch dniach spędzonych w Lahore na wschodzie Pakistanu można śmiało powiedzieć, że Pakistańczycy to terroryści... jedzeniowi! Pewna rodzina woziła nas mnie i Asię oraz naszego niemieckiego znajomego przez 8 godzin po mieście, przedstawiając nas swojej (ogromnej!) rodzinie i zapraszając na jedzenie w restauracjach ulicznych i bardziej ekskluzywnych, by na zakończenie o 2.00 w nocy wziąć nas na lody do dzielnicy targowej. W życiu tak ogromnej gościnności byśmy się nie spodziewali po tym kraju.

Podpowiadamy: relację z wyprawy małżeństwa możecie na bieżąco śledzić na facebookowym profilu dookolafiata.pl.

Zobacz też: Gorzów Wielkopolski: wielkie zmiany na głównym skrzyżowaniu. Jak jechać przez centrum? Zobaczcie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska