Hydroeko budowało wodociągi, kanalizację i oczyszczalnie ścieków. Henryk Obara przepracował w niej 21 lat. Teraz, tak jak 87 innych pracowników, dostał wypowiedzenie. Jego zdaniem firma padła, bo wygrywała przetargi dzięki najniższym kosztom, bez zysku. - To jak tu zarabiać? - pyta retorycznie.
Dwa miesiące
Mimo ogłoszenia upadłości firma wciąż działa. Robotnicy pracują przy budowie strefy przemysłowej w Kożuchowie. Pracy wystarczy jeszcze na ok. dwa miesiące. - Ale nie wiadomo dla ilu osób - zastrzega syndyk Eugeniusz Boski. To on kieruje teraz firmą. I w całej Polsce szuka inwestora, który ją kupi w całości. Jeśli się nie uda, trzeba będzie sprzedawać po kawałku.
Dzięki temu, że jest praca, ludzie dostali zaległe wynagrodzenia za maj. Dostaną też za kolejne miesiące. Gdyby roboty nie było, musieliby czekać aż syndyk sprzeda zakład. Właśnie trwa wycena majątku. Pierwsze oferty sprzedaży mają się pojawić w prasie w sierpniu. Za uzyskane pieniądze syndyk spłaci wierzycieli: podwykonawców i dostawców materiałów.
Firma upadła, bo zeszły rok zakończyła stratą ok. 2 mln zł. - To była pierwsza strata od 15 lat - podkreśla były prezes Jan Baran. Ale banki i tak odmówiły kredytów.
Nie pomógł wprowadzony pod koniec roku program naprawczy. Nie pomogła zgoda załogi na obniżenie wynagrodzeń o 15 proc.
Przestoje na budowach
Skąd 2 mln zł straty? - Mieliśmy przestoje na budowach w ostatnim kwartale ub. roku - wyjaśnia J. Baran. W sierpniu firma wygrała, wspólnie z drugim wykonawcą, przetarg za 12 mln zł. Ale umowę inwestor podpisał dopiero w grudniu. Tyle trwały procedury.
Czy firma rzeczywiście wygrywała przetargi "po kosztach"? - Tak, ale taka jest ta branża. Konkurencja jest olbrzymia - stwierdza J. Baran.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?