Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa razy my

ANDRZEJ FLÜGEL [email protected] (68) 324 88 06
Przed barażowymi meczami ZKŻ-u Kronopolu Zielona Góra i Lotosu Wybrzeża Gdańsk faworytami wydają się być goście. Na szczęście oni nie zawsze wygrywali...

Dlaczego Lotos Wybrzeże jest faworytem? Gdańszczanie pewnie wygrali z zielonogórzanami dwumecz w sezonie zasadniczym, zdobyli 11 pkt. przy czterech naszego zespołu, wreszcie innym rywalom ulegali znacznie niżej i po zaciętej walce.
Historia pojedynków obu klubów przedstawia się interesująco. Bardziej utytułowany jest zespół zielonogórski, ale z gdańszczanami na ich torze często miał kłopoty, bo nawet wtedy gdy zdobywał złoty medal, tracił punkty w Gdańsku. U siebie z kolei nasi żużlowcy prawie zawsze wygrywali i najczęściej dość wysoko. Jak dotąd, niedzielni rywale dzielili się zwycięstwami. Po dwa razy w jednym sezonie triumfowali zielonogórzanie, gdańszczanom udało się to trzykrotnie, a nigdy taka historia nie zdarzyła się w barażach, które przyjdzie nam jeździć trzeci raz.

Dwa razy my

W 1989 r., przedostatnim w którym zielonogórski zespół występował jako Falubaz, nastroje w obu ekipach były zupełnie inne. Falubaz walczył o tytuł mistrzowski, a Wybrzeże o utrzymanie. Obu ekipom w sumie się nie udało, bo zielonogórzan wyprzedziła Unia Leszno, a gdańszczanie w towarzystwie Unii Tarnów i Ostrovii spadli do drugiej ligi. Był to dziwny rok eksperymentów, gdzie wzorem futbolu wprowadzono minusowe punkty za porażkę powyżej 25 pkt. i dodatkowe "oczko" za wygraną w odwrotnym stosunku.
Falubaz dwukrotnie okazał się lepszy. W Gdańsku 1 maja 1989 r. spokojnie wygrał 50:40, by w rewanżu męczyć się straszliwie i zwyciężyć ostatecznie 46:44. W Gdańsku najlepiej jeździł Andrzej Huszcza. Zdobył 14 pkt. (przegrał tylko w swoim przedostatnim starcie z Jarosławem Olszewskim). Zbigniew Błażejczak przywiózł 10 "oczek", na które złożyło się pięć dwójek (w tym trzy z bonusami), a Marek Molka dziewięć ( w tym dwa bonusy). W Wybrzeżu najlepszymi byli wspomniany Olszewski - 13, Dariusz Stenka wywalczył 10, a Mirosław Berliński 9 pkt.
Wrześniowy rewanż wydawał się formalnością. W zespole zielonogórskim niezmiennie najlepszy był Huszcza, który znów przywiózł 14 pkt. (w swoim pierwszym starcie przegrał tylko z Olszewskim). Nie można mieć pretensji do Jarosława Szymkowiaka - 11, ale pozostała trójka (Błażejczak, Ryszard Jasinowski i Molka) zdobyła tylko po pięć "oczek". To było spotkanie z gatunku dreszczowców, ale po XIII biegach wydawało się, że jest już spokój, bo Falubaz wygrywał 42:36. Jednak para Tomasz Gollob - Olszewski przywiozła na 5:1 Szymkowiaka i Molkę (ten ostatni miał defekt) i zrobiło się zaledwie 43:41. Zwycięstwo uratował niezawodny Huszcza, który wyprzedził Stenkę, Jana Woźnickiego i Jasinowskiego. Remis w tym biegu oznaczał minimalną wygraną w całym meczu.

Dwa razy oni

W 1994 r., ostatnim w którym nasz zespół występował jako KS Morawski, dawno przebrzmiały już czasy kiedy nikt w kraju nie mógł zielonogórzanom podskoczyć. Z wielkich uniesień roku 1991, tytułu mistrzowskiego, wspaniałych opraw spotkań nie zostało nic. Sponsor wpadł w spiralę długów, a bieda wyłaziła z każdego kąta. Zielonogórzanie wygrali tylko dwa mecze i z hukiem spadli z ligi.
2 czerwca w Gdańsku było 62:28. Nikt z naszych nie przekroczył pułapu dziesięciu "oczek". Huszcza i Duńczyk Brian Karger zdobyli po dziewięć, a tylko Karger i Szymkowiak potrafili wygrać bieg. Dla gdańszczan komplet wywalczył Anglik Marvyn Cox, Olszewski i Robert Sawina po 13, a Marek Dera - 10. Warto jednak dodać, że w tym trudnym dla zielonogórzan sezonie rozwijał się talent Piotra Protasiewicza i Grzegorza Walaska. Obaj zdobyli w Gdańsku tylko, odpowiednio, dwa i jeden punkt. To był jednak początek kariery i ich czas miał dopiero nadejść (szkoda, że już w barwach innych klubów).
Już 24 czerwca doszło do rewanżu. Przed spotkaniem sytuacja zielonogórzan pogorszyła się jeszcze bardziej. Trener Czesław Czernicki dramatycznie apelował o pomoc. W klubie były dwa w miarę sprawne motocykle, pusta kasa i fatalne nastroje. W pewnym momencie wydawało się, że z braku możliwości opłacenia czegokolwiek, nie dojdzie nawet do meczu. Udało się. Wygrali oczywiście gdańszczanie - 52:38. W ekipie zielonogórskiej dobrze spisał się Szymkowiak - 12 pkt. Po siedem mieli Huszcza, Karger i Walasek. O ile dwóch pierwszych nie mogło zaliczyć tego meczu do udanych (w przypadku Kargera, siedem "oczek" jak na obcokrajowca to bardzo słabo), o tyle Walasek spisał się bardzo dobrze. W zespole z Gdańska znów równo i wysoko punktował Olszewski - 12, Cox uzbierał 13, a Jacek Woźniak 11 pkt..

Może teraz znowu my?

O sezonie, który właśnie zmierza do finału, a szczególnie o postawie zielonogórzan powiedziano już prawie wszystko. Zajęliśmy ostatnie, ósme miejsce, gdańszczanie siódme. Dzięki nowemu regulaminowi nadal mamy szansę. Musimy tylko okazać się lepsi w barażu. To wcale nie jest niemożliwe. Siły obu drużyn zdają się wyrównane. Teraz już nie ma żadnego znaczenia kto jak jeździł w rundzie zasadniczej, jak wysoko przegrywał. Tamto oddzielmy grubą kreską. Teraz liczą się tylko te dwa spotkania: w niedzielę w Zielonej Górze i 4 września w Gdańsku. Jeśli nasi żużlowcy staną na wysokości zadania, pojadą tak jak ich na to stać, kibice wybaczą wszystkie wpadki, i być może będziemy się cieszyć, że w Zielonej Górze została ekstraliga. Bardzo ważny jest niedzielny mecz, zwycięstwo i ewentualna spora zaliczka przed Gdańskiem. Wierząc, że tak będzie ściskamy kciuki. Wygrajcie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska