Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa razy osądzony

Michał Iwanowski
Dziś pan Edward wozi uczniów autobusem. Myślał, że sprawę pechowej kolizji sprzed siedmiu lat ma już za sobą.
Dziś pan Edward wozi uczniów autobusem. Myślał, że sprawę pechowej kolizji sprzed siedmiu lat ma już za sobą. fot. Ryszard Poprawski
Edward Komar miał wypadek wynajętą ciężarówką. Krakowski sąd stwierdził, że nie musi płacić za naprawę, ale nowosolski był odmiennego zdania.

Sprawa ciągnie się już prawie siedem lat. Zaczęło się w 2000 r., kiedy to Komar wydzierżawił od firmy spod Krakowa ośmiotonową ciężarówkę. Miał wykonywać zlecenia przewozowe tej firmy, a jeśli ich nie otrzyma, mógł ciężarówką wykonywać inne zlecenia na własny rachunek. Pan Edward miał jednak dostarczyć firmie swoje aktualne świadectwo kwalifikacji, uprawniające go do przewozów. Mimo że tego nie zrobił, dostał zlecenia na przewóz.

Raz na wozie

Pech chciał, że kilka miesięcy potem miał pod Krakowem kolizję. Osobowy samochód wpadł w poślizg, a ciężarówka Komara, uciekając przed zderzeniem, rozbiła się na poboczu. Koszty naprawy pojazdu były ogromne - 54 tys. zł. Firma ubezpieczeniowa nie wypłaciła odszkodowania, bo kierowca nie miał aktualnego świadectwa kwalifikacji. Wtedy właściciel ciężarówki - podkrakowska firma - obciążyła kosztami naprawy pana Edwarda.

- Od razu im odesłałem fakturę za naprawę, przecież to by mnie zrujnowało - mówi Komar. Wtedy sprawa trafiła do sądu. Pan Edward nie pozostał dłużny. Złożył pozew przeciw swemu dzierżawcy o zwrot pieniędzy, jakie musiał płacić za wynajem ciężarówki przez kilka miesięcy po wypadku. I sąd w Krakowie przyznał mu rację. Roszczenia właściciela ciężarówki oddalił. Uznał, że skoro firma zlecała panu Edwardowi przewozy transportowe, mimo iż nie dostarczył wymaganych papierów, to znaczy, że akceptowała ten stan rzeczy.

Raz pod wozem

Pan Edward myślał, że o sprawie może już zapomnieć. Ale minęło kilka lat, gdy dostał nagle wezwanie do sądu - tym razem w Nowej Soli. Znowu pozwała go podkrakowska firma. Mocno się zdziwił, bo nie można być dwa razy sądzonym w tej samej sprawie. A zdziwił się już kompletnie, gdy nowosolski sąd przyznał rację podkrakowskiej firmie i obciążył go kwotą 36 tys. zł. Bo uznał, że w 70 proc. przyczynił się do powstania szkody, kierując ciężarówką bez ważnego świadectwa kwalifikacji. - Pierwsze, co zrobiłem, to napisałem skargę do prezesa sądu i od razu złożyłem apelację - mówi.

Dlaczego nowosolski sąd drugi raz sądził w tej samej sprawie co krakowski? - pytamy prezesa Sądu Rejonowego w Nowej Soli Andrzeja Boguckiego. - Znam tę sprawę, bo jest nietuzinkowa - przyznaje prezes. - Sądy w Krakowie i Nowej Soli rozpatrywały zupełnie inne roszczenie i inne były strony postępowania: tam pozwanym była krakowska firma, a powodem pan Komar, a w Nowej Soli odwrotnie. Dlatego nie można stwierdzić, że sprawa była już osądzona. Ale jest to zarzut, który powinien być rozstrzygnięty w apelacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska