- Pojechały cztery wozy, z klatki schodowej idzie gęsty dym, pewnie trzeba będzie ewakuować mieszkańców - mówił nam chwilę po otrzymania alarmu rzecznik lubuskich strażaków Dariusz Żołądziejewski.
To nie był garnek
Pożar miał być w kamienicy przy ulicy Sikorskiego, numer 33. To budynek nieopodal przystanku tramwajowego, przy budce z kultowymi bułkami z pieczarkami. Gdy ratownicy przyjechali na miejsce, zadymienie było olbrzymie.
Część strażaków zajęła się szukaniem źródła ognia, a druga ekipa na wszelki wypadek zaczęła ewakuować mieszkańców. - Może to tradycyjnie garnek zostawiony przez kogoś bez dozoru na ogniu? - dopytywaliśmy dyżurnego gorzowskiej komendy (to częste przyczyny zdarzeń, kwalifikowanych na początku jako pożary). - Jeśli tak, to garnek musi być gigantyczny, bo dymu jest mnóstwo - skwitował.
Okazało się, że dym leci z piwnicy. Po kilku minutach już było wiadomo - pali się sterta składowanych tam desek.
Kamienica przy kamienicy
- Dwa wozy wróciły do jednostki, dwa zostawiliśmy do oddymiania klatki. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało - powiedział nam rzecznik Żołądziejewski.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, byli tam jeszcze ratownicy, a także policyjny radiowóz. Policjanci będą chcieli dojść do tego, jak doszło do pożaru. Nie można na teraz wykluczyć, że najpewniej ktoś deski podpalił.
Gdy dochodzi do pożaru w kamienicy, z gorzowskiej komendy zawsze wyjeżdża do takiej akcji kilka wozów. Powód: zagrożenie, że ogień przejdzie na inne kamienice. To byłoby bardzo groźne, bo w większości stara zabudowa jest zwarta, do tego często poniemieckie budynki mają w elementach konstrukcyjnych mnóstwo łatwopalnych materiałów.
O tym, że ogień może łatwo ,,przeskoczyć'' można się było przekonać podczas zeszłorocznego pożaru hali poprodukcyjnej przy ul. Mickiewicza.
Ogień był tak silny, że zaczęły się topić reflektory samochodów gaśniczych i popękały okna w kamienicach po drugiej stronie ulicy! Doszło do tego, że strażacy polewali wodą sąsiednie budynki, bo było zagrożenie, że ogień na nie przejdzie. - Wtedy byłaby tragedia - mówił nam wówczas szef gorzowskich strażaków Hubert Harasimowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?