Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dymu było mnóstwo ale nikomu nic się nie stało

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Jeszcze długo po pożarze przy kamienicy na ul. Sikorskiego stał wóz strażacki i policyjny radiowóz
Jeszcze długo po pożarze przy kamienicy na ul. Sikorskiego stał wóz strażacki i policyjny radiowóz fot. Aleksander Majdański
Przed 19.00 strażacy dostali wezwanie do pożaru kamienicy przy ul. Sikorskiego 33. Pojechały cztery wozy. Żartów nie było, bo ogień mógł przejść na sąsiednie budynki. Ale skończyło się na strachu.

- Pojechały cztery wozy, z klatki schodowej idzie gęsty dym, pewnie trzeba będzie ewakuować mieszkańców - mówił nam chwilę po otrzymania alarmu rzecznik lubuskich strażaków Dariusz Żołądziejewski.

To nie był garnek

Pożar miał być w kamienicy przy ulicy Sikorskiego, numer 33. To budynek nieopodal przystanku tramwajowego, przy budce z kultowymi bułkami z pieczarkami. Gdy ratownicy przyjechali na miejsce, zadymienie było olbrzymie.

Część strażaków zajęła się szukaniem źródła ognia, a druga ekipa na wszelki wypadek zaczęła ewakuować mieszkańców. - Może to tradycyjnie garnek zostawiony przez kogoś bez dozoru na ogniu? - dopytywaliśmy dyżurnego gorzowskiej komendy (to częste przyczyny zdarzeń, kwalifikowanych na początku jako pożary). - Jeśli tak, to garnek musi być gigantyczny, bo dymu jest mnóstwo - skwitował.

Okazało się, że dym leci z piwnicy. Po kilku minutach już było wiadomo - pali się sterta składowanych tam desek.

Kamienica przy kamienicy

- Dwa wozy wróciły do jednostki, dwa zostawiliśmy do oddymiania klatki. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało - powiedział nam rzecznik Żołądziejewski.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, byli tam jeszcze ratownicy, a także policyjny radiowóz. Policjanci będą chcieli dojść do tego, jak doszło do pożaru. Nie można na teraz wykluczyć, że najpewniej ktoś deski podpalił.

Gdy dochodzi do pożaru w kamienicy, z gorzowskiej komendy zawsze wyjeżdża do takiej akcji kilka wozów. Powód: zagrożenie, że ogień przejdzie na inne kamienice. To byłoby bardzo groźne, bo w większości stara zabudowa jest zwarta, do tego często poniemieckie budynki mają w elementach konstrukcyjnych mnóstwo łatwopalnych materiałów.

O tym, że ogień może łatwo ,,przeskoczyć'' można się było przekonać podczas zeszłorocznego pożaru hali poprodukcyjnej przy ul. Mickiewicza.

Ogień był tak silny, że zaczęły się topić reflektory samochodów gaśniczych i popękały okna w kamienicach po drugiej stronie ulicy! Doszło do tego, że strażacy polewali wodą sąsiednie budynki, bo było zagrożenie, że ogień na nie przejdzie. - Wtedy byłaby tragedia - mówił nam wówczas szef gorzowskich strażaków Hubert Harasimowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska