Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka DPS wygrała sprawę w sądzie

Anna Białęcka
Dyr. DPS Jolanta Kaczmarek i jej pełnomocnik prawny Robert Leśniak byli zadowoleni z wyroku sądu
Dyr. DPS Jolanta Kaczmarek i jej pełnomocnik prawny Robert Leśniak byli zadowoleni z wyroku sądu Anna Białęcka
Danuta Gross, była wicedyrektor Domu Pomocy Społecznej, nie tylko przegrała wczoraj sprawę w sądzie pracy, ale na dodatek musi jeszcze pokryć koszty prawnika dyrektorki Jolanty Karczmarek, z którą się procesowała.

Danuta Gross została zwolniona ze stanowiska zastępcy dyrektora. W jej przekonaniu było to polityczne działanie jej zwierzchniczki. Skierowała do sądu pracy pozew przeciwko DPS o bezpodstawne zwolnienie z pracy. Żądała odszkodowania, o powrocie do pracy nie mogła myśleć, gdyż jej stanowisko zostało zlikwidowane. Wczoraj sąd ogłosił wyrok w tej sprawie. Oddalił pozew jako niezasadny, a ponadto nakazał D. Gross pokrycie kosztów pełnomocnika prawnego J. Kaczmarek w wysokości 1.800 zł.

- Sąd nie jest powołany do badania zasadności zmiany stanu zatrudnienia, o tym decyduje pracodawca - powiedziała sędzia Jadwiga Kawelec - Walorska. - To pracodawca decyduje o likwidacji stanowiska, jak to było w przypadku DPS. Czy likwidacja jest słuszna czy nie, to nie podlega ocenie sądu. A jeśli chodzi o koszty nałożone na zwolnionego pracownika, to zawsze należy się z nimi liczyć składając sprawę do sądu o odszkodowanie.

Zapytaliśmy J. Kaczmarek jak ocenia finał tej sprawy. - Na pewno dla pracodawcy zwolnienie człowieka z pracy jest trudne - powiedziała. - Nie czuję satysfakcji po ogłoszeniu wyroku, bo chodzi tu o problem ludzki. Jednak nie mogłam inaczej postąpić, niż zlikwidować to stanowisko, gdyż potrzebujemy ludzi do bezpośredniej opieki nad naszymi podopiecznymi. Musiałam zejść z kosztów utrzymania administracji dla dobra podopiecznych.
Na ogłoszenie wyroku nie przyszła D. Gross. Podczas rozmowy z nami przed rozprawą przeczuwała, że wyrok nie będzie po jej myśli.

- Na jednej z rozpraw tego procesu usłyszałam, że pani Kaczmarek chciała zwolnić mnie już w styczniu, a zrobiła to dopiero w maju - powiedziała nam po procesie D. Gross. - Bardzo żałuję, że zastanawiała się aż tyle miesięcy, bo przez ten czas straciłam zdrowie i już go nie odzyskam. Ja nadal jestem przekonana, że zwolnienie mnie to działanie polityczne.

Przypomnijmy, że w sądzie toczy jest jeszcze jeden proces, tym razem o mobbing, który D. Gross zarzuca J. Kaczmarek. Kolejna rozprawa w lutym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska