Są to pieniądze, które, zdaniem sądu, W. Żylak powinna otrzymać za wypracowane nadgodziny w czerwcu 2005 roku. Podobne wyroki usłyszeli już Tadeusz Głowacki i jego małżonka, prowadzący rodzinny dom dziecka w Przedmościu. Chcieli wszyscy troje zaskarżyć powiat o niezapłacone pieniądze podczas jednego procesu. Jednak sąd zadecydował, że każda sprawa będzie rozpatrywana osobno. Pierwszy proces Głowackich zakończył się w czerwcu, drugi w lipcu.
Nie dali im etatu
- Nie byłoby tych rozpraw, gdyby nie upór starostwa - powiedział T. Głowacki. - Występowaliśmy do władz powiatu o wyrażenie nam zgody na zatrudnienie dodatkowo jednej osoby na każdy dom. Nie dawaliśmy bowiem fizycznie rady pracować na okrągło. Nie zgodzili się, wiec musieliśmy o swoje prawo do odpoczynku walczyć inaczej. Skierowaliśmy pozew do sądu o zapłatę nadgodzin.
Jedną z osób przesłuchiwanych przez sąd była głogowianka prowadząca zawodową rodzinę zastępczą. Ma pod opieką sześcioro dzieci, w tym pięcioro chorych. Mówiła o codziennych trudach opieki nad nimi. - Nie ma chwili na wytchnienie, nawet w nocy trzeba wstawać do małego dziecka - zapewniała. - Na pewno zatrudnienie dodatkowego pracownika byłoby ułatwieniem w mojej pracy przy dzieciach.
PCPR wyliczył
Odpowiadając na pytania sądu, zapewniała, że w jej domu panują podobne zasady jak w rodzinnych domach dziecka. Mówiła także o tym, że zarówno w jednej jak i w drugiej palcówce są dzieci z rodzin patologicznych, wymagające szczególnej opieki.
W sądzie świadkiem była także pracownica Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, która zgodnie z wolą sądu przedstawiła wyliczenie kwot za nadgodziny. PCPR pełni rolę zarządcy placówkami opiekuńczymi w imieniu powiatu.
Przy założeniu, że W. Żylak każdego dnia od poniedziałku do piątku pracowała dodatkowo po 6 godzin, a także pracowała w soboty i niedziele po 15 godzin, wyszło, że powinna otrzymać wynagrodzenie dodatkowe na poziomie 6.452 zł.
Wyrok nieprawomocny
Sędzia Jadwiga Kawalec - Walorska uzasadniała swoją decyzję. - Zdaniem sądu pracownicy powinni pracować 40 godz. tygodniowo. Ale nie są w stanie w tym czasie wywiązać się z obowiązku opieki nad 10 dzieci, powierzonych im przez powiat. Trzeba byłoby w piątek wszystkie dzieci wywozić z domu i odbierać je w poniedziałek rano. Ale przecież nie jest to możliwe, tego typu placówka opiekuńczo wychowawcza pełni opiekę całodobowo. A za pracę należy zapłacić.
Pracownicy domów dziecka, po wygraniu spraw o nadgodziny za czerwiec 2005 rok, chcą ponownie zwrócić się do sądu o zapłatę przez powiat nadgodzin za pozostałe miesiące. Czyli w sumie za ostatnie trzy lata.
- Cieszę się z decyzji sądu - powiedziała po rozprawie W. Żylak. - To są pieniądze, które na pewno zostaną przeze mnie wydane na potrzeby dzieci. One mają prawo do godnego życia, nie są dziećmi gorszego Boga.
Wyrok nie jest prawomocny, a od poprzednich decyzji sądu w sprawie nadgodzin powiat złożył apelacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?