Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyżurny policjant uratował niedoszłego samobójcę

(pik) (tr) (paw)
Paweł Morowiak (z lewej) i Jarosław Gągolewski pełnili dyżur dzisiejszej nocy. To J. Gągolewski rozmawiał z niedoszłym samobójcą.
Paweł Morowiak (z lewej) i Jarosław Gągolewski pełnili dyżur dzisiejszej nocy. To J. Gągolewski rozmawiał z niedoszłym samobójcą. fot. Kazimierz Ligocki
Dziś w nocy mężczyzna zadzwonił na policję, że chce popełnić samobójstwo. Telefon odebrał dyżurny, który przedłużył rozmowę z desperatem tak długo, aż nadeszła pomoc.

Zobacz też: Tragedia pod Świebodzinem: - Ojciec powiesił przytomne dziecko

W tym czasie na miejsce jechał już patrol policji. Mężczyzna zdradził policjantowi z dyżurki, z którym rozmawiał, gdzie dokładnie się znajduje. To właśnie tam wysłano policjantów. - Dzięki dyżurnemu, który wydłużał rozmowę z mężczyzną, patrolowi udało się dojechać na miejsce i powstrzymać niedoszłego samobójcę - mówi Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

W czasie rozmowy telefonicznej dyżurny policjant wyprowadził mężczyznę z Parku Słowiańskiego na ul. Kosynierów Gdyńskich. Tam przejął go patrol policji. Mundurowi odwieźli niedoszłego samobójcę do szpitala. Mężczyzna, którego uratowano dziś w nocy, to 50-letni mieszkaniec Gorzowa. Policjantom powiedział, że do tak desperackiej decyzji doprowadziły go problemy finansowe i rodzinne.

Zobacz też: 19-letni mieszkaniec małej wsi k. Strzelec już wisiał. W ostatniej chwili uratowali go policjanci

Zdarzało się wcześniej

Podobne akcje lubuscy policjanci już mają na koncie. W 2005 r. dyżurnego gorzowskiej komendy zaalarmowała dziewczyna, której koleżanka napisała sms-a, że chce się zabić. Gdy patrol wszedł ,,z drzwiami'' do mieszkania desperatki, ta omdlała leżała w kuchni, a w całym domu śmierdziało gazem. Wybuch mógł doprowadzić do tragedii - kobieta mieszkała w dziewięciopiętrowym wieżowcu.

Rok później o samobójczych zamiarach studenta ze Słubic zaalarmowała policję... mieszkanka wsi koło Bydgoszczy. Gospodyni z Koronowa (woj. kujawsko -pomorskie) zaczęła dostawać na telefon komórkowy dziwne wiadomości. Ktoś pisał, że chce popełnić samobójstwo. Gdy próbowała oddzwaniać, nikt nie odbierał. Kobieta poszła na komisariat. Tamtejsi policjanci dodzwonili się do desperata. Ustalili, jak się nazywa i że jest ze Słubic. Od razu dali nam cynk lubuskiej komendzie. Śledczy szybko ustalili adres mężczyzny, natychmiast wysłali tam patrol. - Tuż przed naszymi ludźmi do domu 23-latka weszła jego siostra. Samobójca już wisiał na sznurze - relacjonowała policja.
Siostra desperata odcięła brata, ale nie mogła zsunąć mu pętli. Wciąż się dusił. Policjanci przecięli linę nożem i wezwali pogotowie. Gdyby pomoc przyszła minutę później, chłopak najpewniej by nie żył.

Patrol dojechał na miejsce po kilku minutach. Mundurowi szybko zauważyli ciało wiszące na gałęzi.

W 2007 r. znowu dyżurny policji kolejny raz pomógł desperatowi. Odebrał telefon - przerażony głos krzyczał, że w parku ktoś chce się powiesić. Patrol dojechał na miejsce po kilku minutach. Mundurowi szybko zauważyli ciało wiszące na gałęzi. Tuż pod nim był przewrócony śmietnik, dzięki któremu nastoletni samobójca sięgnąć pętli. Podbiegli do chłopaka i odcięli linkę, na której wisiał. Wezwali pogotowie i zaczęli go reanimować. - Robili to aż do przyjazdu lekarza. Gdyby spóźnili się minutę, albo przerwali akcję ratunkową, byłoby po chłopaku - mówił nam Sławomir Konieczny z wydziału prasowego.
W tym samym roku kolejna taka sprawa. Rano dyżurny odbiera telefon: - Podciąłem sobie żyły - mówi anonimowy mężczyzna. Policjant zagaduje go, wypytuje gdzie jest i po cichu wysyła patrol. Pomoc dociera w ostatniej chwili. Z pociętych przedramion lała się krew. Mężczyzna leżał bezwładnie na ziemi. Uratowano go!

W 2008 r. kolejny patrol ruszył z pomocą samobójcy. Pewnego dnia około 22.00 do komisariatu w Kostrzynie zadzwonił mieszkaniec Osiedla Leśnego, który zauważył, że na drzewie wiszą - jak myślał - zwłoki. - Nasi ludzie byli przekonani, że jadą do samobójstwa, byli już gotowi na wezwanie prokuratora i zabezpieczenie okolicy - opowiadał nam policjant.
Gdy mundurowi przyjechali na miejsce, odcięli pasek, na którym wisiało ciało. Postanowili też reanimować samobójcę. Masaż serca i sztuczne oddychanie po dłuższej chwili dały skutek: 22-latek zaczął oddychać! Policjanci zamiast prokuratora wezwali więc karetkę. Do przyjazdu lekarzy cały czas udzielali desperatowi pierwszej pomocy. - Gdyby przyjechali kilka sekund później albo chwilę dłużej zastanawiali się, czy ratować mężczyznę, na pewno by zmarł - mówi rzecznik Konieczny.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska