W niedzielę na działkach przy obwodnicy ktoś palił liście i suchą trawę tuż przy ogrodzeniu. Gryzący dym wył się na wszystkie strony, także nad drogę. Na szczęście nie był tak intensywny, aby ograniczyć widoczność do zera i spowodować zatrzymania ruchu samochodów. Sprawca pewnie nie zdawał sobie sprawy, że może spowodować utrudnienia i doprowadzić nawet do wypadku.
Spalanie suchych liści, trawy i gałęzie jest na ogródkach działkowych częstym zjawiskiem. - U nas nie wolno tego robić - mówi Ryszard Masłowski, prezes zarządu ogrodu działkowego Relaks 1. - Wynika to z zakazu, jaki obowiązuje w mieście. W ubiegłym roku ktoś nie dostosował się do przepisów i poniósł konsekwencje. Mam nadzieję, ze w nowym sezonie nie będzie takich przypadków.
Kilkaset metrów dalej zauważyliśmy mężczyznę na drabinie, który wycinał stare i suche gałęzie z drzewa owocowego. Na działce rosła dymiąca już sterta, koło której stała kobieta. Zapytaliśmy obojga, czemu zatruwają siebie i środowisko. - A co mam zrobić, gdzie mam je dać - zapytała kobieta z zdziwieniem. - Robimy to, co wszyscy.
- Panie, zakaz jest, ale ja też spalam liście. Gałęzie też, bo jak są chore z robakami, co z nimi robić? Trzeba je zniszczyć - zapewnia starszy mężczyzna na rowerze, który wraca z działki.
Na łąkach i nieużytkach bardzo często płonie sucha trawa. Pokutuje przekonanie, że gleba po takim zabiegu zostaje użyźniona. - Nic bardziej błędnego - mówi Mariusz Morawski, rzecznik prasowy żarskiej PSP. - Dla świata przyrody to katastrofa ekologiczna, w pożarach giną cenne gatunki roślin, najcenniejsze gatunki ziół, owady, mrówki, które są uważane za sanitariuszy pól, jak również biedronki zjadające mszyce. Ofiarami podpalaczy są drapieżne owady, żaby, których populacje maleją w zastraszającym tempie, jeże, krety zjadające drobne gryzonie, młode zające, pisklęta. Gromady ptaków, które mają tereny lęgowe na łąkach, w przydrożnych rowach, krzewach giną w płomieniach - dodaje.
Czy wypalanie liści, gałęzie i trawy jest szkodliwe dla ludzkiego organizmu? - Chwilowe przebywanie i wdychanie dymu raczej nie zaszkodzi człowiekowi- mówi Piotr Bogusławski, dyrektor żarskiego Sanepidu. - Natomiast większe ilości mogą spowodować zaburzenia oddechu do podduszenia włącznie.
- Najgorzej jest to, że niektórzy działkowicze razem z gałęziami i liśćmi palą różne śmieci, butelki plastykowe, szmaty, kawałki styropianu - przyznaje starszy mężczyzna. - Wtedy dym i smród są jeszcze większe. A ja to wszystko zabieram z działki do domu i tam spalam w piecu centralnego ogrzewania. I mam ciepło i problem z głowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?