Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działkowcy: Zawsze staniemy w obronie naszych ogródków

Szymon Kozica 68 324 88 63 [email protected]
Jan Nawlicki z Zielonej Góry jest dumny z altanki, oczka wodnego, drzew, krzewów. Nie wyobraża sobie, by mógł to wszystko stracić.
Jan Nawlicki z Zielonej Góry jest dumny z altanki, oczka wodnego, drzew, krzewów. Nie wyobraża sobie, by mógł to wszystko stracić. Mariusz Kapała
- Na razie efekt walki jest taki, że pod naciskiem naszych pism prezes Ryszard Grobelny podjął decyzję, że trzeba rozmawiać - mówi Marian Pasiński, szef zielonogórskiego związku działkowców. I czyta list Związku Miast Polskich.

Jan Nawlicki krząta się po swoim ogródku w ROD Przodownik w Zielonej Górze. - To czas przygotowywania się do siewu, sadzenia. Czas porządków po zimie. Grabienia liści, gałązek. Trochę obornika trzeba nawieźć - wylicza.
- Taka piękna pogoda za oknem. Jest tyle rzeczy do zrobienia na działkach - wzdycha Pasiński.
W ogródkach czeka praca nie tylko fizyczna. Do końca kwietnia trzeba zwołać walne zebrania sprawozdawcze, rozliczyć miniony rok. - Organizujemy też spotkania informacyjne, dotyczące wejścia w życie nowej ustawy działkowej. Zdarza się, że ludzie zaczepiają mnie na ulicy i pytają, co się zmieniło, co trzeba wiedzieć - wylicza Karol Wojtysiak, zarządzający ROD Zacisze w Żaganiu.

Nowa ustawa była konieczna, ponieważ tę, która obowiązywała wcześniej, Trybunał Konstytucyjny zakwestionował w lipcu 2012. Na poprawienie przepisów dał półtora roku. W tym czasie działkowcy stoczyli niejedną batalię z politykami. Na szczęście, udało się w terminie przygotować nowe prawo. Sejm przyjął uchwałę 22 listopada 2013, prezydent Bronisław Komorowski podpisał ją 19 grudnia, 19 stycznia 2014 weszła w życie. Wśród najważniejszych zmian wymienia się to, że wcześniej każdy użytkownik ogródka musiał być członkiem Polskiego Związku Działkowców, a teraz nie ma już takiego obowiązku. Zarządy w ciągu roku powinny zwołać zebranie wszystkich działkowców i zdecydować, czy nadal pozostaną w PZD, czy założą odrębne stowarzyszenie. Znalazły się też zapisy, że w przypadku likwidacji ogródków działkowcom należy się odszkodowanie i teren zastępczy. I właśnie to nie podoba się zarządowi Związku Miast Polskich, który poprosił prezydenta RP o skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.

Zobacz też: Będziemy płacić nowymi banknotami. Zobacz, co się zmieni

To wywołało lawinę protestów. Działkowcy uznali, że to kolejny zamach na ogródki. I zasypali listami własny związek, prezydenta Komorowskiego i prezesa Ryszarda Grobelnego z ZMP. Jedną z aktywniejszych grup wysyłających swoje stanowiska, obawy i apele byli Lubuszanie z południowej części regionu. - Na razie efekt walki jest taki, że pod naciskiem naszych pism prezes Grobelny podjął decyzję, że trzeba rozmawiać - mówi Pasiński.

"Zarząd Związku Miast Polskich upoważnił mnie do rozpoczęcia rozmów z Polskim Związkiem Działkowców w celu wypracowania wspólnego stanowiska w sprawie nowelizacji ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych" - napisał Grobelny do Eugeniusz Kondrackiego, prezesa PZD.
- Tylko o czym my mamy dyskutować? Przecież nasze stanowisko jest doskonale znane - stwierdza Pasiński.
- Tutaj piszą: "W naszym przekonaniu powyższy akt prawny zawiera przepisy, które są niekorzystne dla gmin w zakresie zarządzania nieruchomościami komunalnymi". A poniżej: "Pragnę jeszcze raz podkreślić, że Związek Miast Polskich nigdy nie miał zamiaru występować przeciwko działkowcom ani też przeciwko idei rodzinnych ogrodów działkowych" - cytuje Jan Gwóźdź, szef ROD Przylesie w Sulechowie, i komentuje. - Czy oni myślą, że my już naprawdę nic nie rozumiemy?
Wiemy, że miasta muszą się rozwijać. Przecież my nie przeszkadzamy. Jeśli trzeba będzie oddać jakieś ogródki, to tak zrobimy. Ale musi to być zgodne z ustawą, która gwarantuje działkowcom odszkodowanie i przyznanie terenu zastępczego - mówią jednym głosem wszyscy zarządcy lubuskich ogródków, z którymi się kontaktowaliśmy. I zapewniają, że będą bronili tego prawa. - A nie tak łatwo wygrać, gdy po jednej stronie stoją głównie emeryci i renciści, a po drugiej deweloperzy - podkreśla Pasiński, który pod koniec miesiąca jedzie do Warszawy na naradę w tej sprawie.

Działkowcy nie ukrywają, że są zaskoczeni zachowaniem zarządu ZMP (nie ma w nim żadnego przedstawiciela lubuskiego miasta). Tym bardziej, że gdy walczyli o kształt nowej ustawy, prezydenci i burmistrzowie byli po ich stronie. Cieszą się, że w wielu przypadkach tak pozostało. Wspominają choćby prezydenta Zielonej Góry czy burmistrza Strzelec Krajeńskich.
O komentarz chcieliśmy poprosić przedstawiciela ZMP. Zostaliśmy odesłani do dyrektora biura. Niestety, nie odebrał telefonu. A gdy już udało się nam skontaktować, powiedział, że "właśnie loguje się w hotelu" i "za chwilę oddzwoni". Nie oddzwonił...

ZMP sam nie może skierować ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, ale może to zrobić na przykład gmina. I właśnie tego obawiają się działkowcy. Bo jak otworzy się jedna furtka...
Jan Nawlicki ma na działce piękną altankę, oczko wodne, grilla. Dumny jest z drzew, krzewów malin, jeżyn. - To 12 lat mojej pracy, własnymi rękami - podkreśla. I nie wyobraża sobie, by mógł to wszystko stracić. - Tu chodzi o to, żeby utrzymać te ogrody. To oazy zieleni, tlenu. Te zakusy na nasze działki są bez sensu. Uważam, że nowa ustawa, którą podpisał prezydent, nie zmieni się. A jeśli będą jakieś zapędy, to staniemy w obronie naszych ogródków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska