Pod koniec ubiegłego tygodnia w gorzowskim szpitalu troje małych pacjentów musiało leżeć na korytarzu. Kiedy w piątek odwiedziliśmy oddział pediatryczny, na korytarzu dzieci już nie było, ale łóżka nadal stały. - Jeszcze rano brakowało miejsca dla jednego maluszka, ale po reorganizacji w salach jakoś udało się go z mamą przenieść z korytarza - usłyszeliśmy od pielęgniarki.
Leżą w świetlicy
- Tu jest bardzo ciasno, nawet w salach - mówi Anna Woźniak, mama siedmiomiesięcznej Neli. Jej córeczka trafiła do sali trzyosobowej. Małe łóżeczka stoją rzędem. Między nimi tylko przejście na szerokość szpitalnej szafki i krzesła. W nocy w tych przejściach mamy malutkich pacjentów rozkładają dmuchane materace na podłodze, żeby na nich drzemać. - Ale wtedy to już nie ma jak przejść. A przecież pielęgniarki w nocy też podają leki - zauważa Agata Ludwiczak, mama dziewięciomiesięcznej Oli. Przeszliśmy przez oddział. W każdej sali łóżeczko przy łóżeczku. Pod ścianami poopierane materace.
W salach dla większych pacjentów też tłoczno. Bo gdzie się dało, podostawiano łóżka, żeby dzieci nie leżały na korytarzu. Nawet w miejscu, gdzie kiedyś była świetlica dla pacjentów, jest teraz sala chorych.
Czytaj więcej 22 lutego w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?