Jednak mało par decyduje się zastąpić sierotom rodziców.
- Domy dziecka będą istnieć, ale to ostatnie miejsce, gdzie powinny trafiać dzieci - mówi Dorota Bartosiewicz, dyrektorka domu dziecka w Barlinku. Marzy, że kiedyś znajdą się rodziny, które przegarną jej podopiecznych, ale nie robi sobie wielkich nadziei.
Nie ma kolejki
- Nie łatwo jest uzyskać status rodziny zastępczej - przyznaje Ewa Kowalska z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Myśliborzu. Jednak, mimo trudności, zachęca pary, które myślą o tym, żeby zastąpić sierotom rodziców. - Zachęcamy, bo dzieci czekają na rodzinne ciepło - mówi pracownica centrum.
Żeby uzyskać status rodziny zastępczej, trzeba przejść cykl szkoleń. Jednak ostatnio na szkolenie zgłosiły się tylko dwa małżeństwa. - To kropla w morzu potrzeb - stwierdzaD. Bartosiewicz.
Cuda się zdarzają
Wyjątki się jednak zdarzają. W ubiegłym roku do nowej rodziny trafił siedmioletni wychowanek barlineckiego domu. - Został adoptowany przez rodzinę z naszej gminy - mówi dyr. Bartosiewicz.
Inne dzieci wciąż czekają. - Tęsknię za rodzeństwem - mówi Magda. - Chcę trafić do domu - mówi Monika. - Do prawdziwego domu - dodaje Aldona. Wychowawcy z domu dziecka nie mają wątpliwości, że nawet najlepsza opieka w placówce nie zastąpi tej domowej. - Starsze trochę wstydzą się okazywać uczucia. Młodsze często przytulam do snu, ale to wszystko mało - mówi wychowawczyni Wanda Wójcicka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?