Gdy tylko dotarliśmy do szkoły, w której miały miejsce dramatyczne wydarzenia, na terenie obiektu wszędzie kręciły się zastępy strażaków. W głównym holu spotkaliśmy dyrektora Jerzego Piotrowskiego i kilka uczennic. Zapytaliśmy, co się stało.
- Nie wiem! - komentował dyrektor. - Podczas spotkania z biskupem w jednej z naszych sal dzieci zaczęły nagle źle się czuć. Kilka omdlało, reszta skarżyła się na duszności. Specjaliści sprawdzają, co mogło być tego przyczyną.
Jeden z nich ze specjalnym urządzeniem badał, czy to czasem nie wyciek gazu.
Przed salą gimnastyczną sytuacja wyglądała już dramatycznie. Dzieci odziane przez strażaków w osłony termiczne leżały na materacach. Wielu uczniom ratownicy medyczni podawali tlen.
Do Zielonej Góry pojechało karetkami 15 uczennic i uczniów. Chwilę później pojawił się nawet śmigłowiec, którym zabrano chłopczyka w najcięższym stanie. Pozostałe dzieci rozwieziono do szpitali w Nowej Soli, Żarach i Zielonej Górze.
Co mogło być powodem omdleń?
Więcej na ten temat przeczytasz we wtorek, 6 grudnia, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?