Dzieci niepełnosprawne z Brodów do szkoły podróżują już bezpiecznie

Przypomnijmy. O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy na początku października. Siedmioletni Mieszko z Brodów od dwóch lat był dowożony samochodem przez swoją mamę - panią Helenę - do Lubska.

Od ponad roku kobieta walczyła o to, by gmina zapewniła jej autystycznemu synkowi darmowy transport do szkoły oraz opiekę w czasie jazdy. Dopiero po jej licznych interwencjach, w marcu tego roku urząd gminy zorganizował darmowy przewóz dzieci do szkoły. Problem w tym, że bez dodatkowej opieki.

Niesłusznie nas oskarżono

Jak tłumaczył wówczas wójt gminy Brody, Zbigniew Wilkowiecki, urząd zlecił radcy prawnemu przygotowanie opinii w tej sprawie. Wynikało z niej, że dodatkowa opieka może, ale nie musi być. Ustawa jednak wyraźnie mówi, że zadaniem własnym gminy jest darmowy dowóz dzieci do szkół wraz z opiekunem. W Brodach nigdy wcześniej gmina nie organizowała takich transportów dla dzieci niepełnosprawnych. Obowiązek ten zepchnięto na rodziców. Niektórzy przez kilkanaście lat wozili swoje dzieci do Lubska nie uzyskując nawet minimalnego zwrotu kosztów transportu.

Pani Helena złożyła zawiadomienie w prokuraturze o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez władze gminy. Według niej urzędnicy świadomie łamali postanowienia kuratora oświaty. Kobieta napisała także skargę do wojewody lubuskiego.

Po naszej interwencji wójt zareagował błyskawicznie. Już 2 października w busie pojawiła się urzędniczka, która codziennie będzie jeździć z dziećmi do i ze szkoły. Zadowolenia nie kryją rodzice. - Teraz Mieszko może bezpiecznie jechać do szkoły - cieszy się pani Helena.
Jednak to nie wszystko. Wójt wychodząc naprzeciw potrzebom rodziców, w poniedziałek zorganizował spotkanie w urzędzie gminy. Przyjechała także dyrektor ośrodka szkolno-wychowawczego z Lubska, Elżbieta Maćko.

Przez ponad godzinę dyskutowano o transporcie dzieci. Nie obyło się także bez wzajemnych pretensji. - Cała ta sprawa to dla mnie bardzo nieprzyjemna sytuacja - mówił wójt Wilkowiecki. - Zostaliśmy niesłusznie oskarżeni o działanie na szkodę dzieci niepełnosprawnych.
Jak tłumaczyła pani Helena, czuła się odpowiedzialna nie tylko za bezpieczeństwo Mieszka, ale także i innych dzieciaków. - Gdyby wszystko miało ręce i nogi od początku, nie siedzielibyśmy tu dziś - przekonywała kobieta.

Dogadajmmy się

Napiętą atmosferę rozładowała Elżbieta Maćko. - Pani Hela nie musi być bojownikiem o coś co ustalają przepisy. Szkoda, że musiała walczyć i tyle zdrowia stracić - tłumaczyła.
Na spotkanie przyszło sześcioro rodziców dzieci niepełnosprawnych z gminy Brody. Oprócz transportu i opieki rozmawiano także o przystankach, na których ma się zatrzymywać bus. Tak aby wszystkim rodzicom było łatwiej i bezpieczniej. Także tym, którzy do tej pory musieli iść poboczem ruchliwej drogi prawie kilometr by dojść do przystanku. - Dogadajmy się tak, aby było dobrze - zachęcał wójt Wilkowiecki.

W końcu rozpisano nowy rozkład jazdy busa, który będzie się zatrzymywał w bezpiecznych miejscach przy drodze i jak najbliżej domów dzieci niepełnosprawnych.
Rodzice po spotkaniu nie kryli zadowolenia. Pani Krystyna przez 20 lat dowoziła starsze dziecko do szkoły. - Szkoda że wcześniej nie zorganizowano takiego transportu. Teraz mam nadzieję, że rodzicom będzie już lżej - komentowała kobieta.

Łez nie mogła ukryć też pani Helena, mama Mieszka. - Mam nadzieję, że po dzisiejszym spotkaniu wszystko już będzie szło po naszej myśli i dla bezpieczeństwa naszych dzieci.