Co to jest sepsa?
Co to jest sepsa?
To reakcja zapalna organizmu, wywołana przez infekcję bakteryjną, wirusową, pasożytniczą lub grzybiczą. W krótkim czasie może doprowadzić do niewydolności narządów wewnętrznych i śmierci.
- Bakteria, która wywołała posocznicę u tego chłopca, nie roznosi się przez powietrze - uspokaja sanepid.
Tymczasem z wyników sekcji wynika jasno, że noworodek miał sepsę - ogólne zakażenie organizmu, które bardzo często kończy się śmiercią.
- Synek zaraz po urodzeniu dostał maksymalną liczbę dziesięciu punktów skali Apgara. Byłam szczęśliwa, że mam zdrowe dziecko - mówi zrozpaczona matka Filipka (zastrzega swoje dane do naszej wiadomości). Urodziła 25 czerwca tego roku. O przypadku sepsy dowiedzieliśmy się dopiero teraz.
Aż dostał drgawek
Już na drugą dobę po porodzie zaczęła się niepokoić. - Mały wrzeszczał, nie płakał. Wymiotował prawie po każdym karmieniu. Ale pielęgniarki mnie uspokajały, że to normalne - opowiada. W trzeciej dobie życia jej synek dostał drgawek. Zabrali go na intensywną terapię. - Nie wiedziałam, co się dzieje. Mnie wypisano ze szpitala - mówi kobieta.
Następnego dnia dziecko zmarło. Matka zgłosiła sprawę do prokuratury. - Chcę się dowiedzieć, co się naprawdę stało. Przecież urodził się zdrowy - tłumaczy. Prokuratura zleciła sekcję i przesłuchała personel oddziału. Z sekcji wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka było zapalenia płuc. Ale Filipek miał też zapalenie opon mózgowych i prawie wszystkich narządów wewnętrznych. Spowodować mogła to posocznica, zwana też sepsą, której bakterie znaleziono w organizmie dziecka.
- Powołaliśmy biegłego, który ma ustalić, czy można było uratować dziecko i czy nie było zaniedbań ze strony lekarzy - mówi ,,GL'' Dariusz Domarecki, rzecznik prokuratury w Gorzowie. Na opinię biegłego trzeba będzie jednak poczekać do początku przyszłego roku.
Innych przypadków nie było
Jak to się stało, że szpital nie zareagował na sepsę? - Nie znamy wyników sekcji zwłok, więc nie wiem co było przyczyną śmierci dziecka - mówi ordynator oddziału noworodkowego Hanna Chrystyniak.
Prokuratura nie zgodziła się na udział przedstawicieli szpitala w sekcji. H. Chrystyniak twierdzi, że był to jedyny przypadek śmierci noworodka w tym czasie, dlatego nie było powodu robić alarmu w szpitalu. Potwierdza to sanepid. - Bakteria, która wywołała u dziecka posocznicę, nie roznosi się przez powietrze - tłumaczy Jolanta Owsińska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie.
Szpital ma obowiązek poinformować sanepid dopiero, gdy jest ognisko epidemiologiczne, czyli co najmniej kilka przypadków zachorowań. Kiedy dwóch żołnierzy z sepsą w marcu tego roku trafiło do gorzowskiego szpitala, tak właśnie było. Zostali odseparowani od pacjentów, żadnych odwiedzin. Nawet lekarze kontaktujący się z chorymi używali masek ochronnych (pisaliśmy o tym " Młodzi żołnierze walczą o życie", "GL" z 24 marzec).
- Gdyby tym razem również było zagrożenie dla innych pacjentów, na pewno byśmy zareagowali. Ale nie było powodów do robienia wielkiej akcji i nadal ich nie ma - uspokaja dyrektor szpitala Leszek Wakulicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?