Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko miało sepsę. Czy dlatego umarło?

ANNA RIMKE 0 95 722 57 72 [email protected]
Matka zmarłego noworodka chce się dowiedzieć, dlaczego jej dziecko nie żyje. Dlatego sprawę oddała do prokuratury.
Matka zmarłego noworodka chce się dowiedzieć, dlaczego jej dziecko nie żyje. Dlatego sprawę oddała do prokuratury. fot. Paweł Siarkiewicz
- Urodził się zdrowy, a po czterech dniach zmarł! - płacze matka Filipka.

Co to jest sepsa?

Co to jest sepsa?

To reakcja zapalna organizmu, wywołana przez infekcję bakteryjną, wirusową, pasożytniczą lub grzybiczą. W krótkim czasie może doprowadzić do niewydolności narządów wewnętrznych i śmierci.

- Bakteria, która wywołała posocznicę u tego chłopca, nie roznosi się przez powietrze - uspokaja sanepid.

Tymczasem z wyników sekcji wynika jasno, że noworodek miał sepsę - ogólne zakażenie organizmu, które bardzo często kończy się śmiercią.

- Synek zaraz po urodzeniu dostał maksymalną liczbę dziesięciu punktów skali Apgara. Byłam szczęśliwa, że mam zdrowe dziecko - mówi zrozpaczona matka Filipka (zastrzega swoje dane do naszej wiadomości). Urodziła 25 czerwca tego roku. O przypadku sepsy dowiedzieliśmy się dopiero teraz.

Aż dostał drgawek

Już na drugą dobę po porodzie zaczęła się niepokoić. - Mały wrzeszczał, nie płakał. Wymiotował prawie po każdym karmieniu. Ale pielęgniarki mnie uspokajały, że to normalne - opowiada. W trzeciej dobie życia jej synek dostał drgawek. Zabrali go na intensywną terapię. - Nie wiedziałam, co się dzieje. Mnie wypisano ze szpitala - mówi kobieta.

Następnego dnia dziecko zmarło. Matka zgłosiła sprawę do prokuratury. - Chcę się dowiedzieć, co się naprawdę stało. Przecież urodził się zdrowy - tłumaczy. Prokuratura zleciła sekcję i przesłuchała personel oddziału. Z sekcji wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka było zapalenia płuc. Ale Filipek miał też zapalenie opon mózgowych i prawie wszystkich narządów wewnętrznych. Spowodować mogła to posocznica, zwana też sepsą, której bakterie znaleziono w organizmie dziecka.

- Powołaliśmy biegłego, który ma ustalić, czy można było uratować dziecko i czy nie było zaniedbań ze strony lekarzy - mówi ,,GL'' Dariusz Domarecki, rzecznik prokuratury w Gorzowie. Na opinię biegłego trzeba będzie jednak poczekać do początku przyszłego roku.

Innych przypadków nie było

Jak to się stało, że szpital nie zareagował na sepsę? - Nie znamy wyników sekcji zwłok, więc nie wiem co było przyczyną śmierci dziecka - mówi ordynator oddziału noworodkowego Hanna Chrystyniak.

Prokuratura nie zgodziła się na udział przedstawicieli szpitala w sekcji. H. Chrystyniak twierdzi, że był to jedyny przypadek śmierci noworodka w tym czasie, dlatego nie było powodu robić alarmu w szpitalu. Potwierdza to sanepid. - Bakteria, która wywołała u dziecka posocznicę, nie roznosi się przez powietrze - tłumaczy Jolanta Owsińska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gorzowie.

Szpital ma obowiązek poinformować sanepid dopiero, gdy jest ognisko epidemiologiczne, czyli co najmniej kilka przypadków zachorowań. Kiedy dwóch żołnierzy z sepsą w marcu tego roku trafiło do gorzowskiego szpitala, tak właśnie było. Zostali odseparowani od pacjentów, żadnych odwiedzin. Nawet lekarze kontaktujący się z chorymi używali masek ochronnych (pisaliśmy o tym " Młodzi żołnierze walczą o życie", "GL" z 24 marzec).

- Gdyby tym razem również było zagrożenie dla innych pacjentów, na pewno byśmy zareagowali. Ale nie było powodów do robienia wielkiej akcji i nadal ich nie ma - uspokaja dyrektor szpitala Leszek Wakulicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska