Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień z życia żużlowej kadry Polski

Redakcja
Paweł Przedpełski (z lewej) i Bartosz Zmarzlik na obozie w Szklarskiej Porębie
Paweł Przedpełski (z lewej) i Bartosz Zmarzlik na obozie w Szklarskiej Porębie Mariusz Kapała
Im wyżej, tym więcej śniegu. Tak powinno być, ale nic z tego. Jedynym utrapieniem rozpoczętego w poniedziałek w Szklarskiej Porębie zgrupowania kadry jest pogoda.

Za Bolesławcem i dalej próżno szukać białego puchu. Śniegu brak także w okolicach pensjonatu Orla Skała, gdzie drugi rok z rzędu zamieszkali żużlowcy. Aura wiosenna, plus osiem i mokro. Zawodników spotykamy w trakcie śniadania.

Siedzą w grupkach, zajadają tradycyjne dania, popijają. Bez szumu, spokojne. Wokół dzieciaki i inni goście pensjonatu, ale żużlowcy wyróżniają się czerwonymi koszulkami z Orłem i znakiem PZMot. Bez nich też byśmy ich poznali. Kiedy Bartek Zmarzlik i Maksym Drabik już wychodzą, Jarosław Hampel dopiero zmierza na śniadanie. To nie przypadek. Część grupy za chwilę wsiada do auta i śmiga w kierunku Harrachova. To amatorzy zjazdu, wśród których są Zmarzlik i Drabik, a także Krystian Pieszczek i trener kadry Marek Cieślak. Otaczamy szkoleniowca przy drzwiach, z nartami w ręku.

- Wszyscy są na obozie i wszyscy zdrowi. Pogoda jest jaka jest czyli jesienna. Jeździliśmy wczoraj na nartach biegowych w Jakuszycach. Było dobrze, chłopcy potrenowali. Później mieliśmy zajęcia w hali, które poprowadził Mariusz Cieśliński - powiedział Cieślak. - Lepiej, żeby była piękna zima. Mamy nadzieję, że w Jakuszycach do końca będzie można pojeździć, bo tego śniegu jest dużo. W Czechach trasy są robione i tam jest twardo.

W Szklarskiej Porębie trwa obóz przygotowawczy polskich żużlowców. Reprezentanci Polski szykują kondycję na biegówkach. W górach jest ekipa seniorów Marka Cieślaka oraz drużyna juniorów Rafała Dobruckiego. Z Lubuszan w Szklarskiej Porębie ćwiczą: Piotr Protasiewicz, Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Jarosław Hampel, Adrian Cyfer i Krystian Pieszczek.Zawodnicy biegają na nartach także w Jakuszycach i Harrachovie. Trenują również w hali.Na zdjęciu Patryk Dudek

Żużlowcy reprezentacji Polski szykują formę na nartach [ZDJĘCIA]

Pan Marek podkreślił, że baza noclegowa i jedzenie są bardzo dobre, zresztą sprawdzone wcześniej podczas pobytu z kadrą oraz Unią Tarnów. - Po prostu integracja zawodników, którzy się długo nie widzieli - ocenił „Narodowy”.

Na piętrze pensjonatu zatrzymujemy Piotra Protasiewicza, który właśnie skończył posiłek. Nie spieszy się, bo grupa biegaczy wyjeżdża pół godziny po „alpejczykach”. Zaczepnie pytam czy ma już dość tych zjazdów. Okazuje się, że „PePe” nie chce zjeżdżać po mokrym śniegu i woli się trochę pomęczyć. Co ciekawe jubilat (25 stycznia pan Piotr skończył 41 lat) dał sobie wycisk w urodziny i dzień po także postawił na bieganie.

- Było bardzo grzecznie, bo przyjechaliśmy na obóz sportowy, a tak wypada, że moje urodziny często pokrywają się z terminami obozów. Przy takim peselu nie ma się za bardzo z czego cieszyć - skwitował z uśmiechem, ale chwilę później dodał już całkiem poważnie, że to nie wiek decyduje o szybkości na torze.

Kiedy rozmawiamy z kapitanem po zewnętrznej próbuje nas wyprzedzić Patryk Dudek. Blokujemy, bo już wcześniej chcieliśmy zapytać o nową fryzurę. Boki podgolone, a na czubku głowy mała fantazyjna cebulka z dłuższych włosów. - To wynik przejścia na nową religię. Zgłębiam tajemnice chińskiej wiary - zadrwił na przywitanie. - Nie chcę wyglądać jak wszyscy dookoła, więc jest inaczej.

Było bardzo grzecznie, bo przyjechaliśmy na obóz sportowy, a tak wypada, że moje urodziny często pokrywają się z terminami obozów. Przy takim peselu nie ma się za bardzo z czego cieszyć

„Duzersowi”, który pierwszy raz uwił gniazdo w Orlej Skale, podobały się warunki, ale nieco przeszkadzało, że wszędzie trzeba dojeżdżać samochodem. - Jest nas większa grupa, a wiec można pograć w piłkę. Im liczniejsza ekipa, tym więcej humoru, można pogadać i szybciej czas leci. Na sali we dwóch tylko ciężko się pracuje, a więc mam małą odskocznię.

Nim zdążyliśmy się obejrzeć, wszyscy wskoczyli do aut i pognali na narty. My za nimi. W Jakuszycach szaro i odwilż, ale na trasach leżał ubity, bardzo śliski śnieg. Żużlowcy przypięli narty i odjechali. Korzystając z chwili czasu przeprawiliśmy się na drugą stronę do Harrachova. Tam tradycyjnie zdecydowanie więcej śniegu, ale też mokro i dwa stopnie w plusie. Na słynnym mamucie, którego widać z każdego punktu w miasteczku, przebijały szare plamy, ale to nie zniechęcało sporej liczby narciarzy. Wśród nich widzieliśmy także naszą grupkę. Część zawodników powoli pakowała już narty, a Cieślak właśnie śmigał z góry. O 13.30 kadra szła jeść obiad, później odpoczynek i zajęcia w terenie. W biegach nie uczestniczył kontuzjowany Adrian Cyfer, a Jarosław Hampel oszczędzał nogę i wskoczył na rower. Inni zasuwali biegiem. My też ruszyliśmy, ale w stronę domu.

Plus.GazetaLubuska.pl - mamy wiele do dodania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska