Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki parking wielkiego wstydu

Henryka Bednarska
Robert (z prawej) kasuje kolejnego Niemca, parkującego na dzikim parkingu
Robert (z prawej) kasuje kolejnego Niemca, parkującego na dzikim parkingu fot. Katarzyna Chądzyńska
- Berlinos? Atakos! - rzuca Tadeusz, na koncie 25 lat za kratami. Mówi Niemcom z Berlina, że popilnuje auta i umyje szyby. I kasuje dwa euro. Dzienie wyciąga 40 euro.

Kostrzynianin się złości. - Wstydzę się Niemców. Jak to wygląda! Recydywa kieruje auta w doły i błoto i jeszcze żebrze o pieniądze - mówi. Nie poda nazwiska, bo go zwolnią z pracy. I wylicza. Na dzikim parkingu przy bazarze stoi dziennie z 200 samochodów. Gdyby kierowcy płacili tylko 0,55 euro, rocznie dałoby to grubo ponad 100 tys. zł. - Władze miasta są niegospodarne - twierdzi. Ale ten parking nie jest miasta.

Do moli nie podchodzą '
Chodzi o parking przy przygranicznym bazarze. Ostatnia sobota. Na bazar ciągnie sznur niemieckich aut. - Chodź tu - mruczy pod nosem Tadeusz. Podkoszulek bez rękawów, dżinsy, odsiedziane 25 lat we Wronkach. Macha nawołująco do Niemca. Jak ten skręci, prowadzi kierowcę na wolne miejsce. Oferuje pilnowanie auta i umycie szyb. Pracuje razem z Robertem. Rządzi Robert, na parkingach od dziesięciu lat, od czasu, gdy wyszedł z więzienia. - To wszystko nasze - Tadeusz pokazuje dziki parking. Do aut Niemców tuż za miedzą prawie nie podchodzą. - Mole (mol to rejestracja aut najbliższych sąsiadów - dop. red.) nie dają - mówi Tadeusz. Ale jak dobry samochód i z głębi Niemiec, żwawiej rusza się nawet Robert.

.

,,Parkingowi'' biorą 1-2 euro. Niekiedy dziennie wyciągają 40 euro. Każdy. Pracują od 9.00 do 14.00 albo krócej. Zależy, ile im się chce. Jak są na placu, nikt inny nie odważy się wejść. Gdy schodzą, natychmiast na ich miejsce wskakują łebki. - Mamy 5-10 euro. Kupiłem sobie komputer - mówi 12-latek i szybko dopowiada, że mama dołożyła połowę. Przy nas dostał od Niemca 1 euro. - Za pilnowanie i umycie szyb to nie jest dużo - powiedział nam sąsiad zza Odry.

Kilkadziesiąt metrów dalej jest parking miejski. Ogrodzony i strzeżony. Opłata - 0,55 euro. Dlatego Robert i Tadeusz przyjeżdżających starają się przechwycić wcześniej.

Teren przejmie Celuloza

Dziki parking to teren Orlenu. Kiedyś ma tu stanąć stacja paliw. - Tam jest źle, nie ma o czym mówić. O problemie rozmawiamy z Orlenem od kilku miesięcy - twierdzi rzecznik Urzędu Miasta Przemysław Jocz. Przyznaje, że dziki parking to konkurencja dla miasta. - Ale najgorsze jest to, kto to robi - uważa. Zapewnia, że na prośbę miasta na parkingu interweniowała policja. - Jak kogoś wywiozą, pojawia się kolega. To rozwiązanie problemu na chwilę - mówi.

Chcieliśmy zapytać policję, czy może częściej będą zaglądali na parking. Ale w piątek rzecznik komendy miejskiej w Gorzowie nie miał czasu na odpowiedź. Policja świętowała.

W ostatnich dniach miasto wymyśliło sposób na parking wstydu. - Zaproponowaliśmy Orlenowi, by wydzierżawił teren klubowi sportowemu. I się zgodzili - informuje rzecznik Jocz. Wiceprezes Celulozy Zygmunt Romanowski już się cieszy, bo dochód z parkingu mocno pomoże piłkarskiemu klubowi (IV liga). - Zadowoliłoby nas 80 euro dziennie - mówi.

,,Parkingowy'' Robert informację o tym przyjmuje z jawną pogardą. - Nie tak szybko. Załatwianie papierków potrwa, a później trzeba zrobić teren - zauważa. Mówi, że się nie martwi. - My se znajdziemy coś innego - twierdzi. Co? Dopowiada Tadeusz: - Są parkingi przy marketach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska