Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki ryją na zbąszyńskich ogródkach

Eugeniusz Kurzawa 0 68 324 88 54 [email protected]
- Sarny potrafią poobgryzać nawet liście na drzewkach owocowych - pokazuje Wacław Gmiąt
- Sarny potrafią poobgryzać nawet liście na drzewkach owocowych - pokazuje Wacław Gmiąt fot. Krzysztof Kubasiewicz
Mieszkańcy osiedla przy ul. Zygmunta Starego mają od dwóch lat problem z dzikimi zwierzętami przychodzącymi do ich ogródków działkowych. Myśliwi zaproponowali im, żeby na działkach budować doły-pułapki...
Elżbieta Grandke musi swoje róże okrywać na noc firanami, żeby uchronić je przed sarnami
Elżbieta Grandke musi swoje róże okrywać na noc firanami, żeby uchronić je przed sarnami fot. Krzysztof Kubasiewicz

Elżbieta Grandke musi swoje róże okrywać na noc firanami, żeby uchronić je przed sarnami
(fot. fot. Krzysztof Kubasiewicz)

- Patrz pan tu, widać obgryzione róże; to sarny - Elżbieta Grandke pokazuje w swoim ogródku za domem zniszczone rośliny. - Dlatego zaczęłam na noc okrywać kwiaty starymi firanami.

- Ja postawiłem jako ochronę płot z siatki drucianej, takiej jak leśnicy używają w szkółkach leśnych - demonstruje Wacław Gmiąt. - Ale na dziki nie ma siły, przejdą nawet przez tę siatkę.

Pan Wacław wskazuje na powyginane druty. Za chwilę na działkach pojawia się kolejny sąsiad.

- Kiedyś zaczaiłem się w nocy z latarką - relacjonuje Waldemar Strażyński. Jako jedyny z osiedla zamiast warzywniaka lub ogródka kwiatowego utrzymuje działkę w stylu rekreacyjnym. - Patrzę, wychodzi locha z 20 młodymi, tak na oko; zryły mi trawnik i poszły. Trudno...

Różne punkty widzenia

Strażyński nie traktuje tego wydarzenia jako dopustu bożego. Ma świadomość, iż działki są z jednej strony tuż za domami, ale z drugiej o krok od jeziora Błędno. Zwierzęta przychodzą się z tamtego kierunku dożywić się. Świeże warzywa, rośliny przyciągają dziką zwierzynę z nadjeziornych zarośli i trzcin.

- Dziki przychodzą brzegiem jeziora od strony Nądni - uważa Krystyna Frasz, członkini zarządu Polskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy to ładne stare osiedle z początku XX wieku. - Pisaliśmy o tym do urzędu miasta, odpisano nam, żeby się ogrodzić. Ale to dla saren lub dzików to żadna przeszkoda.

- Sąsiad rozmawiał z myśliwymi, powiedzieli mu, żeby kopać doły-pułapki, a jak dzik wpadnie, to ich zawiadomić; też mi rozwiązanie - uważa W. Gmiąt. - A tymczasem na zwierzęta nie wystarcza nawet ogrodzenie. Sarna przeskoczy, dzik zniszczy.

Czy to niebezpieczne?

- To raczej ciekawe, że mamy tutaj tyle zwierząt - sugeruje Strażyński. On na pewno nie polowałby, nawet na dziki. - Przecież jak przychodzi locha z młodymi, to jest na pewno w okresie ochronnym. Nie wolno wtedy strzelać, a już w okresie późniejszym dziki pojawiają się rzadziej.

- Lecz to niebezpieczne, bo jak ludzie wychodzą z psami na spacer na promenadę nad jeziorem, to natykają się na dziki i kto wie co z tego może wyjść - uważa K. Frasz.

Problem z dziką zwierzyną, który wyskoczył przy ul. Zygmunta Starego jakieś dwa lata temu bierze się z położenia osiedla. Wprawdzie ulica jest boczną głównej, ul. 17 Stycznia, ale biegnie w stronę jeziora. Panie uprawiające w przydomowych ogródkach kwiaty irytują się zwłaszcza na sarny, że skubią im co ładniejsze okazy.
W. Gmiąt wskazuje na obgryzione przez sarny drzewka. - Miasto nam nie pomogło, musimy z tym jakoś żyć - uważa Anna Łużna, wiceprezes PSM. Tym bardziej, iż zwierzęta coraz mniej boją się ludzi.

- Niedawno w południe szedłem sobie z moim pieskiem Maksem przez podwórze, patrzę, a tu przebiegają dwa lisy - śmieje się W. Strażyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska