Fotografię wykonano w zeszłym tygodniu na ruchliwej ul. Drzewickiej w Kostrzynie. Łączy ona dwie duże dzielnice: Drzewice i Szumiłowo, z resztą miasta. - Samochody musiały się zatrzymać, bo na jezdnię wyszły dziki. Jakby nigdy nic skorzystały z przejścia dla pieszych - relacjonuje nam Czytelnik Marcin.
Wataha dzików w Kostrzynie to w ostatnich miesiącach żadna nowość. Policjanci i straż miejska już kilka razy otrzymywały zgłoszenia od mieszkańców, którzy w związku z tymi zwierzętami obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Kilka razy policjanci musieli zamknąć wstęp do parku miejskiego, bo grasowała po nim wataha dzików. Zwierzaki te były też wiele razy widziane na rondzie w centrum miasta (tutaj też wstrzymywały ruch), na basenie miejskim, w parku za szpitalem, raz nawet jeden dzik wtargnął na boisko Szkoły Podstawowej nr 2.
Póki co władze Kostrzyna, ale też innych polskich miast, w których zadomowiły się dziki, nie mają pomysłu jak z nimi walczyć. - To tak zwany prawdziwy problem. Nie możemy dzików zabić, bo tereny miejskie nie należą do żadnego obwodu łowieckiego, a tylko tam myśliwi mogliby je odstrzelić - tłumaczy burmistrz Andrzej Kunt. Kostrzyn kupił specjalny środek, którego zapach miał przepędzić dziki z miasta. Nie udało się. Wycięto też wiele chaszczy i krzaków w różnych częściach Kostrzyna, gdzie dziki mogły mieć bezpieczne schronienie. Też na próżno. Myśliwi i leśnicy mają podjąć próbę zwabienia zwierząt do lasu i tam je odstrzelić. Jak widać i z tego planu na razie nic nie wychodzi.
Póki co dziki nie wyrządziły nikomu krzywdy. Ale mieszkańcy i tak coraz bardziej obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Ostatnio wataha tych zwierząt była widziana w lasku za szpitalem. Leżały na ziemi, odpoczywały i wyglądały, jakby już na dobre zadomowiły się w tym miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?