We wtorek 26 sierpnia interweniowała policja, bo dzik wystraszył dzieci na ul. Batorego w Zielonej Górze, a w środę 27 sierpnia dziki zryły trawnik przy blokach przy ul. Rzeźniczaka. W Kostrzynie wataha ruszyła w stronę mężczyzny, który był na spacerze z psami.
Dziki doskonale czują się w miastach. Szczególnie tam, gdzie mają wyście z lasu. Tak jest między innymi na ul. Rzeźniczka i okolicach ul. Batorego w Zielonej Górze. We wtorek dzik na ul. Batorego spokojnie chodził po trawniku. Wezwani policjanci przegonili zwierzę. W środę około godz. 21.15 dziki weszły na trawnik koło bloków przy ul. Rzeźniczaka i dosłownie go zdemolowały.
Z kolei w Kostrzynie na dziki natknął się Jan Goc. Jak co dzień zabrał swojego yorka i cocker spaniela na spacer. To dwa niewielkie i kompletnie niegroźne psiaki. Szli w ścisłym centrum miasta, niedaleko amfiteatru i przyległego do niego oczka wodnego. Kiedy oddalili się nieco od osiedla, pan Jan spuścił psy ze smyczy. Okazało się, że w pobliżu, na poboczu drogi, stoi wataha dzików. Było ich około 10.- Dwie duże lochy ruszyły w stronę psów. Te, przerażone, pobiegły w moją stronę. Dzik niemal chwycił pyskiem jednego psa - relacjonuje pan Jan, który ma 70 lat i jest po dwóch zawałach. Osłaniał psy, smyczą okładał dziki. - Los chciał, że akurat przejeżdżał jakiś rowerzysta. Zatrzymał się, ustawił rower między nami, a dzikami, zaczęliśmy razem krzyczeć, skakać, jakoś odstraszyliśmy te dziki. Ale nie mam pojęcia co by się stało, gdyby ten człowiek się nie pojawił. Do dziś nie wiem kim był - tłumaczy Jan Goc.
Więcej o sprawie dzików w Kostrzynie przeczytasz w czwartek, 28 sierpnia, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej". W Zielonej Górze miasto organizuje akcje wyłapywania dzików i wywozi je w głąb lasów.