Lis był widywany przy garażach, przy Szkole Podstawowej nr 2 znajdującej się w pobliżu oraz na Zielonej Strzale biegnącej przez osiedle. Ale zawsze po zmroku.
- Teraz jednak pojawia się w biały dzień i zupełnie nie boi się ludzi. To nie jest normalne – mówi pani Anna, mieszkanka okolicy. Tak samo wypowiadają się inni mieszkańcy i zwracają uwagę, że dzikie zwierzę nie powinno żyć wśród ludzi. Tylko w lesie.
Podobnie uważa Czytelnik, który wysłał nam nagranie i zdjęcia z liskiem w roli głównej. Gdy materiał opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej i Facebooku GL, pojawiły się jednak komentarze, że zwierzak „jest przyjazny, nikomu nie robi krzywdy, a ludzie go dokarmiają”.
Link do artykułu znajdziecie tutaj:
Zielona Góra. Lis grasuje na osiedlu Łużyckim, ludzie się boją (FILM CZYTELNIKA)
Mariusz Rosik, szef Ośrodka Rehabilitacyjnego dla Zwierząt Dziko Żyjących w Starym Kisielinie, mówi wprost: radość z obecności dzikiego zwierzęcia w mieście to błąd. Bo miasto to nie jest miejsce do życia dla saren, lisów czy dzików.
- Lis to nie udomowiony kotek czy piesek. Chodzi po osiedlu i wydaje przyjazny, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć jego reakcji, gdy się przestraszy czy zdenerwuje. On może być niebezpieczny, może kogoś pogryźć, bo to jego naturalna reakcja obronna. Proponuję być bardzo ostrożnym w kontaktach z nim, a już na pewno uczulić na to dzieci.
M. Rosik dodaje, że jeśli dojdzie do nieszczęścia i pokąsania przez lisa, to osoba pogryziona będzie narażona na serię bolesnych zastrzyków.
To samo mówi nadleśniczy Arkadiusz Kapała z nadleśnictwa Zielona Góra, leśnik i myśliwy. – Naturalnym objawem jest strach dzikiego zwierzęcia przed ludźmi. Jeśli lis się nie boi, znaczy, że zatraca instynkt, zwabiony możliwością łatwego zdobycia pokarmu. M. Rosik i A. Kapała są zgodni: absolutnie nie należy dokarmiać dzikich zwierząt, bo w ten sposób tylko zapraszamy je do miast, a osiedla są dla nich pełne pułapek. Nadleśniczy widział już wiele saren, dzików czy lisów, które nie przeżyły kolizji z samochodami.
- Najlepszym rozwiązaniem jest odłowienie dzikiego zwierzęcia i umieszczenie go naturalnym środowisku, czyli daleko w lesie – mówi M. Rosik.
– On sobie tam poradzi i będzie bezpieczny. W mieście może mu się stać więcej krzywdy niż w lesie, on sam też może być zagrożeniem dla ludzi – dodaje nadleśniczy A. Kapała.
W Zielonej Górze odławianiem dzikich zwierząt zajmuje się straż miejska.
- Zgłoszeń jest kilkanaście miesięcznie i ich liczba wzrasta z miesiąca na miesiąc – przyznaje dyżurny straży miejskiej. – Informacji o lisach jest mnóstwo, bo na dobre zadomowiły się na os. Przyjaźni, Łużyckim, Piastowskim, pozakładały nory. Reagujemy na każde zgłoszenie, ale odłowienie nie zawsze się udaje.
Co robić, gdy w mieście spotkasz dzikie zwierzę?
- Jeżeli spotkasz dzikie zwierzę w Zielonej Górze, zadzwoń do straży miejskiej, tel. 602 162 203 lub 68 415 10 60. Strażnicy zajmą się jego odłowieniem.
- Jeśli dzikie zwierzę jest ranne dzwoń do Ośrodka Rehabilitacyjnego dla Zwierząt Dziko Żyjących w Starym Kisielinie, tel. 662 017 754.
- Jeśli znajdziesz zwierzę, które padło, dzwoń do Zakład Gospodarki Komunalnej, tel. 68 322 91 00.
Zobacz też: Ktoś potrącił dwie kobiety, które siedziały na chodniku. Policjanci zatrzymali podejrzanego mężczyznę
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?