Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś na objeździe budowy wiaduktu przy al. Wojska Polskiego w Żarach panował chaos

Janczo Todorow
- Nikt nie zastanawiał się nad tym, że natężenie ruchu pomiędzy miastem a Kunicami jest bardzo duże i droga gruntowa nie wytrzyma - mówi Andrzej Powęski.
- Nikt nie zastanawiał się nad tym, że natężenie ruchu pomiędzy miastem a Kunicami jest bardzo duże i droga gruntowa nie wytrzyma - mówi Andrzej Powęski. Janczo Todorow
Kierowcy jadący z miasta do Kunic oraz w odwrotnym kierunku narzekali na fatalny stan objazdu. Na dodatek nie wiedzieli do końca czy można się nim poruszać.

Od kilku miesięcy trwa przebudowa wiaduktu nad torami kolejowymi przy al. Wojska Polskiego. Inwestorem jest starostwo. Dla samochodów i pieszych przygotowano objazd, który w ogóle nie jest przygotowany do wielkiego ruchu. Nawierzchnia jest nieutwardzona, a ostatnie roztopy spowodowały, że na drodze pełno jest błota. Dla wielu kierowców przejazd tą drogą jest utrapieniem. W piątek po południu w głębokim błocie objazdu ugrzązł tir z Wielunia. Przez sześć godzin kierowca próbował sprowadzić pomoc. W końcu ciężarówkę wyciągnięto tuż przed 21.00. Dziś kierowcy, którzy musieli skorzystać z objazdu byli zdezorientowani - na obu końcach tej drogi ustawiono znaki zakazujący wjazd.

Kierowcy jadący z miasta do Kunic i w odwrotną stronę pukali się w czoło. - Którędy mamy jechać w takim razie? - zastanawiali się głośno. Pracownik, który ustawiał znaki zakazu, tłumaczył nam, że objazd jest zamknięty dla ruchu, a kierowcy mają jechać przez Mirostowice i Łaz. To skandal, to jakaś paranoja - denerwuje się pan Zbigniew z Kunic. - Wszędzie na świecie taki objazd pokrywa się asfaltem, a tu w tym błocie utonie każdy samochód. Jadę z Kunic i nigdzie po drodze nie było informacji, że muszę jechać do miasta inną drogą. Mamy jeszcze nadrabiać kilometry przez Łaz?

Podobne zastrzeżenia mieli i kierowcy jadący z miasta w kierunku Kunic. - Nie ma żadnej informacji, że jadąc do Kunic nie możemy skorzystać z objazdu. Mało, że jest fatalny, to jeszcze ma być zamknięty? To którędy w takim razie mamy jechać? To jakaś paranoja, arogancja urzędników. Byliśmy wczoraj w starostwie i rozmawialiśmy z naczelnikiem, który odpowiada za organizację ruchu na tym objeździe. Powiedział, że jak nam się nie podoba objazd, to możemy sobie jechać gdzie chcemy - opowiada Andrzej Powęski z Kunic.

- Takiego dziadostwa jak ten objazd jeszcze nie widziałem - komentował pan Robert, kierowca tira z Dąbrowy Górniczej.

- W starostwie mieli dużo czasu przygotować objazd jak należy - mówi Jan Zimniewicz. - Można było wyłożyć drogę płytami betonowymi. To by wyszło taniej od używania równiarki, która tylko spycha błoto na bok, ale pod spodem dalej jest nieutwardzony grunt. To, że wcześniej wysypali kilka ton żwiru niczego nie załatwiło, bo deszcze spłukali go zupełnie. Po prostu pieniądze wyrzucono w błoto. I teraz mieszkańcy się męczą. Jak znowu zacznie padać, to nikt nie przejedzie przez to błoto - dodaje.
Dziś nie udało nam się skontaktować z osobami odpowiedzialnymi za organizację ruchu objazdem. Do sprawy wrócimy.

- Nikt nie zastanawiał się nad tym, że natężenie ruchu pomiędzy miastem a Kunicami jest bardzo duże i droga gruntowa nie wytrzyma - mówi Andrzej Powęski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska