Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś nadanie nazwy ulicy zamordowanego stoczniowca

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Paweł Ceglarek w poniedziałek ustawił tablicę z życiorysem Zbyszka Godlewskiego
Paweł Ceglarek w poniedziałek ustawił tablicę z życiorysem Zbyszka Godlewskiego fot. Tomasz Gawałkiewicz
To niezwykła uroczystość. Patronem nowej ulicy jest urodzony w Zielonej Górze Zbyszek Godlewski, który 17 grudnia 1970 r. został zastrzelony przez wojsko idąc do pracy w stoczni. To jemu właśnie poświęcona jest słynna "Ballada o Janku Wiśniewskim".

Film pokazujący jak tłum demonstrantów niesie na drzwiach zabitego chłopca stał się symbolem walki z komunizmem. W 1970 r., by zdławić protesty robotników Wybrzeża, wojsko i milicja strzelały do protestujących zabijając kilkadziesiąt osób. Dramat zainspirował Krzysztofa Dowgiałłę, który napisał słynną "Balladę o Janku Wiśniewskim". Autor nie znał nazwiska ofiary, dlatego użył symbolicznego nazwiska: Janek Wiśniewski.

- To mój syn Zbyszek. Miał 18 lat. Zginął zastrzelony na wiadukcie - mówi Izabela Godlewska, która wraz z mężem Eugeniuszem pojawi się dziś w południe na uroczystości.
Zbyszek urodził się w Zielonej Górze 3 sierpnia 1952 r. Państwo Godlewscy mieszkali tutaj przez pięć lat. Eugeniusz Godlewski był wojskowym i co pewien czas był przerzucany z garnizonu do garnizonu. W połowie lat 50. rodzina przeniosła się do Żagania, później pod Łódź, by w końcu trafić do Elbląga. I stamtąd rankiem 17 grudnia 18-letni Zbyszek pojechał do pracy. - Zginął na wiadukcie. Robotnicy położyli go na drzwiach i nieśli ul. 10 luttego i Świetojańską, aż pod urząd miejski w Gdyni. Tam lekarz stwierdził, że syn nie żyje. To było w czwartek. Zwłoki zabrano do szpitala w Redłowie - opowiada Izabela Godlewska. - O tym, że zginął powiadomił nas kolega Zbyszka.

Godlewscy w sobotę pojechali do Gdyni. Wędrowali od szpitala do szpitala. Nigdzie nie mogli znaleźć syna. W końcu trafili do Redowa. Tu jednak usłyszeli, że bez zgody prokuratury szpital zwłok nie wyda. - Strasznie się denerwowaliśmy. Na dodatek ludzie opowiadali, że chowają ich gdzieś nocą, po kryjomu w tajnych mogiłach. W prokuraturze kazali nam przyjechać w poniedziałek - wspomina Godlewska. - Tymczasem przyjechali do nas nyską w niedzielę wieczorem. "Zabieramy was na pogrzeb syna" - usłyszeliśmy. Jak to? Nie mogliśmy w to uwierzyć.

Do nyski mogło wsiąść tylko pięć osób. Oprócz Godlewskich pojechał jeszcze ich drugi syn i dwóch sąsiadów. Trafili na cmentarz w Oliwie. To był ostatni nocny pogrzeb z całej serii. - Było ok. godz. 22.00. Spytali tylko, czy chcemy księdza - mówi Godlewska. - Nie pozwolili nam ubrać syna, gdyż miał na ciele ślady od pocisków. Dla nas wtedy było bardzo ważne, żebyśmy mogli go zobaczyć. Pokazali nam zwłoki…
Na zielonogórski trop w życiu Godlewskiego wpadł dyrektor Archiwum Państwowego Tadeusz Dzwonkowski. - To on zainspirował mnie i Marka kamieńskiego do złożenia wniosku o nazwanie ulicy imieniem Zbyszka Godlewskiego - mówi radny Jacek Budziński.
Podczas uroczystości zostanie też odsłonięta tablica z życiorysem Godlewskiego. - Przy tej okazji postanowiliśmy, że na podobnych tablicach przypomnimy, kim byli inni patroni zielonogórskich ulic - Dodaje wiceprezydent Wioleta Haręźlak. O tej samej porze staną tablice poświęcone malarzowi Tadeuszowi Koniczowi i przedwojennemu szfowi zielonogórskiej Polonii Kazimierzowi Lisowskiemu.
Ul. Godlewskiego łączy ul. Zachodnią z Wyszyńskiego. Nikt przy niej nie mieszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska