Dziś w gorzowskim teatrze zagra królowa gitary

To kolejna odsłona Gorzów Jazz Celebration. Jako pierwsi w tym roku zagrali muzycy formacji The Jellowjackets. Teraz przyszła pora na jazz wymieszany z afrykańskimi klimatami.

A to za sprawą Leni Stern i jej zespołu w składzie: Mamdou Ba - na elektrycznym basie, Brahim Fribgane - oud, dumbek, tarija - czyli afrykańskie instrumenty ludowe, Harvey Wirht - perkusja i przeszkadzaje. Zespół zagra muzykę z albumu "Afryka".

L. Stern urodziła się w Monachium. Miała sześć lat, kiedy zaczęła grać na fortepianie i gitarze. Swój pierwszy zespół sformowała, kiedy miała 17 lat. Objechała zresztą wówczas całą Europę. W 1977 r. zaczęła studia na prestiżowym Berklee College of Music w Bostonie. I to był początek jej amerykańskiej, a potem światowej kariery. Po zakończonych studiach przeniosła się do Nowego Jorku, tu założyła swój kolejny zespół.

Na koncie ma 12 albumów, w tym jeden, który oparty jest o kulturę indiańskiego szczepu Chejenów. L. Stern to także wokalistka. Amerykańscy krytycy mówią o niej, że śpiewa jak Marlena Dietrich, która sposób frazowania pożyczyła sobie od Billi Holiday. Poza tym od lat uznawana jest za absolutną gwiazdę odmiany fusion, czyli takiej, kiedy określony jest główny temat danego utworu, a muzycy oplatają go własnymi interpretacjami.

W życiu prywatnym jest żoną znakomitego gitarzysty jazzowego Mike'a Sterna.

Jej koncert zacznie się w sobotę o 19.0 w Teatrze Osterwy.