Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziura czeka na frajerów

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Dziury w drogach to zmora polskich kierowców. Jak starać się o odszkodowanie w przypadku, gdy uszkodzimy auto?
Dziury w drogach to zmora polskich kierowców. Jak starać się o odszkodowanie w przypadku, gdy uszkodzimy auto? Jakub Pikulik / archiwum
Przepisy nie wymagają, by do uszkodzonej opony czy felgi wzywać patrol, lepiej to jednak zrobić. Przekonał się o tym pan Jacek z Gorzowa. I ostrzegał w piątek innych: - W ubezpieczalni zrobili ze mnie oszusta!

Przeczytaj też: Wandale sprofanowali cmentarz

Koniec lutego. Osobówka pana Jacka wjeżdża w wypełnioną deszczówką dziurę na ul. Wróblewskiego. Ominąć się jej nie dało, bo z naprzeciwka jechało drugie auto. Opona strzela, aluminiowa felga zostaje pogięta.

Gorzowianinowi ,,zapala się lampka'' i przed wymianą koła robi kilka zdjęć zniszczonemu autu oraz dzwoni do straży miejskiej.- Słyszę, że takie zdarzenia to przecież nie są ich obowiązki - mówi gorzowianin.

Dzwoni więc po policję. - W odpowiedzi dyżurny odpowiada, że policja nie przyjedzie, bo nie jest to wypadek drogowy, tylko kolizja i mogą przyjechać, ale za dwie, trzy godziny. Proponują, bym ja przyjechał. Ale mam przecież koło do wymiany! - mówi Czytelnik.

Pan Piotr wykonuje jeszcze telefon do magistratu. Miła pani podaje mu numer polisy ubezpieczeniowej oraz sama spisuje miejsce i okoliczności zdarzenia godzinę. Potem jeszcze tylko zgłoszenie do PZM Towarzystwo Ubezpieczeń S.A., po dwóch dniach oględziny rzeczoznawcy i... tyle. Wszystko pięknie załatwione.

Ale nagle zaczynają się schody. Na początku marca ubezpieczalnia pyta, czy na miejsce przyjechała policja. Gorzowianin opowiada, jak było, ale na wszelki wypadek jedzie na komendę i 8 marca składa oświadczenie o kolizji, a mundurowy spisuje notatkę (można to zrobić po czasie, prawo to dopuszcza). Natychmiast trafia ona do towarzystwa ubezpieczeniowego.

26 marca przychodzi pismo z PZM: odszkodowania nie będzie! Według ubezpieczalni nie udało się uprawdopodobnić, że do kolizji doszło w takich okolicznościach i w tym dniu, o których pisał pan Jacek. - A wszystko dlatego, że na miejscu w dniu zdarzenia nie było policji - mówi pan Piotr. Tymczasem Łukasz Kostkiewicz z wydziału prasowego lubuskiej komendy podkreśla: - Policja nie musi być przy takich zdarzeniach!

Dlaczego więc ubezpieczyciel czyni z takiego zawiadomienia jeden z warunków wypłaty ubezpieczenia? Marek Gołębiewski, rzecznik grupy ubezpieczeniowej, tłumaczy, ,,w interesie poszkodowanego jest zabezpieczenie dowodów na okoliczność i rozmiar powstałej szkody takich jak: notatka policyjna z miejsca zdarzenia, notatka straży miejskiej, oświadczenia świadków zdarzenia, dokumentacja fotograficzna ukazująca rozmiar powstania szkody oraz otoczenie i miejsce zdarzenia''.
Chcieliśmy wiedzieć, z czego wynika wymóg poświadczenia policji (którego nie ma w przepisach!), co zrobić, gdy patrol nie może przyjechać na miejsce, oraz jak w takim wypadku być wiarygodnym dla ubezpieczyciela. Niestety - na te pytania odpowiedzi M. Gołębiewski nie udzielił.

Naczelnik lubuskiej drogówki Wiesław Widecki (w wydziale ruchu drogowego od 1996 r.) zapewnia, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie mają prawa uzależniać wypłaty odszkodowania od przedstawienia policyjnej notatki. - To żądanie, które nie ma podstaw prawnych - zapewnił.

Co więc robić, gdy dostajemy odmowną odpowiedź od ubezpieczyciela? Pozostaje nam tylko sąd. Pan Jacek odpuścił. Mówi, że nie będzie się sądził o kilkaset złotych (w sumie naprawa kosztowała go niecałe 600 zł). - Ale jestem w szoku, jak mnie potraktowano. Wniosek nasuwa się taki: miasto nie traci kasy z ubezpieczenia, ubezpieczalnia jest zadowolona, bo spławiła frajera, a ja wyszedłem na oszusta i wyłudzacza odszkodowań! - wyrzuca z siebie gorzowianin. Jest ciekawy, ,,ilu takich jak on załatwia się w Gorzowie.''

Spróbowaliśmy to sprawdzić. W 2008 r. 81 kierowców uszkodziło w mieście auta na dziurach. W 2009 r. - 99, w 2010 r. już 189, w 2011 r. aż 286. W tym (do końca marca) niemal 70. - Tyle było zgłoszeń. Nie mamy jednak informacji, ile z tych spraw zakończyło się wypłatą odszkodowania - przyznała nam rzeczniczka magistratu Anna Zaleska. A na to pytanie M. Gołębiewski też nam nie odpowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska