Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Echa lubuskich derbów: Skończcie z tą szopką!

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Trener Stelmetu Falubazu Rafał Dobrucki w otoczeniu przedstawicieli mediów. Nie tylko dziennikarze oczekiwali w ostatnim tygodniu wyjaśnień kilku spraw, które rzuciły cień na lubuskie kluby po niedzielnych derbach.
Trener Stelmetu Falubazu Rafał Dobrucki w otoczeniu przedstawicieli mediów. Nie tylko dziennikarze oczekiwali w ostatnim tygodniu wyjaśnień kilku spraw, które rzuciły cień na lubuskie kluby po niedzielnych derbach. Bogusław Sacharczuk
Od lubuskich derbów minął już prawie tydzień. W tym czasie poznaliśmy stanowiska Stali Gorzów, prezesa Stelmetu Falubazu oraz stowarzyszenia kibiców i kierownictwa zielonogórskiej drużyny. Nie sposób przejść obok nich obojętnie.

Wydarzenia, które miały miejsce 13 bm. na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie, wstrząsnęły całą żużlową Polską. No, prawie całą, bo mam wrażenie (i nie tylko ja), że śmierć brytyjskiego zawodnika Lee Richardsona po niektórych spłynęła jak woda po kaczce.

Nie będę adwokatem żadnej ze stron, nie będę bronił osób funkcyjnych, które miały - jak się okazuje - jedyną władzę, by zakończyć to żałosne widowisko. Widowisko, które za pośrednictwem telewizyjnej transmisji zobaczyło kilkaset tysięcy telewidzów.

Jeszcze w poniedziałek myślałem, że niektórymi osobami w miniony niedzielny wieczór targały emocje i stąd mocne słowa, często wypowiedziane w złości. Próbowałem tonować nastroje rozgoryczonych kibiców Stali i Falubazu, którzy od poniedziałku, dzień w dzień, dzielili się swoimi refleksjami. Zwłaszcza na drużynie z Zielonej Góry i fanach "Myszy" nie zostawili suchej nitki. Im bliżej było jednak weekendu, tym bardziej gasł mój optymizm. Dziś nie mam złudzeń: żużel, jaki pamiętam z dzieciństwa, na Ziemi Lubuskiej nie istnieje. Liczy się tylko wynik, kasa i prywatny interes. Po lekturze kolejnych oświadczeń jestem przekonany, że sport zszedł na dalszy plan.

O ile zarząd klubu z Gorzowa ograniczył się do przybliżenia wydarzeń z niedzieli, kończąc pismo stwierdzeniem: "Nie chcemy dalej komentować opisanych powyżej zdarzeń, a ocenę pozostawiamy opinii publicznej", o tyle z południowej stolicy województwa wyszły trzy pisma. Zaskoczył mnie Robert Dowhan, który tłumaczy się, że na derbach był jako kibic, a nie jako senator. Pan wybaczy, prezesie, ale politykiem jest się przez całą kadencję i 24 godziny na dobę!

Jeszcze bardziej wbiły mnie w ziemię tłumaczenia Stowarzyszenia Kibiców "Tylko Falubaz". Spodziewałem się, że fani "Myszy", którzy przez wiele lat pracowali na opinię najlepszych w Polsce, uderzą się w pierś. I przyznają, że na ostatnich derbach grubo przesadzili, a obraźliwy transparent z Katarzyną Jancarz w roli głównej był dużym przegięciem. Nic z tego.
Na zarzuty, które pod ich adresem wysuwa przedstawiciel fanów Stali w oficjalnej relacji z derbów na kibicowskiej stronie gorzowian ("zbydlęcenie", "brak honoru", "odpady społeczne", "potrzeba izolacji", "hipokryzja"), odpowiadają: "Chcemy podkreślić, że nie mamy żadnego szacunku wobec kibiców Stali ze względu na wydarzenia z meczu półfinałowego w 2009 roku w Zielonej Górze". Ręce opadają... Jeszcze macie złudzenia, czy dalej będą brnąć w ślepą uliczkę wzajemnego obrzucania się błotem i wytykania, kto popełnił większe grzechy i jest bardziej chamski?! Ja już nie. Oni nigdy nie zrozumieją, na czym polega, przepraszam - polegała - "Magia Falubazu"...

Trudno się dziwić fanatykom, skoro przykład idzie z góry. Wszak ryba psuje się od głowy. Słowo "przepraszam" padało w tym sporze rzadko. A jeśli już, to zbyt późno. Ważniejsze od poszanowania godności drugiej strony było własne widzimisię. Falubaz idzie w zaparte: to nie nasza wina, że zawody trwały tak długo.

Gdy po raz "enty" oglądam telewizyjna relację, mam wrażenie, że żużlowcy lubuskich klubów byli w tym momencie najmniej ważni. Widziałem rozbitych psychicznie chłopaków, którzy przecież przed każdym biegiem są świadomi, że przez minutę igrają z życiem. To ich zdanie powinno być najważniejsze! Zawodnicy twierdzą, że nie byli w stanie kontynuować zawodów. W to akurat wierzę, bo w przecież zginął ich kolega. Tylko, że nic z tego tak naprawdę nie wynikło. I nie ma znaczenia, kto chciał, a kto nie chciał jechać, skoro szopka trwała aż do XI biegu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska