Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edyta Małoszyc: Na zawsze z pięciobojem, ukochaną dyscypliną

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Edyta Małoszyc. Kiedyś świetna zawodniczka, dziś trenerka
Edyta Małoszyc. Kiedyś świetna zawodniczka, dziś trenerka Krzysztof Kuruc
Edyta Małoszyc, kiedyś znakomita zawodniczka, była mistrzyni świata nie potrafiła rozstać się z ukochaną dyscypliną. Dziś jest trenerem i liczy na medal dla Polski.

Po zakończeniu kariery została pani przy ukochanej dyscyplinie?
Tak. Jestem trenerem w Drzonkowie. W moim przypadku nie było możliwe żeby po tylu latach startów, treningów i realizowania mojej wielkiej pasji jaką jest pięciobój nie zostać przy tym sporcie. Tak więc pracuję w klubie w którym przez 25 lat startowałam.

Pochodzi pani z Częstochowy, a przygodę ze sportem zaczęła pani od pływania?
Dokładnie, Trafienie do pięcioboju z pływania można uznać za naturalny ciąg. Tak było w moim przypadku.

Jak trafiła pani do Drzonkowa?
Przyjechałam ze swoim klubem Budowlanymi Częstochowa na Ogólnopolską Olimpiadę Młodzieży w pływaniu rozgrywaną w Drzonkowie. Przyjechałam, zakochałam się w ośrodku i jestem tu do dziś. Wtedy kiedy byłam tu pierwszy raz usłyszałam o rekrutacji. Dowiedziałam się wówczas, że mile widziani są pływacy, a pięcioboiści wywodzą się praktycznie z tej dyscypliny. Zawsze podobały mi się sporty techniczne takie jak szermierka, do tego wspaniała dyscyplina jaką jest jazda konna. Postanowiłam przeczekać jeszcze rok do czasu kiedy rekrutacja była możliwa, skończyłam szkołę podstawową potem zdałam egzaminy do ośrodka i do liceum. Tak się zaczęło.

Nie było łatwo przenieść się niemal z końca Polski...
To prawda. Częstochowa leży około 350 kilometrów od Zielonej Górr. Dziś ta odległość juz tak nie przeraża, kiedyś podróż to była cała wyprawa.

Były takie chwile kiedy chciała pani dać sobie spokój i wrócić do rodzinnego miasta?
Oczywiście, że tak. Ja mam jednak taki charakter, że jak gdzieś dostałam po tyłku to postanawiałem się przyłożyć żeby udowodnić sobie i innym że to jest to do czego się nadaję.

Pamięta pani swój pierwszy medal?
Oczywiście. Pierwszy, wtedy w trójboju nowoczesnym, zdobyłam po roku treningów w Drzonkowie. Pamiętam że wśród chłopców zwyciężył Arek Skrzypaszek. Ten medal dał mi tak zwanego pozytywnego kopa.

Liczyła pani zdobyte medale w mistrzostwach świata i Europy? Spróbowałem i wyszło mi aż dwadzieścia...
Bardzo możliwe. Nie liczyłam ich, bo nigdy nie przywiązywałam wagi do eksponowania swoich sukcesów. Zawsze było coś przede mną, zawsze coś do zdobycia. Zresztą chciałam zakończyć karierę na wysokim poziomie, będąc jeszcze dobrą zawodniczką, Myślę, że to mi się udało i z tego mogę być zadowolona.

Pożegnania nigdy nie są łatwe...
Oczywiście. Zawsze miałam świadomość, że nie będę wiecznie pięcioboistką. Mogłam jednak zaplanować to swoje odejście. Fajnie się złożyło, że za kilka miesięcy mogłam podjąć pracę w Drzonkowie.

Był jakiś szczególny medal, jakiś najprzyjemniejszy moment w karierze?
Pewnie pierwszy medal na mistrzostwach świata w Budapeszcie wywalczony w sztafecie z Iwoną Kowalewską i Dorotą Idzi. Wielki sentyment mam też do medalu zdobytego w Gwatemali na mistrzostwach świata w 2006 roku. Dwa miesiące wcześniej przechodziłam operację prawej dłoni. Generalnie nie wróżono mi, że tam w ogóle pojadę, a jeśli tak, to coś uzyskam. Udało się jednak z koleżankami wywalczyć złoto w sztafecie. I zrobiłyśmy to w wielkim stylu.

Jak dziś wygląda polski pięciobój? Jak się zdaje ta luka pokoleniowa po was jeszcze nie została zasypana.
To prawda, że jest luka i nie ma się co oszukiwać. Aczkolwiek warto spojrzeć choćby na zawodników, którzy walczą teraz w młodzieżowych mistrzostwach świata. Na przykład Marcel Suliga z ZKS-u Drzonków. On jest tu jednym z najmłodszych i jeszcze przez trzy lata będzie młodzieżowcem. Awansował w cuglach do finału. U niego wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku. Mamy tutaj w Drzonkowie od kilku lat taką ekipę z którą pracujemy. Jestem przekonana że między innymi dzięki nim ta dziura będzie zasypana.

Pomysł połączenia biegu ze strzelaniem to był świetny ruch. Pani startowała jeszcze w starej formule?

Nie, załapałam się już na nową formułę. Swój ostatni medal mistrzostw świata zdobyłam już kiedy zawody kończył bieg połączony ze strzelaniem. To jest zdecydowanie bardziej widowiskowe, a strzelanie w warunkach otwartych bardziej odpowiada charakterowi naszej dyscypliny.

Jesteśmy przed finałami. Możemy liczyć na medal?
Myślę, że tak. Łukasz Gutkowski pokazał w eliminacjach spore możliwości. To już bardzo doświadczony zawodnik, w przyszłym roku już będzie startować z seniorami. Liczę, że powalczy o medal.

Zobacz również: Co to jest sport? Jak się kibicuje? Odpowiedzi przedszkolaków mogą zaskoczyć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska