Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EL. Euro 2020. Trener Macedonii nie ma leku na Roberta Lewandowskiego, a Goran Pandev liczy na to, że Krzysztof Piątek postawi mu kolację

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Reprezentacja Macedonii trenuje przed meczem z Polską
Reprezentacja Macedonii trenuje przed meczem z Polską Wojciech Wojtkielewicz
KORESPONDENCJA ZE SKOPJE. - Jaki mam lek na Lewandowskiego? Z tego co wiem nie jest chory - żartował przed piątkowym meczem Macedonii Północnej z Polska w eliminacjach Euro 2020 [POCZĄTEK O GODZINIE 20.45, TRANSMISJA W TVP I NA TVPSPORT.PL) selekcjoner gospodarzy Igor Angelovski. Już poważnie zapowiadał walkę i wyrównane spotkanie. Miejscowi obawiają się z kolei polskich kibiców, bo "w telewizji powiedzieli, że są agresywni".

- Obawiam się Polski, jako całego zespołu. To mocny team, złożony z dobrych piłkarzy, na czele z tym najsłynniejszym- mówił przed startem eliminacji selekcjoner Macedończyków. Na myśli miał oczywiście Roberta Lewandowskiego, na którego jego obrońcy będą musieli zwracać w piątek szczególną uwagę. Zwłaszcza jeśli potwierdzą się doniesienia o składzie Biało-Czerwonych na ten mecz (o tym za chwilę).

Lewandowski? Nie wypisuję recept

- Jaki mam lek na Lewandowskiego? Z tego co wiem nie jest chory. Ja nie wypisuję recept - rozbawił dziennikarzy Igor Angelovski na poprzedzającej spotkanie czwartkowej konferencji prasowej. - Gramy przeciwko całej drużynie, a nie jednemu piłkarzowi. Jestem szczęśliwy, że mam do dyspozycji takich zawodników, bo to najlepsza od lat reprezentacja Macedonii. Zapewniam wszystkich, że moi piłkarze wyjdą na boisko pozytywnie nastawieni i dadzą z siebie wszystko. Zagramy agresywnie i ofensywnie - podkreślał.

Dość dyplomatycznie, bo w wywiadach publikowanych wcześniej przez miejscowe media odgrażał się, że przy całym szacunku dla naszych piłkarzy, ale w przeszłości mocniejsze od Polski zespoły miały już w Skopje problemy. Tak naprawdę nie przesadzał, bo w poprzednich eliminacjach (do ubiegłorocznych mistrzostw świata w Rosji) na dawnej Arenie Narodowej im. Filipa II Macedońskiego (z przyczyn politycznych zmieniła niedawno nazwę na Tose Proeski Arena Narodowa) męczyli się Włosi i Hiszpanie. Pierwsi wygrali 3:2, po golu strzelonym w doliczonym czasie gry, drudzy wywieźli ze Skopje skromne 2:1.

Goran Pandev: Jak wygramy Krzysiek Piatek stawia kolację

W tych eliminacjach to właśnie Macedonia Północna jest na razie, obok Izraela, najgroźniejszym rywalem Biało-Czerwonych. Po dwóch kolejkach obie drużyny mają po cztery punkty, my mamy sześć.

- Wiemy jaki zespół gościmy i wiemy, że będzie to ciężki mecz. Przygotowujemy się jednak do niego jak do każdego innego. Atmosfera jest bardzo dobra - zapewniał kapitan Macedonii Goran Pandev, którego polscy dziennikarze nie omieszkali zapytać o Krzysztofa Piątka, z którym jesienią grał we włoskiej Genoi (zimą Polak odszedł do AC Milan). - Jak wygramy, Krzysiek stawia kolację - zażartował Pandev.

Jerzy Brzęczek: "Eliminacje to nie czas na eksperymenty"

Łukasz Fabiański - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus - Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak - Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski - są podstawy by sądzić, że właśnie w takim składzie podopieczni Jerzego Brzęczka rozpoczną piątkowe spotkanie. Nie tylko dlatego, że podali go do wiadomości kibicom zazwyczaj dobrze poinformowani dziennikarze Polsatu Mateusz Borek i Roman Kołtoń.

Takie zestawienie wydaje się logiczne. Przed marcowymi meczami z Austrią i Łotwą selekcjoner Biało-Czerwonych miał pozytywny ból głowy przy zestawianiu linii ataku, bo oprócz Lewandowskiego strzelecką formą imponowali również Arkadiusz Milik i wspomniany już Piątek. W końcówce obaj spuścili jednak z tonu i w piątek bezpieczniejszy wydaje się wariant, w którym za plecami snajpera Bayernu operować będzie pomocnik Napoli, wspierany przez bardziej defensywnie usposobionych Krychowiaka i Klicha.

- Mecze eliminacyjne to nie czas na eksperymenty. Sześć punktów nie daje nam komfortu, dlatego każde spotkanie musimy zagrać w pełni skoncentrowani - mówił przed wylotem do Skopje Brzęczek. - Błędem byłoby podejść do rywalizacji z myślą, że damy radę wygrać samymi umiejętnościami. Macedonia to zbyt dobry zespół - ostrzegał selekcjoner.

Kibiców boją się bardziej, niż Lewandowskiego

Miejscowi, bardziej niż Lewandowskiego, obawiają się jednak polskich kibiców. - Podobno są agresywni. To prawda? - takim pytaniem przywitał nas na lotnisku kierowca busa, którym mieliśmy jechać do hotelu. - W telewizji tak mówili - dodał, widząc nasze zdziwione miny.

- Kibice jak ludzie, są różni, ale agresywni bywają tylko ci klubowi. Ci jeżdżący za reprezentacją w większości są bardzo sympatyczni - próbowaliśmy ratować reputację naszych fanów i uspokajać przy okazji naszego nowego znajomego.

- Mam nadzieję, że tacy są, bo wiecie - tu w Macedonii piłka nożna nie jest tak popularna jak ręczna. Zwłaszcza teraz, po drugim zwycięstwie Vardaru Skopje w Final Four (poprzednio w 2017 roku - red.). Nasi kibice to jednak gorąca krew, lepiej ich nie prowokować, bo może być różnie - stwierdził w odpowiedzi.

I chyba coś w tym jest, bo zdjęcia z mistrzowskiej fety Vardaru obiegły Europę, a wzięło w niej udział ponad 100 tysięcy kibiców. Pytanie o szczypiornistów padło zresztą nawet na konferencji. - Mamy nadzieję, że nas też kiedyś powita taki tłum - przyznał Pandev.

Jerzy Brzęczek: Mecze z Macedonią i Izraelem to nie czas na eksperymenty

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska