Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Enea oskarżyła małżeństwo o kradzież prądu. - To zniesławienie! Będziemy żądać zadośćuczynienia - zapowiada Czytelnik

Dagmara Dobosz 0 68 324 88 71 [email protected]
fot. Archiwum
Małżeństwo oskarżone przez firmę Enea o kradzież prądu zostało uniewinnione przez sąd. Jednak to nie koniec ich kłopotów. - Nadal jesteśmy posądzani o coś, czego nie zrobiliśmy - oburza się pan Mirosław.

Kłopoty małżeństwa z Nowej Soli rozpoczęły się 22 lutego 2007 r., kiedy pracownicy firmy Enea SA skontrolowali licznik elektryczny, zamontowany w ich mieszkaniu. Stwierdzili wtedy uchybienia w obrotach tarczy licznika. Przy włączonym oświetleniu nie obracała się wcale, a przy wymuszonym obciążeniu mocy obracała się znacznie wolniej niż powinna. Ponadto plomby legalizacyjne były uszkodzone. Małżeństwu zarzucono wykonanie przeróbek wewnątrz licznika, czyli działanie na szkodę Enei. Sprawa trafiła do sądu karnego.

- Zostaliśmy oskarżeni o to, że od 24 maja 2003 r. do 22 lutego 2007 r. kradliśmy prąd na sumę 2 tys. 336,67 zł - mówi Mirosław Podgórni. - A co ja mam do tego licznika? Był zamontowany od 17 lat, czyli od początku istnienia bloku! - oburza się.

Były uszkodzenia licznika

W ekspertyzie Enei czytamy, że "stwierdzono celową ingerencję do wnętrza licznika w celu zaniżenia zużycia energii elektrycznej". Mają o tym świadczyć zarysowania na tarczy wirnika oraz luźna żyłka legalizacyjna.

- Tę opinię wydali pracownicy Enei, czyli nie była bezstronna. Dlatego zwróciliśmy się do sądu o powołanie niezależnych biegłych - opowiada pan Mirosław. Biegły z dziedziny sieci, instalacji i urządzeń elektroenergetycznych stwierdził, że na tarczy obrotowej licznika są rysy.

- Jego zdaniem może to świadczyć o ingerencji, ale nie musi. Nie ma stuprocentowej pewności na to, że te ślady zrobiliśmy my - ciągnie pan Mirosław. Ponadto zdaniem biegłego licznik nie posiadał ważnej legalizacji pierwotnej. Natomiast biegły z dziedziny mechanoskopii stwierdził, że plomby noszą ślady ingerencji, ale nie można ustalić, kiedy zostały naniesione. Zarysowania na wirniku mogły więc powstać przed zamontowaniem u odbiorcy.

Kolejny proces

- 12 sierpnia 2008 r. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze nas uniewinnił. Ależ się wtedy z żoną cieszyliśmy. Poczuliśmy ogromną ulgę. Co z tego, skoro niedługo potem Enea złożyła pozew przeciw nam w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli - mówi mężczyzna.

W piśmie procesowym czytamy, że "uwolnienie się przez pozwanego od odpowiedzialności karnej nie przesądza o braku odpowiedzialności z tytułu nienależytego wykonania umowy dostawy energii elektrycznej". Dlatego firma domaga się 2 tys. 336,67 zł za nielegalne pobranie energii elektrycznej oraz 170,46 zł za wymianę uszkodzonego licznika i ponowną legalizację. W sumie ponad 2,5 tys. zł.

- Będziemy dochodzić roszczeń na drodze powództwa cywilnego - mówi Mieczysław Atłachowicz, rzecznik Enea Operator w Zielonej Górze. Walkę zapowiada też małżeństwo Podgórnich.

- Ta firma nie respektuje wyroku sądu! Przecież już raz zostaliśmy oczyszczeni z zarzutów, a nadal nazywa nas się złodziejami! Na pewno będziemy żądać zadośćuczynienia za zniesławienie - mówi. Dodaje, że małżeństwo ma być jeszcze obarczone kosztem 1 tys. zł za powołanie trzeciego biegłego, na co się nie zgadza. - A czy dwaj biegli zielonogórscy są gorsi? Czy ich opinie nie wystarczą? - pyta.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska