Enea Zastal BC Zielona Góra - Enea Astoria Bydgoszcz 104:76
- Kwarty: 24:24, 22:13, 26:10, 32:29.
- Enea Zastal BC: Groselle 19, Ponitka 13 (1), Lundberg i Williams po 10 (2), Put 10 oraz: Freimanis 21 (5), Koszarek 11 (2), Richard 6 (2), Berzins 2, Porada i Klocek po 0.
- Enea Astoria: Sanders 16 (1), Chyliński 12 (3), Bogucki 10, Dambrauskas 5 (1), Gabric 4 oraz: Waterman 14, Nizioł 8, Nowakowski 4, Aleksadrowicz 3 (1), Krasuski 0.
Przed meczem tematem dnia była propozycja, jaką Marcel Ponitka otrzymał z Parmy Perm. Rosjanie zaoferowali mu znacznie wyższy i opiewający na trzy i pół roku, kontrakt. Zawodnik się zgodził i choć dogrywane są ostatnie szczegóły, raczej był to ostatni jego ekstraklasowy mecz w barwach Zastalu. Szkoda, bo brak tego koszykarza w decydujących meczach ekstraklasy, jak i ligi VTB może być bardzo odczuwalny...
Enea Zastal był tak, jak we wszystkich meczach naszej krajowej ligi faworytem. Trener Žan Tabak mówił przed spotkaniem, że bardziej niż bydgoszczan obawia się, jak do tego meczu podejdą jego zawodnicy. Czy będą odpowiednio skoncentrowani i zaczną grać swoje od początku? Patrząc na pierwszą kwartę można stwierdzić, że obawy szkoleniowca były słuszne. Nasi znów bardzo wolno się rozkręcali, pozwalając na zbyt wiele ambitnej drużynie z Bydgoszczy. Rywale niewielką różnicą, ale prowadzili i dopiero w samej końcówce po rzutach Rolandsa Freimanisa doprowadziliśmy do remisu 24:24. Podobnie słabo zaczęliśmy drugą kwartę, bo w 13 min Astoria wygrywała 29:24. Potem jednak wreszcie przypomnieliśmy sobie, jak powinien grać mistrz Polski i lider rozgrywek. Wyraźnie wzmocniliśmy obronę, trochę poprawiliśmy się w ataku (nadal słabo nam wychodziły trójki, bo przez pierwsze 20 minut trafiliśmy pięć razy na dwadzieścia prób). W efekcie, nie dość, że po rzucie Cecila Williamsa w 14 min odzyskaliśmy prowadzenie (29:28), to potem powoli, ale systematycznie powiększaliśmy przewagę. Astoria jednak dzielnie walczyła, więc potrafiliśmy się oddalić, ale tylko na dziewięć punktów (46:37), kiedy trójką poczęstował rywala Iffe Lundberg.
Drugą połowę zielonogórzanie zaczęli od mocnego uderzenia. Tak ostro nacisnęli na bydgoszczan, że ci popełniali błąd za błędem. Gubili piłkę, źle podawali, wkradła się w ich szeregi wielka nerwówka. Nasi skwapliwie to wykorzystali i w ciągu sześciu minut zdobyli piętnaście punktów nie tracąc żadnego! Zespoły schodziły na przerwę przy stanie 46:37, a w 26 min było 61:37. To był nokaut! Rywale w końcu zdobyli punkty, ale byli już tak zdołowani tym, co w ciągu tych sześciu minut wyrabiał z nimi Zastal, że okazali się jedynie tłem dla naszej ekipy. Graliśmy swobodnie, na luzie. W 29 min po trójce Krisa Richarda osiągnęliśmy największą dotąd przewagę - aż 29 punktów - 72:43.
W tej sytuacji ostatnia kwarta była już formalnością. Graliśmy spokojnie, na luzie, bez nerwów. Astoria nie była w stanie nic zrobić. W 37 min po rzucie Geoffrey’a Groselle’a wygrywaliśmy już 96:63. „Stówka” pękła za sprawą Groselle’a w 38 min. W końcówce trener Tabak dał pograć zielonogórskiej młodzieży, ale i wtedy Astoria niewiele mogła zdziałać...
WIDEO: Marcin Gortat na meczu Falubazu w Zielonej Górze
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?