Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epidemia im nie grozi

Janczo Todorow
- Rodzice się niepokoją, ale nikt nie wypisał dziecka z przedszkola i nie zabrał go do domu tylko dlatego, że u trojga dzieci znaleziono wszy - mówi Jolanta Baworowska.
- Rodzice się niepokoją, ale nikt nie wypisał dziecka z przedszkola i nie zabrał go do domu tylko dlatego, że u trojga dzieci znaleziono wszy - mówi Jolanta Baworowska. fot. Janczo Todorow
U trojga dzieci w przedszkolu nr 3 im. Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy znaleziono wszy.

Trzeba było odesłać je do domu i leczyć. Rodzice niepokoją się o swoje pociechy, ale dyrekcja zapewnia, że nie ma zagrożenia.
Tydzień temu jeden z rodziców zgłosił do dyrekcji, że u swojego dziecka znalazł wszy. Błyskawiczna kontrola pozostałych maluchów z tej samej grupy wykazała, że podobne pasożyty ma jeszcze dwóch przedszkolaków. Całą trójkę trzeba było odesłać do domów, gdzie przez tydzień stosowano odpowiednią kurację. Babcia jednego z dzieci była oburzona, że doszło do takiej sytuacji.

- Do naszej placówki chodzi 140 dzieci, wszystkich sprawdziliśmy. Oprócz tych trzech, nie było więcej przypadków wszawicy - mówi Jolanta Baworowska, dyrektorka przedszkola. - Nie widzę powodu do paniki, nie ma żadnego zagrożenia. Nie musieliśmy przeprowadzać żadnej dezynfekcji, bo nie ma takiej potrzeby. Nasze przedszkole nie jest źródłem wszawicy, po prostu dzieci przyniosły wszy z zewnątrz. Wystarczy, że bawią się z innymi rówieśnikami w piaskownicy.
Dyrektorka tłumaczy, że w szkołach są pielęgniarki, które dbają o to, aby dzieci przychodziły do szkoły czyste i wolne od pasożytów. W przedszkolu pielęgniarek nie ma, więc taką kontrolą sprawują wychowawczynie. Ale i tak nie są w stanie zbadać codziennie wszystkich dzieci. - Liczymy na pomoc rodziców, to oni powinni, zanim odprawią dziecko do przedszkola, sprawdzić czy ich pociecha nie ma jakichś pasożytów. A to, że od czasu do czasu u dzieci pojawiają się wszy, jest zjawiskiem normalnym, nie można tego wyplenić całkowicie. Zresztą żaden z rodziców nie obarcza przedszkola winą za zaistniałą sytuację - podkreśla
J. Baworowska.

- Nie ma żadnego znaczenia, czy dziecko u którego znaleziono wszy jest z dobrej rodziny, czy z innej - stwierdza Elżbieta Łobacz -Bącał, naczelnik wydziału oświaty, kultury i sportu w urzędzie miasta. - Pasożyty mogą się przypadkowo doczepić podczas wspólnej zabawy, albo podczas podróży autobusem. Więc nie ma znaczenia, czy dziecko mieszka w dobrych warunkach bytowych, czy złych. Uspokajam, że nie ma żadnego zagrożenia epidemiologicznego. W aptekach są skuteczne leki, które szybko likwidują pasożyty. Również niektóre szampony zabijają wszy, więc likwidują problem wraz z umyciem głowy dziecka - dodaje urzędniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska