Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro to święto. I rodzinne i sąsiedzkie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Angelika Stępień, sołtys Gęstowic, i Maria Stępień, radna, cieszą się, że ich wieś tak świątecznie wygląda, biało-czerwono. Bo przecież Euro to święto, i to też rodzinne. I sąsiedzkie.
Angelika Stępień, sołtys Gęstowic, i Maria Stępień, radna, cieszą się, że ich wieś tak świątecznie wygląda, biało-czerwono. Bo przecież Euro to święto, i to też rodzinne. I sąsiedzkie. Dariusz Chajewski
W Gęstowicach wywiesili wiejskie flagi. Te od święta. W końcu droga jest wojewódzka. W sklepie lepiej schodzą chipsy i piwo. Tylko pan Ryszard się zastanawia, czy to przypadkiem nie przez to całe Euro zamiast ronda na skrzyżowaniu tylko wyspę mają.

- Dlaczego w tych Gęstowicach tyle jest flag? - pytamy w środę w pobliskim Białkowie.
- Aaa, to zostało po tym, jak biskup jeździł - tłumaczy starsza kobieta.
- Coś ty, to przecież nie nasza parafia, a po naszej jeździł - prostuje towarzyszący jej mężczyzna. - To przez piłkę.
- A żółte i niebieskie flagi też były? - docieka kobieta. - Nie? No tak, to chyba przez piłkę.

Główna ulica Gęstowic wygląda jak urzędowe gmachy na 11 listopada. Nawet na kościele powiewają flagi w narodowych barwach, ale uzupełnione o kolory papieskie. Sołtys Angelika Stępień tylko śmieje się, słysząc o biskupie...
- Euro, Euro - potwierdza. - Nasza droga przecież jest wojewódzka. Razem z radą sołecką postanowiłyśmy wywiesić flagi. Nasze, wiejskie. Zwykle były wykorzystywane podczas majowych świąt, ale to też jest święto. Czyje? Przecież nas wszystkich. Wystarczy popatrzeć na wieś, gdy nasi grają. Pusto. Jak wymarła.
- Mecze oglądamy całą rodziną - dodaje radna Maria Stępień, w cywilu mama pani sołtys.
Niby kobiety tutaj rządzą, a o piłce pomyślały?

- Zaraz, zaraz, a niby kobiety nie mogą się sportem interesować? - to pani Angelika. - Seksizm. A na dodatek takie rodzinne kibicowanie to fantastyczna wspólna impreza.
Owszem - przyznają - pewne rzeczy idą teraz wolniej. Oto we wsi powstaje strefa kibica. Tak żartobliwie nazywa się tutaj skwer w centrum wsi, przy którym dzielnie wszyscy pracują. Ale jak dochodzi 18.00, to towarzystwo rzuca robotę i na mecze pędzi, nawet gdy nasi nie grają.
- A jak wczoraj piasek do piaskownicy przywieźli, to tylko o piłce wszyscy mówiliśmy - dodaje pani Maria. I wraz z córką zastanawiają się, czy na sobotę, gdy z Czechami nasi zagrają, do tej strefy kibica nie zanieść telewizora.

Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska